Reklama

Co na to Kościół?

Niebiański pendrive albo rzecz o chrzcie dzieci

Jestem katechetą w średniej szkole i słyszałem czasem słowa pretensji młodego człowieka, że oto rodzice go ochrzcili, „gdy robił jeszcze w pieluchy”, a przez to nie dali mu możliwości wyboru wyznawanej religii. Czy rzeczywiście? Dlaczego w ogóle chrzci się dzieci, które nie używają jeszcze rozumu, i czy jest to dla nich jakakolwiek krzywda?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Odpowiedź nieco ironiczna

Na przywołany we wstępie zarzut odpowiadam z nutą ironii. Rodzice zmusili go także do nauki języka polskiego, a przecież powinni w milczeniu poczekać do osiemnastki swojego dziecka, by już jako dorosłe mogło wybrać, który z siedmiu tysięcy języków świata będzie mu odpowiadać. Przy czym używanie jakiejkolwiek mowy przy raczkującym maluchu odczytane będzie jako zamach na jego przyszłą wolność wyboru między: polskim, rosyjskim, angielskim, portugalskim, niemieckim, szwedzkim, suahili, chińskim, japońskim itd., itd. Tymczasem rodzice obciążyli swojego potomka, także bez jego zgody, takim a nie innym wyglądem, określonym genotypem, historią rodziny i kraju, wreszcie zadecydowali (o niedobrzy!) że dadzą mu życie, nie pytając wcześniej, czy tego chce, czy nie. Pewnie gdyby mieli możliwość, to by zapytali.

Językowa ściągawka

Reklama

Wiem, że ryzykuję, ale proponuję teraz krótkie ćwiczenie z gramatyki i proszę młodych czytelników o odrobinę zaufania. Kończąc szkołę podstawową, a już na pewno gimnazjum, wiemy, że istnieją w języku polskim trzy strony czasownikowe. Czynna: ja chrzczę, bierna – zostałem ochrzczony, wreszcie zwrotna: ochrzciłem się. Zauważmy, że w wypadku chrztu nigdy nie używamy formy zwrotnej. Bo nikt z nas nie może sam się ochrzcić. Łaska chrztu zawsze zostaje dana przez kogoś. Ktoś nas ochrzcił, ktoś nam łaskę chrztu ofiarował. Podobnie jak życie, język, kulturę, historię. Myślę, że dobitnie, a przy tym prosto ujmuje to papież Franciszek w swojej encyklice „Światło wiary”. Ojciec Święty tak pisze: „Chrzest zatem przypomina nam, że wiara nie jest dziełem żyjącej w izolacji jednostki, nie jest aktem, którego człowiek może dokonać, licząc tylko na własne siły, ale musi być ona przyjęta poprzez wejście do wspólnoty kościelnej, przekazującej Boży dar: nikt sam nie udziela sobie chrztu, podobnie jak nikt sam nie rodzi się do życia. Zostaliśmy ochrzczeni”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jednak rodzice

Rozumiem przemożną chęć młodego człowieka decydowania w stu procentach o swoim losie, chęć „bycia niezależnym”, ale jednocześnie nie mogę swoich uczniów oraz czytelników oszukiwać i utrzymywać w błędzie, że oto mogą stać się ludźmi dorosłymi i dojrzałymi, także w sensie religijnym, bez oparcia się na innych.

Żyjemy dzięki swoim rodzicom, oni nas karmią, uczą mówić tym językiem, którym się sami posługują. Wreszcie – chrzczą nas w tej wierze, którą sami wyznają. Oczywiście, mogliby czekać do osiemnastki swojej córki lub syna, ale wtedy musieliby udawać, że właściwie w ich życiu nie ma wiary. Musieliby ukrywać, że chodzą do kościoła, przyjmują Komunię, musieliby uciekać przed dzieckiem, gdy chcą się modlić, chować skrzętnie wszystkie krzyże, obrazy sakralne i wszelkie religijne symbole. Musieliby dziecko okłamywać, udając, że nie zależy im na Panu Bogu i że Jezus Chrystus nie ma nic do powiedzenia w ich życiu. Musieliby udawać, że religia w ogóle nie istnieje. Musieliby przestać być sobą. Właściwie konsekwencją tego typu myślenia jest stwierdzenie absurdalne: lepiej dziecka nie wychowujmy, bo zabierzemy mu wolność wyboru.

Tymczasem rodzice, właśnie dlatego, że kochają swoje dzieci, chcą im przekazać to wszystko, co w swoim życiu uważają za ważne i cenne. Także wiarę w Boga, daną u początku życia w obrzędzie chrztu.

Niebiański pendrive

Papież Franciszek we wspomnianym dokumencie używa bardzo sugestywnego obrazu: mówi o pamięci Kościoła. „Przeszłość wiary, dzieło miłości Jezusa, które zrodziło w świecie nowe życie, dociera do nas w pamięci innych, świadków, jest zachowane i żywe w tym jedynym podmiocie pamięci, jakim jest Kościół. Kościół jest Matką uczącą nas mówić językiem wiary” – pisze. Można sobie wyobrazić, że każdy z nas, gdy był niemowlakiem i „robił w pieluchy”, otrzymał na chrzcie świętym niebiański pendrive, na którym Bóg zapisał najwspanialszą dla nas wiadomość. I nośnik, i komputer, na którym możemy ową informację odczytać, to własność Kościoła, przekazywana przez wieki. Na czas dorastania dziecka wzięli ją w swoje ręce rodzice. I to oni mają za zadanie nauczyć dziecko korzystania z komputera, rozumienia słów i zdań, czytania ze zrozumieniem. Wszystko po to, by dorastający człowiek tę wspaniałą wiadomość odczytał i na nią Bogu odpowiedział, tak jak odpowiadali na nią rodzice, dziadkowie, wszyscy żyjący w historii chrześcijanie.

2014-01-07 14:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierzysz w to?

- Nie czekaj, aż o. Bashobora podejdzie do ciebie. Sam się pomódl - mówił na Stadionie Narodowym kapłan z Ugandy. Przeżyte rekolekcje były dla mnie lekcją takiej wiary, która góry przenosi

- Wylej swoje serce przed Panem. Proś Go, o cokolwiek chcesz. Czy wierzysz, że będziesz uzdrowiony? - nauczał rekolekcjonista, który jeszcze wiele razy zadawał to zasadnicze pytanie: czy wierzysz? Dotychczas na modlitwie wierzyłem, że „Bóg może”. Może mnie umocnić, przemienić, rozradować. Ale czy to zrobi, to już Jego sprawa. Tymczasem o. Bashobora zaproponował coś, co było dla mnie nowością: wiarę, że Bóg natychmiast wysłuchuje modlitwy - „On już działa”. Tu i teraz. Możesz być tego pewien.
CZYTAJ DALEJ

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania. Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali. Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor. Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie. Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca! Z wyrazami szacunku -
CZYTAJ DALEJ

Oburzające! Obrażający katolików show w belgijskiej telewizji pt. "Ostatnia Wieczerza"

2025-04-20 22:20

[ TEMATY ]

Belgia

profanacja

x.com/zrzut ekranu

Do sieci trafił fragment bulwersującego show belgijskiej publicznej telewizji VRT pt. „Ostatnia Wieczerza”. Co szczególnie skandaliczne, emitowany był on w Wielkim Tygodniu. „Program nadawany wczesnym wieczorem, gdy oglądają go dzieci, wyśmiewa chrześcijaństwo i obraża Boga” - zaalarmował na platformie X Adam Gwiazda, publicysta zamieszkały we Francji.

W Belgii publiczna telewizja VRT zainaugurowała w Wielkim Tygodniu cykliczny show pt. „Ostatnia Wieczerza”. Program nadawany wczesnym wieczorem, gdy oglądają go dzieci, wyśmiewa chrześcijaństwo i obraża Boga.pic.twitter.com/5QD4N0n2lD
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję