Przewodniczący KEP zwrócił uwagę, że Europa przedstawia smutny obraz, gdyż wydaje się być coraz bardziej oddalona od swoich chrześcijańskich korzeni. „Ma się wrażenie, że Europie dzisiaj bardziej zależy na +zielonym ładzie natury+, niż na ładzie Ducha Świętego, na potrzebie zadbania o piękno wewnętrzne ludzkiego życia, o poszanowanie praw natury i prawa Bożego” – zaznaczył. Dodał, że Europa „nie chce, albo nie jest już w stanie zrozumieć, że ład i piękno zewnętrzne może być owocem tylko i wyłącznie ładu i piękna wewnętrznego”.
Abp Wojda ocenił, że na przekór wszystkim pseudo-twórcom Europy bez Boga, Jezus pokazuje że wciąż żyje. „Bóg nie przestaje działać w sercach ludzkich, wystarczy odrobina wiary” – mówił, zaznaczając, że na przekór wszystkiemu, w Europie nie brakuje znaków dających nadzieję.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przewodniczący Episkopatu podkreślił, że znakiem nadziei są m.in. setki tysięcy młodych uczęszczających na katechezę i szukających Boga, jak również odradzające się wspólnoty i ruchy religijne w wielu krajach. „Europa jest spragniona Jezusa Chrystusa i Jego nadziei. Pewnie potrzebuje nowych świadków wiary” – przyznał.
Reklama
„Bądźmy zatem świadomi naszego chrześcijańskiego powołania, jak przypomina nam św. Paweł, a wówczas Europa na nowo ożyje Słowem Bożym, Bożymi Przykazaniami i wartościami, na których zrodzi się nowa chrześcijańska wspólnota Europy” – zachęcił abp Wojda.
BP KEP
Publikujemy pełny tekst homilii:
Kim jest dla Europy Jezus Chrystus?
(Kongres „Europa Christi”)
Ekscelencje, Księża Biskupi,
Szanowny Księże Moderatorze Ruchu „Europa Christi” wraz we wszystkimi Członkami i uczestnikami dzisiejszego wydarzenia,
Czcigodny Bracia w Kapłaństwie,
Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia!
Liturgicznie, obchodzimy dzisiaj święto Katedry św. Piotra. To dzień, w którym z naszego serca płynie modlitwa wdzięczności za św. Piotra i za pozostałych Apostołów, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa, poszli za Nim i dla Niego oddali swoje życie głosząc Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Wiar Kościoła i wiara nasza czerpie wzór z ich świadectwa wiary. Dzisiaj też obejmujemy modlitwą Piotra naszych czasów wspierając go w posłudze całemu Kościołowi.
Wiara, której świadectwo dawał św. Piotr i pozostali Apostołowie, jest tematem tegorocznego IX Kongresu Ruchu Europa Christi. Nasze refleksje koncentrują się na słowach „Otwórzcie drzwi dla Chrystusa”, wypowiedzianych przez św. Jana Pawła II, na początku swojego pontyfikatu. Były i nadal są one drogowskazem dla dzisiejszego świata europejskiego i nie tylko, aby nie odwracał się od Chrystusa, lecz otwierał mu drzwi swego serca, swoich przestrzeni społecznych, politycznych czy kulturowych.
Reklama
A skoro Papież zachęcał nas do otwierania drzwi Chrystusowi, to najpierw otwórzmy się na Jego Słowo. Zatrzymajmy się więc podczas tej celebracji Eucharystii nad usłyszanym Słowem Bożym. A jest ono wyjątkowo bogate i wielce pouczające.
Ewangelista Mateusz zaprasza nas do Cezarei Filipowej, by tam zmierzyć się ze swoją wiarą. Dlaczego mamy się mierzyć z wiarą i dlaczego właśnie tam?
Usłyszeliśmy w Ewangelii, że Jezus, gdy przybył w okolice Cezarei Filipowej, zapytał uczniów za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Jest to pytanie o tożsamość Jezusa: za kogo ludzie Go uważają.
Żeby zrozumieć odpowiedź uczniów, warto najpierw poznać kontekst tego pytania, bo nie jest on obojętny. To, że Jezus przybył do Cezarei Filipowej i tam zapytał o swoją tożsamość to nie przypadek.
Cezarea Filipowa, to miasto usytuowane u podnóża góry Hermon, u źródeł rzeki Jordan. Pierwsze wiadomości o tym mieście pochodzą z III wieku przed Chrystusem. To miejsce słynęło z pogańskiego kultu semickiego bóstwa o nazwie: Ba’al-gad albo Ba’al-hermon. Władcy ptolemejskiego Egiptu, nawiązując do dawnego kultu, wybudowali w tym miejscu na płaskiej skale sanktuarium greckiego boga o imieniu Pan. Syn Heroda Wielkiego – znanego nam dobrze z Nowego Testamentu – Filip, założył tam stolicę swojego państwa i na cześć cesarza Augusta Oktawiana nadał jej w 14 roku po narodzeniu Chrystusa nazwę Cezarea Filipowa.
Reklama
Dalsze wiadomości na temat tego miejsca są niestety wstrząsające. Pogański kult bóstwa Pan, który tam sprawowano, oznaczał się najgorszymi cechami. Praktykowano tam składanie ofiar z ludzi, prostytucję sakralną, orgie a nawet zoofilię. Centralnym miejscem tego kultu była istniejąca po dziś dzień głęboka jaskinia, którą nazywano bramą Hadesu - bramą piekieł. Do niej wrzucano żywych ludzi jako ofiary, aby przywołać bóstwo na ziemię i w ten sposób zapewnić urodzaj na polach i płodność trzód. Typową cechą bóstw płodności było ich rozpasanie seksualne, które znajdowało swoje odbicie także w wyuzdanym ich kulcie.
To właśnie na tle tego miasta, znanego z przejmującego grozą i rozpustnego pogańskiego kultu, jawi się Jezus i pyta za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego. W odpowiedzi słyszy, że jedni mówią, iż jest Janem Chrzcicielem, inni, że Eliaszem, Jeremiaszam, a jeszcze inni, że jakimś prorokiem. Jedyna spójność w odpowiedziach ludzi jest to, że nie ma zgodności co do tego kim jest Jezus. Mimo, że Jezus nauczał i działał tak wiele nadzwyczajnych znaków, ludzie nie byli w stanie powiedzieć kim był.
Ta sytuacja bardzo przypomina sytuację Europy. Gdybyśmy dzisiaj zapytali Europejczyków za kogo uważają Jezusa Chrystusa, to z pewnością wielu nie byłoby w stanie dać właściwej odpowiedzi. A przecież kontynent europejski, jak przypomniał św. Jan Paweł II podczas Angelus w dniu 17 sierpnia 2003 r., „od tylu wieków słucha Ewangelii o Królestwie zapoczątkowanym przez Jezusa” /…/ Wiara chrześcijańska nadała mu kształt, a niektóre z jego podstawowych wartości zainspirowały później „ideał demokracji i prawa człowieka” europejskiej nowoczesności. Oprócz „miejsca geograficznego”, Europa jest „pojęciem w głównej mierze kulturowym i historycznym”, które „znamionuje rzeczywistość zrodzoną jako kontynent również dzięki jednoczącej sile chrześcijaństwa, które zdołało zintegrować między sobą różne ludy i kultury”.
Reklama
Ale co pozostało z tej wielkiej chrześcijańskiej spuścizny? Niestety, dostrzegamy - podkreśla dalej Papież: „utratę pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, któremu towarzyszy swego rodzaju praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza, niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię”. Konsekwencją tego są postawy wykluczające „dziedzictwo religijne, a w szczególności głęboką duszę chrześcijańską”. „Wielu ludzi nie potrafi już łączyć ewangelicznego przesłania z codziennym doświadczeniem; wzrasta trudność przeżywania osobistej wiary w Jezusa w takim kontekście społecznym i kulturowym” (Ecc.E, n. 110), „dominuje poczucie osamotnienia, mnożą się podziały i kontrasty”, zauważa się „niebezpieczne zjawisko kryzysów rodzinnych i słabości samej koncepcji rodziny, przeciągające się i powracające konflikty etniczne, odradzanie się pewnych postaw rasistowskich, a nawet napięcia międzyreligijne, egocentryzm izolujący jednostki i grupy od innych, narastanie powszechnej obojętności etycznej oraz gorączkowe zabieganie o własne interesy i przywileje”. Pod wpływem środowisk filozoficzno-psychologicznych rozwija się wizja antropologii bez Boga i bez Chrystusa, która uważa człowieka za absolutne centrum rzeczywistości. Każe mu ona „wbrew naturze rzeczy zająć miejsce Boga”, zapominając o tym, że to „nie człowiek czyni Boga, ale Bóg czyni człowieka”. Zanegowanie Boga prowadzi w dalszej kolejności do negowania również człowieka – lamentuje Papież -, a dalej do „rozwoju nihilizmu na polu filozofii, relatywizmu na polu teorii poznania i moralności, pragmatyzmu i nawet cynicznego hedonizmu w strukturze życia codziennego” (por. Ecc.E., 8-9).
Smutny to obraz Europy, która wydaje się być coraz bardziej oddalona od swoich chrześcijańskich korzeni. Ma się wrażenie, że Europie dzisiaj bardziej zależy na „zielonym ładzie natury”, niż na ładzie Ducha Świętego, na potrzebie zadbania o piękno wewnętrzne ludzkiego życia, o poszanowanie praw natury i prawa Bożego. Nie chce, albo nie jest już w stanie zrozumieć, że ład i piękno zewnętrzne może być owocem tylko i wyłącznie ładu i piękna wewnętrznego. O potrzebie harmonii między tym co zewnętrzne a tym co wewnętrzne mówił tak dosadnie 15 wieków temu, św. Benedykt, wielki Patron Europy. Tę potrzebę dostrzegł, kiedy zobaczył zrujnowany pod każdym względem Rzym. Zrozumiał, że nawet starożytni Rzymianie wiedzieli, że dla dobra imperium potrzebna jest religia, bo ona jednoczy, buduje świadomość, wyzwala ducha. Mówili to o religiach pogańskich, a co dopiero chrześcijaństwo. To właśnie chrześcijaństwo po Edykcie Mediolańskim z roku 313 dało nowy impuls do odnowy najpierw imperium Rzymskiego, a później Europy.
Reklama
Na tle tej dosyć pesymistycznej rzeczywistości Europy, przychodzi drugie pytanie Jezusa: „A wy za kogo uważacie Syna Bożego?”. Odpowiedź jest tylko jedna: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.” Jezus je postawił na tle bałwochwalczego miasta Cezarei Filipowej, by pomóc nam zrozumieć, że nie ma sytuacji straconych, nie ma ludzi wiecznie przegranych. Z trudnymi sytuacjami Jezus mierzył się każdego dnia. Ale właśnie po to przyszedł, aby w ciemną ludzką rzeczywistość wnieść nadzieję. Jak słusznie wyznał Piotr, Jezus przyszedł, aby przynieść nadzieję i zasiać słowa Dobrej Nowiny w sercach również tych, którzy byli i są przeciwnikami wiary i Boga, którzy odrzucają Przykazania i Ewangelię. Na przekór wszystkim pseudo twórcom Europy bez Boga, Jezus pokazuje że wciąż żyje. Bóg nie przestaje działać w sercach ludzkich, wystarczy odrobina wiary, wystarczy wyznanie jak w przypadku Piotra: „Ty Jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”, a wszystko w życiu może się zmienić. Właśnie dlatego, na przekór wszystkiemu, w Europie nie brakuje znaków, które dają nadzieję. Można je dostrzec we Francji, Holandii. „Ewangelia wciąż wydaje owoce we wspólnotach parafialnych, wśród osób konsekrowanych, w stowarzyszeniach laikatu, w grupach modlitewnych i apostolskich, w różnych wspólnotach młodzieżowych, jak również poprzez nowe ruchy i dzieła kościelne i ich rozpowszechnianie się” (EccE., n.15), rozwija się ruch ekumeniczny, współpraca i wymiana międzyludzka i między narodowa, pogłębia się jedność europejska, jest większe poszanowanie praw człowieka.
Emblematycznym przykładem znaków nadziei, były tłumy młodych ludzi, którzy modlili się przed płonącą katedrą Notre Dame w Paryżu, czy tysiące Francuzów, którzy w ubiegłym roku poprosili o chrzest. Znakiem nadziei był Światowy Dzień Młodzieży w Lizbonie, w którym wzięło udział ponad milion młodych Europejczyków. Znakiem nadziei są setki tysięcy młodych uczęszczających na katechezę i szukających Boga, jak również odradzające się wspólnoty i ruchy religijne w wielu krajach.
Europa jest spragniona Jezusa Chrystusa i Jego nadziei. Pewnie potrzebuje nowych świadków wiary. Pracując w Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, wielokrotnie z dumą słuchałem biskupów z Wielkiej Brytanii, Szkocji, Francji, Szwajcarii, czy krajów Skandynawii, którzy dzielili się radością, że dzięki wierze Polaków, pracujących w tych krajach, do praktykowania wiary powracało wielu miejscowych chrześcijan a wielu innych nawracało się na katolicyzm. Takiego świadectwa wiary potrzeba. Polacy rozproszeni po całej Europie są często jak gwiazda Betlejemska, która wskazuje drogę do Chrystusa. To dziejowa chwila i misja jaka stoi przed wierzącymi z Polski, którzy są wezwani do dawania świadectwa swojej wiary. „Europa Christi” powinna być w sercu każdej wierzącej Polki i każdego wierzącego Polaka. Znaczy to, że każdy powinien być świadomy otrzymanej na chrzcie świętym misji, aby być narzędziem przekazu Słowa Bożego. Dzisiaj Jezus Chrystus pyta każdego z nas: „A ty za kogo uważasz Syna Człowieczego?” Jeśli jestem chrześcijaninem, to znaczy uczestnikiem życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa, to jestem również żywym znakiem Jego obecności w tym świecie. Ta misja, przypomina papież Franciszek, „jest czymś, czego nie mogę wykorzenić z siebie, jeśli nie chcę siebie zniszczyć. Ja jestem misją na tym świecie, i dlatego jestem w tym świecie” (Eg 273). Dlatego być chrześcijanin, znaczy być gotowym i realizować tę misję, podkreśla jeszcze raz papież, „spontanicznie w jakimkolwiek miejscu, na ulicy, na placu, przy pracy, na drodze” (Eg 127). Takich chrześcijan potrzebuje Europa dzisiaj!
Bądźmy zatem świadomi naszego chrześcijańskiego powołania, jak przypomina nam św. Paweł, a wówczas Europa na nowo ożyje Słowem Bożym, Bożymi Przykazaniami i wartościami, na których zrodzi się nowa chrześcijańska wspólnota Europy. Amen