MARTA JACUKIEWICZ: Ojcze Prowincjale, środki społecznego komunikowania przekazują informacje, ale również mają funkcję integracyjną. Czy rzeczywiście integrują i prowadzą człowieka do Pana Boga?
O. DR JANUSZ SOK CSsR: Z całą pewnością mogą i powinny takie pozytywne funkcje spełniać. Szybki przekaz informacji o sprawach, które dzieją się gdzieś obok nas, o ludzkich problemach i potrzebach nie tylko winien zaspokajać ciekawość, ale nade wszystko budzić poczucie solidarności. Dużo w tym względzie zależy od samych mediów, od celów i priorytetów, które stawiają sobie redaktorzy i wydawcy. Postawa odbiorcy mediów także ma istotne znaczenie to, jakich treści poszukuje. Zainteresowanie sprawami wspólnymi, społecznymi, problemami i sukcesami innych ludzi powiększa nasz świat, poszerza horyzont widzenia. Natomiast brak zainteresowania czymkolwiek poza własnym ogródkiem skazuje na może i wygodną, ale ograniczoną i egoistyczną przestrzeń życia. O tym, że media mogą z powodzeniem integrować ludzi wokół wartości religijnych i spraw wiary, świadczą np. fenomen Rodziny Radia Maryja czy ruch Dziecięcych Podwórkowych Kółek Różańcowych.
Reklama
Od 15 lutego 2014 r. Telewizja Trwam rozpoczęła nadawanie na MUX 1, dzięki czemu na pewno będzie osiągalna dla większej grupy ludzi. Jak Ojciec Prowincjał ocenia ewangelizację poprzez środki masowego przekazu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Polsce jest ok. 30 niezależnych, czyli funkcjonujących poza korporacjami, lokalnych rozgłośni radiowych o charakterze katolickim. Jest też Radio Maryja obejmujące całą Polskę i Telewizja Trwam od teraz na multipleksie i zarazem na satelicie. Na dzień przed rozpoczęciem nadawania Trwam na multipleksie ruszył nowy serwis internetowy TV TRWAM, z nowoczesną biblioteką programów emitowanych w tej stacji, oraz nowy serwis nadający „na żywo” (livestream), który zapewni szerszy dostęp widzom na całym świecie. Funkcjonują czasopisma i rozmaite gazety, w których prezentowane są treści o charakterze religijnym. Można więc stwierdzić, że media dają odbiorcy możliwość zetknięcia się z orędziem Ewangelii, ze świadectwem ludzi, którzy patrzą na świat w perspektywie wiary, mogą zainspirować do modlitwy, zachęcić do dobrej lektury czy udziału w rekolekcjach. Czy to jest satysfakcjonujące? Ewangelizacja wymaga nieustającego niepokoju ducha, stawiania pytań, czy zrobiliśmy wystarczająco dużo, by jeszcze lepiej, odważniej docierać z Dobrą Nowiną o Jezusie do każdego człowieka. Ojciec Święty Franciszek stwierdza, że nie chce Kościoła spokojnego, ale taki, który wyjdzie poza mury kościołów, bo każdy człowiek ma prawo usłyszeć o Jezusie. Potrzeba nam więc w tym względzie ciągle kreatywnego, odważnego, ewangelicznego myślenia.
Reklama
Prasa, radio, telewizja, ale również Internet odgrywają ważną rolę w życiu człowieka, szczególnie młodego. Czy redemptoryści są przygotowani na prowadzenie młodych ludzi drogą wiary za pośrednictwem Internetu?
Jestem przekonany, że ciągle za mało w tym względzie robimy. Wiem, że młodzi współbracia mają swoje blogi, działają na Facebooku, każda parafia ma swoją stronę internetową. Ale to ciągle zbyt mało. Powołaliśmy zespół medialny, który ma na celu zbieranie i rozpowszechnianie informacji związanych z naszą działalnością w różnych rejonach świata. Chodzi też o opracowywanie zagadnień, które wynikają z naszego charyzmatu, z naszej wrażliwości, i dotyczą szeroko rozumianego apostolatu dotyczą choćby istotnych procesów społecznych, biedy, marginalizowania, łamania ludzkich praw. Redemptoryści mają głosić nadzieję zbawienia, radość wiary, która obejmuje całe życie człowieka, muszą więc zauważać ludzi, szczególnie biednych, muszą im podać dłoń, pomóc, wskazać drogę. Bogu niech będą dzięki za Radio Maryja i Telewizję Trwam, bo spełniają te zadania od lat. Internet też może być w tym względzie bardzo użytecznym narzędziem. Sprawa ta jest dla nas ciągle ważnym wyzwaniem.
Jednym z patronów Warszawy jest redemptorysta, św. Klemens Maria Hofbauer, który był bardzo zaangażowany w życie duszpasterskie. Jak redemptoryści kontynuują ten charyzmat?
Reklama
Św. Klemens prowadził „nieustanną misję” w Warszawie przełomu XVIII i XIX wieku. Głosił płomienne kazania i katechezy, dbał o liturgię, założył szkołę i sierociniec, wykazywał wrażliwość na biedę ludzką, szczególnie wśród młodzieży. Jestem przekonany, że ten duch świętego, duch redemptorystowski jest nam nie tylko bliski, ale też inspirujący. Polecamy się często wstawiennictwu świętego współbrata.
Polscy redemptoryści pracują na wszystkich kontynentach. Czy jest jakaś wspólna cecha ludzi, którym ojcowie niosą Ewangelię?
Wspólną cechą jest to, że każdy człowiek jakoś tego Boga pragnie, i bardziej lub mniej świadomie Go szuka. Trudno przecież żyć samotnie, bez celu, pod pustym niebem, będąc zamkniętym jedynie w codziennych zwykłych sprawach. Pracujemy jako duszpasterze i misjonarze w wielkich miastach, ale docieramy też do małych osad w boliwijskich górach czy pośród kazachskiego stepu. Jesteśmy obecni na uczelniach i w południowoamerykańskich dzielnicach biedy. I widzimy, jak wiele wspólnego mają wiara mistyka i wiara prostej kobiety modlącej się na różańcu przy figurce, wiara dziecka i wiara profesora uniwersytetu. To podobieństwo wyraża się w przekonaniu Boże dziękuję, że Ty jesteś, dziękuję, że jestem Ci bliski, że mnie znasz i przenikasz, wszystko o mnie wiesz i mnie nie odtrącasz, lecz kochasz. Dokądkolwiek idziemy, mamy świadomość, że Jezus dotarł tam już przed nami, szukamy więc śladów Jego obecności w ludziach, którym głosimy Ewangelię.
Z jakimi problemami najczęściej spotykają się ojcowie, którzy pracują np. na Syberii albo w Ameryce Południowej?
Reklama
Problemy? Naszych współbraci misjonarzy z Ameryki Południowej i Syberii łączy jedno przekonanie są tam, gdzie powinni być, są potrzebni. Doświadczyłem tego niejednokrotnie w rozmowie np. ze współbraćmi, którzy pracują w Ameryce Południowej po kilkadziesiąt lat. Oni nawet nie myślą o powrocie do kraju, bo tam znaleźli drugą ojczyznę. Jeśli szukać jakichś podobieństw między Ameryką Południową a Syberią, to do tej drugiej może trochę podobna jest Patagonia. Klimat może nie aż tak srogi, ale też niełatwy, znaczne odległości, małe osady ludzkie i często konieczność rozpoczynania pracy duszpasterskiej w zasadzie od zera. Rosja to kraj, w którym ok. 50 proc. społeczeństwa deklaruje przynależność do Cerkwi prawosławnej, w niektórych rejonach mocny jest islam, katolicy stanowią ok. 1 proc. populacji, a może nawet mniej. Na Syberii ciągle duże znaczenie mają szamani. Z kolei w Ameryce Południowej nagminnie spotykamy się z działaniem różnego rodzaju sekt, z mieszanką wpływów lokalnych wierzeń, szamanów, kultów indiańskich i afrykańskich. Czy można znaleźć jakiś wspólny mianownik w pracy misjonarza? Potrzebna jest cierpliwość, bo na efekty pracy duszpasterskiej najczęściej trzeba długo czekać. Tak więc i tu i tu nie o liczby i sukcesy chodzi, ale o zwykłe bycie z tymi ludźmi i dla tych ludzi, choćby niewielu.
Jakie jest miejsce zgromadzeń w strukturze Kościoła?
Ojciec Święty Franciszek wskazał je niedawno jesteśmy ubogaceniem Kościoła. Jesteśmy potrzebni Kościołowi nie tylko z tego powodu, że podejmujemy ważne, użyteczne dzieła. Jesteśmy niezbędni Kościołowi z naszym bogactwem duchowości, charyzmatów, świadectwem życia naszych wspólnot. Mamy być też profetycznym znakiem. Wskazywać zawsze na Boga, ale i odważnie wskazywać na zjawiska, które są dalekie od mentalności ewangelicznej. Dowiadujemy się z historii, że zakony nie zawsze i nie dla wszystkich były wygodne. Daj nam, dobry Boże, i dzisiaj taką odwagę! Jak zauważył bł. Jan Paweł II, zakony często inicjowały procesy odnowy Kościoła. Cieszy nas, że od listopada 2014 r. będziemy obchodzić w Kościele rok poświęcony życiu konsekrowanemu. Pomoże to nam samym odnowić naszą duchowość i głębię przyjaźni z Bogiem wyrażoną w konsekracji zakonnej, a wszystkim wiernym ukaże znaczenie takiego życia we współczesnym świecie.
Jak prezentują się polscy redemptoryści na tle bogactwa zakonów męskich?
Niech to oceniają inni. Odnoszę jednak wrażenie, że zakonnicy wzajemnie bardzo się cenią i szanują. Nie ma rywalizacji, raczej spotyka się postawę zrozumienia, przekonania, że się uzupełniamy, a tym samym nawzajem potrzebujemy. Z mojego doświadczenia wynika, że redemptoryści są postrzegani jako specjaliści od misji i rekolekcji parafialnych, a w ostatnich latach jako specjaliści od mediów. Cieszy mnie, że spotykam się z wieloma wyrazami uznania i solidarności.