Koniec zimy. Wczesna wiosna uśmiecha się słońcem, śpiewem ptaków i nadzieją, że będzie dobrze i szczęśliwie. Każdy uwija się wokół własnych spraw. Zmęczeni, zabiegani siadamy przed telewizorami, ekranami komputerów, przeglądamy kolorową prasę, łatwą i przyjemną. Można i tak, ale od 10 kwietnia 2010 r. wszystko stało się inne, a przede wszystkim my sami, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy. To tak, jakby nagle usunął się grunt spod nóg i trudno złapać równowagę. Udajemy, że życie toczy się dalej jak dawniej. Tak, ono się toczy, tylko inaczej, nad czym nie panujemy. Ktoś powie przecież katastrofy lotnicze się zdarzają, wielkie i małe. Tak, ale samoloty z prezydentami nie rozbijają się ot, tak. Trudno wskazać podobny przykład w dziejach świata. Takie samoloty są najlepiej serwisowane, za sterami zasiadają najlepsi piloci, wszystko jest na najwyższym poziomie. Polecieli blisko nad prastarymi ziemiami polskimi do Katynia, miejsca symbolizującego wielotysięczne zbrodnie na narodzie polskim na „nieludzkiej ziemi”. Zginęli wszyscy.
Coraz bardziej odczuwa się ich nieobecność. Brakuje ich wszędzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Instytucie Pamięci Narodowej brakuje Janusza Kurtyki.
Zaraz po katastrofie ponad rok pracowałam nad filmem dokumentalnym o IPN, kierowanym od 2005 r. przez historyka dr. hab. Janusza Kurtykę.
Reklama
Już wcześniej, zanim wydarzyła się ta straszna tragedia, miałam plany realizacji takiego filmu, słuchałam wypowiedzi Janusza Kurtyki, czytałam jego publikacje, książki, śledziłam wystawy i podziwiałam natężenie działań Instytutu i postawę prezesa. Widziałam, jak jest zwalczany, jak podstępnie niszczony. Jednak to, co zobaczyłam i usłyszałam na miejscu podczas pracy nad filmem, przerosło moje wyobrażenia! Ogrom dokonań we wszystkich dziedzinach, takich jak: archiwizacja, ocalanie dokumentów, publikacje, wystawy, zintensyfikowanie działań pionu śledczego i lustracyjnego. Jednym słowem Janusz Kurtyka uruchomił lawinę działań przywracających Polsce prawdę. Obudził pasję w wielu młodych, wykształconych ludziach, którzy nie liczyli godzin dni i nocy, pracowali, „bo było warto, bo chcieliśmy” jak mówili przed kamerą. „Świetny manager, doskonały naukowiec, superzdolny, błyskotliwy, miłośnik Polski, Żołnierzy Wyklętych, Józefa Piłsudskiego, romantyk, a zarazem pozytywista. Żołnierski obowiązek i ułańska fantazja, odwaga, pracowitość, jego credo była prawda historyczna”.
I to nie były tylko piękne słowa pracowników o szefie, ale szczere uwielbienie dla kogoś niezwykłego, kto zelektryzował do działania, nadał sens pracy, wyznaczył wysokie standardy. Wszyscy moi rozmówcy podkreślali: „Był wymagającym szefem, ale najwięcej wymagał od siebie”.
Nagrałam ponad 20 godzin wywiadów ze współpracownikami IPN-u i kolegami z UJ. Mimo upływu czasu, wracam często do nagrań zachowanych na taśmach filmowych.
Reklama
Były to niesamowite spotkania i przeżycia dla całej ekipy. Jak byśmy się nagle znaleźli w innej Polsce. „Oni wszyscy mówią niewiarygodnie prawdziwie i są zafascynowani pracą” słyszałam zdziwienie wśród ekipy. Wzięło się to stąd, że Janusz Kurtyka wręcz zarażał ludzi swoją pasją do wykonywanej pracy. Opowiadali współpracownicy, że miał przy tym bardzo ciekawą cechę jeśli kogoś krytykował, to robił to w taki sposób, że skrytykowany nie był sfrustrowany, ale wręcz zmobilizowany. „Jeżeli w sytuacji kryzysowej trafiało się do niego na dywanik, to właśnie po tej rozmowie temat się kończył. Potrafił słuchać i niejednokrotnie dawał się przekonać sensownie argumentowanym tłumaczeniom”. Jako przełożony był bez wątpienia wizjonerem z bardzo rozległą i spójną koncepcją funkcjonowania instytucji. Dotyczy to nie tylko sfery Instytutu Pamięci Narodowej, ale także prowadzenia szeroko pojętej polityki historycznej, której bardzo brakuje dzisiaj w Polsce. Ogromne wrażenie zrobił na mnie młody historyk, pracownik IPN-u, który jednym tchem mówił o swoim szefie z niesamowitym zaangażowaniem: „Janusz Kurtyka był człowiekiem o niespotykanym talencie organizacyjnym. Potrafił koncentrować się jednocześnie na bardzo wielu kwestiach. Miał zdumiewającą podzielność uwagi. Potrafił przypomnieć o jakiejś sprawie sprzed kilku tygodni czy wręcz miesięcy. Kiedy kierował krakowskim oddziałem IPN-u, nie tylko zajmował się sprawami naukowymi i urzędowymi, ale jednocześnie nadzorował generalny remont siedziby Instytutu w Wieliczce, co wymagało od niego podejmowania licznych decyzji, często w sprawach czysto technicznych. Nie tylko był w stanie wszystko to pogodzić, ale jednocześnie realizował swoje pasje i zainteresowania badawcze. Janusz Kurtyka, mimo że pełnił funkcję kierowniczą, nigdy nie przestał być aktywnym naukowcem; regularnie publikował, wspierał też publikacje swoich podwładnych. Czytał je, pisał słowa wstępne, inspirował do napisania artykułu, książki… Bez wątpienia okazał się właściwym człowiekiem na właściwym stanowisku. Motywację do działania czerpał w pierwszej kolejności z przesłanek ideowych. Jego celem było przywrócenie nam dumy z faktu bycia Polakiem. Miał zwyczaj od niechcenia mawiać, że «warto byłoby coś zrobić dla Polski»”.
„Przywracał Polsce ludzi, których starano się wymazać z historii. Rezultaty jego pracy są ogromne, ale myślę, że ich znaczenie ujawni się w pełni dopiero z czasem, kiedy zaistnieją w szerszej świadomości społecznej. Będzie go naprawdę bardzo trudno zastąpić”.
Gdy słucham zdań wypowiadanych przed kamerą świeżo po tragedii smoleńskiej, nie mogę oprzeć się wzruszeniu. Bije z nich prawda, spontaniczność, żar i brak zgody na to, że ktoś taki mógł nagle przestać istnieć, nie wrócić do swoich współpracowników, przyjaciół, nie podjąć rozpoczętych prac i projektów, nie zawalczyć z niszczycielskim kłamstwem. Janusz Kurtyka zginął w drodze do Prawdy. Instytut Pamięci Narodowej ma za zadanie to ogromne dzieło wielkiego człowieka i jego zespołu doprowadzić do końca. Odkryć prawdę o Polsce dla dobra nas, Polaków. Pytanie zasadnicze: Czy następcy zechcą i czy potrafią, czy będą mieli odwagę pamiętać i iść drogą Janusza Kurtyki?
* * *
Alina Czerniakowska jest autorką filmu dokumentalnego pt. „Trwajcie”, o IPN-ie pod kierownictwem Janusza Kurtyki.