Reklama

Niedziela w Warszawie

Katecheza niedoceniana

W archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej lekcje religii poprowadzi ponad 1800 katechetów. Ich praca jednak często jest niedoceniana

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Każdy katecheta, oprócz stopni nauczycielskich i kierunkowego wykształcenia, musi posiadać tzw. misję kanoniczną, która uprawnia do nauczania religii w imieniu Kościoła. Można też powiedzieć, że katecheci mają dwóch szefów.

– Jednym jest dyrektor szkoły, a drugim ksiądz proboszcz. Od katechetów wymaga się, aby byli łącznikami pomiędzy szkoła, a parafia – mówi ks. Piotr Pierzchała, dyrektor wydziału nauki katolickiej diecezji warszawsko-praskiej. – Mają też podwójne obowiązki. Katecheta musi przekazywać konkretną wiedzę religijną, ale także powinien być świadkiem wiary zarówno dla swoich wychowanków, jak i dla innych nauczycieli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

70 proc. licealistów

W archidiecezji warszawskiej jest więcej dzieci i szkół, a co za tym idzie także nauczycieli religii. W sumie pracuje tu ok. 1100 katechetów, w diecezji warszawsko-praskiej prawie 800. Wśród katechetów największa grupa to świeccy, ale w szkołach nie brakuje również kapłanów i sióstr zakonnych.

Największy odsetek dzieci uczęszczających na katechezę przypada na początek nauki w szkole podstawowej, ok. 90 proc. – Później jest spadek w gimnazjum do ok. 80 proc., a w szkole średniej do 70 proc. Na każdym etapie edukacji ubywa ok. 10 proc. uczniów. Te liczby są stałe już od wielu lat – mówi ks. dr Marek Przybylski, dyrektor wydziału duszpasterstwa dzieci i młodzieży AW.

Reklama

Przyczyn tego stanu jest kilka. I choć bardzo wiele zależy tu od indywidualnych predyspozycji katechety, to jednak ciągle religia w szkole jest traktowana trochę jak przedmiot „drugiej kategorii”. Bardzo często jest wpisywana w plan lekcji tak, by była na pierwszych, bądź ostatnich lekcjach. To sprawia, że katecheci są w trudniejszej sytuacji. Mają więcej okienek, a więc muszą wysiedzieć w szkole więcej czasu niż nauczyciele z innych przedmiotów. Sprzyja to także wypisywaniu się z religii zwłaszcza przez starsze dzieci i młodzież. Gimnazjaliści i licealiści wybierają inne „bardziej atrakcyjne” zajęcia dodatkowe lub po prostu skracają sobie lekcje.

Stracona szansa?

Pewną szansą na zrównanie rangi katechezy z innymi przedmiotami byłaby matura z religii. Doskonałą okazją na to jest wprowadzenie nowej matury w 2015 r., gdzie uczniowie mają obowiązek wybrania sobie przedmiotu dodatkowego.

– Kościół od wielu lat jest gotowy na to, aby uczniowie mogli zdawać religię na maturze. Opracowaliśmy wszystko w najmniejszy detalach. Dostosowaliśmy się do nowej podstawy programowej gimnazjum i liceum – tłumaczy ks. Przybylski.

Komisja ds. wychowania katolickiego Episkopatu Polski w zeszłym roku usłyszała zdecydowane „nie” wobec matury z religii. Argumentem ministerstwa było to, że program nauczania religii nie jest kontrolowany przez resort oświaty.

Odpowiedzialny za rozmowy z MEN bp Marek Mendyk podkreśla, że ministerstwo nie wykazało dobrej woli do tego, aby religia na maturze się znalazła. Na pytanie strony kościelnej – co należy zmienić, aby religia na maturze była – ministerstwo nie dało żadnej odpowiedzi. Jest to więc brak dobrej woli ze strony resortu, którą krzywdzą młodych ludzi.

Czekanie na dobrą wolę

Najdobitniej dała temu wyraz szefowa tego resortu Joanna Kluzik-Rostowska. – Religia nie powinna być przedmiotem maturalnym. Nie wolno mieszać wiary z wiedzą. Religia jest sferą ducha i wiary. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby była przedmiotem maturalnym – tak ucięła wszelkie spekulacje minister edukacji narodowej.

Takie opinie od wielu lat powtarzane są przez lewicę. Niewiele daje tłumaczenie przez profesorów katechetyki, że matura z religii nie będzie testem z wiary, ale z wiedzy. Skoro teologię od 1000 lat można studiować na uniwersytetach, to dlaczego nie może być ona dodatkowym przedmiotem maturalnym?

Ci, którzy chętnie uczą się na katechezie i stratują w olimpiadach wiedzy religijnej, będą musieli jeszcze poczekać na swoją szansę. – Nie oznacza, to jednak, że Kościół przestał starać się o maturę z religii. Można powiedzieć, że zawieszono rozmowy, aby poczekać na wolę współpracy ze strony rządu. Strona kościelna jest na to gotowa od dawna – uważa ks. Przybylski.

2014-08-28 12:44

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Katecheza a reforma szkolnictwa

Niedziela szczecińsko-kamieńska 16/2017, str. 2-3

[ TEMATY ]

wywiad

katecheza

Archiwum

Ks. dr Paweł Płaczek

Ks. dr Paweł Płaczek

Z ks. dr. Pawłem Płaczkiem, dyrektorem Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Szczecińsko-Kamieńskiej, rozmawia Julia A. Lewandowska

JULIA A. LEWANDOWSKA: – Przeżywamy 25-lecie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Jak podsumowuje Ksiądz Dyrektor dotychczasową pracę Wydziału Wychowania Katolickiego?
CZYTAJ DALEJ

Autobiografia Papieża z Polskim wątkiem

2025-01-12 17:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Vatican Media

Papież opowiada o tym, że jego dziadkowie i ojciec mieli płynąć statkiem, który zatonął w drodze do Argentyny w 1927 roku. Ta katastrofa była określana jako włoski „Titanic”. Wiele osób wtedy zginęło. Dziadkowie i tata przyszłego Papieża wykupili bilety, ale nie odpłynęli tym statkiem, bo jeszcze nie sprzedali wszystkiego we Włoszech i musieli odłożyć podróż. „Dlatego tu teraz jestem” – skomentował Franciszek w swej autobiografii.

„Moi dziadkowie i ich jedyny syn, Mario, młody człowiek, który został moim ojcem, kupili bilet na tę długą przeprawę, na statek, który wypłynął z portu w Genui 11 października 1927 roku, zmierzając do Buenos Aires. Ale nie wzięli tego statku (...) Nie udało im się na czas sprzedać tego, co posiadali” – pisze Papież Franciszek w swej autobiografii. Dodaje, że wbrew sobie, rodzina Bergoglio była zmuszona w ten sposób do wymiany biletów i odłożenia wyjazdu do Argentyny. „Nie wyobrażacie sobie, ile razy dziękowałem Opatrzności Bożej. Dlatego tu teraz jestem” – pisze Ojciec Święty w swej autobiografii.
CZYTAJ DALEJ

Kraków: Protest przeciwko edukacji zdrowotnej w szkołach. "Chodzi o zniszczenie młodego człowieka!"

Przeciwnicy wprowadzenia przedmiotu edukacja zdrowotna do programu nauczania protestowali w niedzielę na Rynku Głównym w Krakowie. Była małopolska kurator oświaty Barbara Nowak przekonywała, że przedmiot "uderza w moralność, w zdobycze cywilizacji chrześcijańskiej”.

"Nie zgadzamy się z tym, co w tej chwili dzieje się w planach ministerstwa (edukacji narodowej-PAP), które możemy już nazwać ministerstwem likwidacji edukacji i które bardzo konsekwentnie wprowadza plan ogłupiania polskich dzieci i deprawowania polskich dzieci" – powiedziała PAP była małopolska kurator oświaty, obecnie radna województwa małopolskiego Barbara Nowak.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję