Paradoksalnie gdy wiara daje nam wiedzę o Prawdzie i Miłości osobowej czyli o naszym Bogu, to On tym bardziej staje się dla człowieka Tajemnicą. Dlaczego dopuszcza zło? Po co karze nas śmiercią, chorobą i cierpieniem? Jaka to sprawiedliwość, gdy złodziejom i kłamcom powodzi się lepiej niż pracowitym, prawdomównym i cnotliwym? Jaki jest sens Jego milczenia, gdy dookoła krzykliwy i tęczowy tumult propagandy życia, jakby Boga nie było? Paradoks osobowej Prawdy, która, gdybyśmy ją zrozumieli, przestałaby być Bogiem. Pytał dramatyczną retoryką wieszcz romantyczny:
Adam Mickiewicz
„Broń mnie przed sobą samym”
(...) Zwracam na Cię słoneczne ludzkie me źrenice,
Chwytam Ciebie rękami za obie prawice
I krzyczę na głos cały: Wydaj tajemnicę!
Dowiedź, żeś jest mocniejszy, lub wyznaj, że tyle
Tylko, ile ja, możesz w mądrości i w sile. (...)
Twoja mądrość samego siebie nie dociecze.
A czyliż samo siebie zna plemię człowiecze?
Jeden masz nieśmiertelność; my czy jej nie mamy?
I znasz siebie, i nie znasz; my czy siebie znamy? (...)
Dzielisz się, łączysz; i my dzielim się i łączym.
Tyś różny: i my zawsze myślą rozróżnieni.
Tyś jeden: i my zawsze sercem połączeni.
Tyś potężny w niebiosach; my tam gwiazdy śledzim. (...)
O Ty, co świecąc nie znasz wschodu i zachodu,
Powiedz, czym się Ty różnisz od ludzkiego rodu? (...)
Ty sam na siebie wdziałeś raz postać człowieka.
Powiedz, czyś wziął na chwilę, czyś ją miał od wieka?
Romantyczne wadzenie się z Bogiem, jak w Wieszczowej Wielkiej Improwizacji staje się często udziałem każdego, komu Bóg Tajemnica przeszkadza na drodze do Prawdy i Miłości. Wówczas jedynie pokorna wiara, jak Norwidowa „Weronika sumień”, stojąca z chustą w progach kościoła, sprowadza rozum i serce z błędnej pustyni na szczęsny, pielgrzymi szlak do wieczności.
Cyprian Norwid
Wiersz przypisany P. z N.S., siostrze III
Dziewice piękne i bardzo rzewliwe,
Z których nie była żadna na Golgocie,
Wymówki będą ci posyłać tkliwe,
Kabalistyczne rzucać w twarz stokrocie.
Nogi ci włosem obetrze k t o? strumień!
Kto ci obetrze pot z bladego czoła?
Jeśli nie P r a w d a, Weronika sumień,
stojąca z chustą swą w progach kościoła?!
Trzeba zatęsknić za cichym, modlitewnym mrokiem kościoła. Jak z dziecięcych wspomnień, gdy wszystko było wielkie. I z tą dziecięcą ufnością dostrzec tylko tu, w bosko-ludzkiej przestrzeni kościoła, promienisty blask Splendor Veritatis. Godny zaufania na wieki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu