Święta Bożego Narodzenia koncentrują się na rodzinie, na życiu domowym, które w naszej historii odegrało przecież niebagatelną rolę. Choć okrutni sąsiedzi postanowili rozebrać nasz kraj, zniszczyli naszą państwowość, to nie udało im się zniszczyć naszej tożsamości. Bo mieści się ona w sercach Polaków, przepojonych miłością i tęsknotą do swojej ojcowizny, na którą składa się polskie dziedzictwo pomieszczone w zasobach wiary i kultury. Tę wiarę i kulturę chrześcijańską budował nasz naród od czasu przyjęcia chrztu św. przez Mieszka I, kiedy to Polska znalazła się w rodzinie chrześcijańskich narodów Europy. Budowanie tożsamości chrześcijańskiej w Europie następowało równolegle z budowaniem tożsamości polskiej, która przejawia się m.in. w kulturze. Bazą stał się dla niej rozwijający się język polski, a budowali ją duchowni, którzy przybyli do Polski, jak św. Wojciech, a potem ci, którzy narodzili się już na naszej ziemi i którzy stali się wielkimi heroldami moralności, jak św. Stanisław Biskup i Męczennik. Sposób życia Polaków był więc kształtowany przez środowisko duchowieństwa europejskiego i rodzimego, które swoją krwią niejako użyźniało świadomość narodu. Pisali o tym kronikarze, m.in. Gall Anonim, a potem bł. Wincenty Kadłubek.
Tożsamość narodu łączy się z jego historią
Reklama
Niezwykle cennym przyczynkiem do powstawania naszej tożsamości związanej z wiarą jest historia Polski. Ogniskowała się ona wokół królów i monarchów i była budowana przez świętych i błogosławionych. W tworzeniu zarówno państwowości, jak i narodowości polskiej ogromną rolę odegrały wielkie postaci średniowiecza. Nie sposób zapomnieć o św. Jadwidze Królowej, która zajaśniała blaskiem na początku epoki Jagiellonów. Niezwykle ważne dla budowania naszej tożsamości było w 1410 r. zwycięstwo nad Krzyżakami pod Grunwaldem – rozbłysła wtedy wielkość naszej ojczyzny. Także forum europejskie owego czasu było pełne świetlanych postaci Polaków (np. Paweł Włodkowic na soborze w Konstancji). Polska świadomość, przedkładająca prawo Boże zapisane w człowieku nad to stanowione przez ludzi, objawiła się w wypowiedziach króla Zygmunta Augusta, który mówił: „Nie jestem panem waszych sumień” – to stwierdzenie należy i dziś do najbardziej nowoczesnych, uwzględniających wolności obywatelskie, takie jak wolność sumienia i wyznania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czas reformacji i zasada: „Cuius regio, eius religio” – Czyj kraj, tego religia – rzuciły się cieniem także na życie Polaków. Polska nie przyjęła tej brutalnej zasady, łamiącej sumienia, nie była krajem, który ujarzmiał swoich obywateli. I choć może nie zawsze świat wie o nas wszystko, nasza narodowa tożsamość naprawdę zbudowana jest na wielkich ideałach.
Nasza historia to, niestety, także działania nieudane, klęski, swawola szlachecka i ciemiężenie prostego ludu. Rozumiał to król Jan Kazimierz, gdy składał śluby w katedrze lwowskiej. Zauważył m.in., że uciskani chłopi pragną wyzwolenia z pańszczyźnianej krzywdy. Nie możemy pominąć wielkiego czynu Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, kiedy to uratował Europę przed zalewem islamu. Europa zmanipulowała to zwycięstwo polskiego króla na swoją korzyść, nie okazując wdzięczności polskiemu narodowi, a przeciwnie – „odwdzięczyła się” Polsce zaborami, trwającymi 123 lata.
U zarania niepodległej Polski okazaliśmy także wielkiego ducha w walce z najeźdźcą ze wschodu. Europa nie rozumie, że to Polska Cudem nad Wisłą uratowała Stary Kontynent przed bolszewikami, nastawionymi na jego zajęcie i wprowadzenie na jego teren bezbożnego, ateistycznego porządku. Geniusz Józefa Piłsudskiego i waleczność polskiej armii, gdy chodzi o obecność wschodnich wrogów w Europie, doprowadziły do pewnej równowagi.
Reklama
Czas Polski niepodległej zaowocował wielkością ojczyzny. Wydaje się, że niedostatecznie zdajemy sobie sprawę z osiągnięć 20-lecia międzywojennego. Jakże rozwinął się wtedy przemysł, uniwersytety, jak rosła gospodarka i wszystko wskazywało na nasz ogromny sukces. Niestety, znów ugodził nas wróg. Niemcy hitlerowskie i Rosja sowiecka sprzysięgły się przeciwko Polsce i za pomocą paktu Ribbentrop-Mołotow dokonały kolejnego rozbioru naszego kraju. Aż dziw, że prezydent Rosji Władimir Putin uzasadnia teraz słuszność owego traktatu. Wydaje się, że współtwórca paktu – Józef Stalin bałby się dzisiaj do tego zbrodniczego działania przyznać.
Schizofrenia Europy?
Reklama
Jeśli więc zastanawiamy się, jaką Polskę mamy budować, na czym bazować, co winno być fundamentam naszej myśli narodowej i politycznej teraz, gdy jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, to nie możemy mieć wątpliwości, że UE prowadzi własną politykę, nie licząc się z tożsamością narodów wchodzących w jej skład. Nie przyjęła przecież do swoich założeń tego, że Europa była terenem chrześcijańskim, że ta kultura ma w niej zasadnicze znaczenie i jest bogactwem do dziś. Liczą się nowe wytyczne, mające charakter laicki, wręcz ateistyczny i ateizujący. I sprzyja UE pewnym trendom, które uderzają w wiarę i moralność chrześcijańską, m.in. ideologii gender. Zaistniała jakby dwupoziomowość działań: z jednej strony Unia uznaje jeszcze wiele praw obecnych w jej poszczególnych krajach członkowskich, jak np. narodowa tożsamość, ale też widać inne, niepokojące tendencje, zaszyte niejako wewnątrz różnych dyspozycji unijnych. Mam tu na myśli m.in. ustawę o przemocy w rodzinie, która wkracza w tradycyjny sposób pojmowania życia rodzinnego, przemycając uderzenie w dotychczasowy świat wartości, w tym w moralność chrześcijańską i Dekalog. Trzeba podkreślić, że tendencje zawarte w rozmaitych dyspozycjach UE mają charakter delikatny i ostrożny, ale wewnętrznie są groźne dla normalności chrześcijańskiej w Europie. Te dyspozycje, przygotowywane dla państw członkowskich UE, są bardzo rozbudowane, zawierają tysiące stron i pewnie nie ma zbyt wielu ludzi, którzy znają je w całości, mogą się w nich rozeznać i zaoponować przeciw temu, co Unia szykuje dla narodów Europy, a w pewnym sensie dla świata. Musimy więc zachować trzeźwy umysł i dużą ostrożność wobec tych założeń, a przede wszystkim patrzeć na polską rację stanu. Nie jest to jednak proste, jesteśmy bowiem wmontowani w strukturę, która ma wymiar nowoczesny, praktyczny i na wielu odcinkach rzeczywiście ułatwiający życie. Sytuacja nie jest więc jednoznaczna i widać, że założenia UE nie są życzliwe dla religii chrześcijańskiej, choć jej ojcowie – jak Konrad Adenauer oraz słudzy Boży Robert Schuman i Alcide de Gasperi to wielcy chrześcijanie. Patrząc na zgliszcza II wojny światowej, chcieli stworzyć w Europie stan, który nie dopuściłby nowych zagrożeń. Niestety, UE zmierza w kierunku ateizmu i laicyzacji. Jesteśmy świadkami tego, że chce się nas całkiem odsunąć od wiary, od Kościoła, od Boga.
Unii Europejskiej zbudowanej na wartościach chrześcijańskich sprzyjał papież Jan Paweł II. Zauważał on, że Europa jest ziemią, która się laicyzuje i gdzie ogromną rolę odgrywają kraje silne kiedyś chrześcijaństwem. Stąd skierowane do Francuzów słowa: „Francjo, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”. Patrząc zaś na rozentuzjazmowanych, serdecznie witających go rodaków w ojczyźnie, sądził, że Polska ze swoją wiarą w Boga i silnym Kościołem ma przed sobą ważne zadanie wśród narodów Europy. Mamy nadzieję, że nasza misja w Europie będzie istotnym wsparciem dla chrześcijaństwa na jej terytorium. Ale żeby tak się stało, musimy jako naród pilnować własnej tożsamości i kultury, naznaczonej przez Krzyż i Kościół obecny w Ojczyźnie. Niestety, i u nas obserwujemy przypadki wrogości wobec Krzyża i religii chrześcijańskiej w życiu publicznym, niektórzy, pragnąc zaistnieć w pewnych strukturach, próbują przekształcić Polskę w kraj laicki. Z pomocą i pod kierunkiem biskupów, duchowieństwa, a przede wszystkim obdarzonego niezwykłym charyzmatem papieża Franciszka musimy podążać w kierunku jeszcze większej wierności Chrystusowi, Krzyżowi i Ewangelii.
Powróćmy do źródeł
Reklama
Gdy patrzymy na Unię Europejską, to właściwie trudno także powiedzieć, że jest ona strukturą demokratyczną. Różne naciski i propozycje nie do odrzucenia, świadczenia, które przecież nie są bezwarunkowe, niezrozumiałe zasady, kary za przekroczenie jakichś umownych limitów (np. kwestia tzw. kwoty mlecznej), fragmentaryczność różnych informacji, które z UE do nas docierają – wszystko to sprawia, że nie mamy rzetelnej wiedzy na temat jej zasadniczego celu i funkcjonowania i wiele kwestii winno być wyjaśnionych. Przy wielości pytań na temat UE w poszczególnych krajach, także w Polsce, trzeba mieć świadomość swojej bazy, punktu oparcia. Dla nas, chrześcijan, jest nim nasza wiara, która ma wymiar powszechny. Pod tym względem kulturowo jesteśmy zwarci, można powiedzieć, że jesteśmy jednym narodem, który cały czas ma swój program na przyszłość. Potrzeba tylko świadomości tego i solidarności takiej jak ta z lat 80. ubiegłego wieku w Polsce, by bez używania przemocy dokonywać pożądanych zmian.
W jaki sposób mamy więc patrzeć na naszą przyszłość? Czasami znajdujemy się na rozdrożu, a trzeba nam ciągłego odradzania się. Jesteśmy w Polsce w sytuacji niżu demograficznego. Ogromna rzesza młodych, wykształconych i zdolnych ludzi opuściła kraj i swoim intelektem, inteligencją wspomaga inne państwa. Ale nie ma sytuacji bez wyjścia. Trzeba tylko myśleć po polsku, przypomnieć sobie nauczanie św. Jana Pawła II i liczne wskazówki, które podczas pielgrzymek do Ojczyzny dawał Polakom, opowiadając się za prawdą. Jego spuścizna jest często przypominana – jego pięknym mocnym głosem – m.in. w Telewizji Trwam. Mówi o polskiej wsi, o znaczeniu środowiska wiejskiego dla Polski, o systemie pewnych idei, opartych na Ewangelii, o nauczaniu Kościoła, czyli o katolickiej nauce społecznej, tak ważnej dla narodowej normalności. To także obrona polskiej rodziny, tak niedocenianej dzisiaj. To system wartości moralnych. To jest również relacja między naszym narodem a innymi narodami Europy. Podejmijmy to zamyślenie naszego świętego Rodaka nad Ojczyzną, nad umacnianiem swojej tożsamości narodowej. Wymaga to od nas przede wszystkim refleksji, ale później także czynu. Wierzymy, że z Bożą pomocą się uda.
Myślę, że na tej bazie winna rozwijać się również ciekawa i obiecująca myśl polityczna, dotycząca budowania lepszej przyszłości. Pogłębiane winno być poszukiwanie dobra wspólnego dla własnego, ale i innych narodów, szukanie płaszczyzn dialogu, przekonywanie, że można tworzyć jeszcze większe dobro ogólne – to wszystko powinno charakteryzować myślenie tych zwłaszcza, którzy chcą zajmować się polityką świata. Tego typu myślenie jest myśleniem Kościoła, który jest powszechny i którego celem jest dobro nie tylko pojedynczego człowieka, ale całej ludzkości. Jest to Kościół dialogu, a w jego wielkości mieści się też wielkość Polski.