Pan Niedziela wyciągnął z głębokości szafy pudełko po butach, w którym trzymał swoje stare wprawki literackie i rysunkowe. Karykatury kolegów z klasy licealnej po wielu latach nadal świadczyły o niezłym talencie Niedzieli. Każdej główce z wyolbrzymionymi charakterystycznymi rysami twarzy towarzyszyły atrybuty związane czy to z hobby, czy to ze szczególnymi umiejętnościami, czy też ze śmiesznostkami, które zawsze u każdego zauważali bezpośredni i szczerzy wobec siebie koledzy.
– Co tam oglądasz? – zaciekawiła się żona. – Kto to?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Koledzy z liceum w mojej interpretacji.
– Nigdy mi ich nie pokazałeś... To są tylko chłopcy, a gdzie masz karykatury koleżanek? – dociekała Niedzielowa.
– Koleżanek nie rysowałem. Były w moich oczach zbyt doskonałe, abym mógł sobie pozwolić na rysunkową profanację ideałów. Byłoby to swego rodzaju bluźnierstwo.
– Tak – odpowiedziała małżonka. – Zawsze byłeś idealistą... I jesteś nadal.
– Przecież ci się to zawsze podobało... – uśmiechnął się Niedziela.
– Gdyby ludzie Zachodu nadal uznawali wartości uniwersalne za nienaruszalne – Pani Niedzielowa puściła mimo uszu uwagę małżonka – to bezczelny tygodnik francuskich ateistów już po pierwszych numerach zszedłby ze sceny medialnej.
– O czym teraz mówisz? – Niedziela podniósł głowę znad karykatur i popatrzył na Niedzielową.
Reklama
– O tym, że szmatławiec, który zamieszczał karykatury Mahometa, który wyszydzał judaizm i chrześcijaństwo i wszelkie uniwersalne wartości, który już miał zbankrutować, nagle – po zamachu na swoją redakcję – zwiększył nakład dziesięciokrotnie. I o tym, że ludzie (jak po artykuł pierwszej potrzeby) stali w długich kolejkach, aby kupić kolejny numer.
– Tak, tak... Dla Francuzów Bóg już dawno umarł. Obrażanie Mahometa jest dla nich tyle samo warte, co obrażanie papieża... – Pan Niedziela potwierdził opinię żony. – Ale czy nie sądzisz, że mordowanie kogokolwiek w imię wyznawanych zasad jest niedopuszczalne?
– Oczywiście, gdybyś ty narysował karykatury swoich szkolnych koleżanek, to ja nie miałabym żadnego prawa, by w imię babskiej solidarności mieć do ciebie pretensje o to, że nie lubisz kobiet.
– Ale pewnie byłabyś zazdrosna o moją przeszłość – prowokował Niedziela.
– Odpowiem ci tak – Niedzielowa była nad wyraz poważna: – Nasz rząd obraża Polaków codziennie. Bluźni wobec narodowej solidarności. Robi z Polaków karykatury. Jesteśmy permanentnie ośmieszani przez rząd PO-PSL. Ale my nadal w większości stoimy w kolejkach poparcia dla tych cynicznych i wyrachowanych manipulatorów naszego państwowego i społecznego życia. Powtarzamy błędy Zachodu, który, popierając lewackie i liberalno-ateistyczne postawy, jak te prezentowane przez „Charlie Hebdo”, zakłada sobie pętlę na szyję.
W tym momencie Pan Niedziela mocno przytulił małżonkę. A Pani Niedzielowa wiedziała, że z tym idealistą nigdy nie zginie!