Kochana (w Bogu) Pani Aleksandro!
W nawiązaniu do listu
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pani Wiernej Czytelniczki („Niedziela” nr 5 na 1 lutego 2015 r.) daję świadectwo o moim wdowieństwie:
Dwie starsze córki były już usamodzielnione – poza domem.
Dwoje młodszych dzieci w szkole średniej, ja jeszcze pracowałam zawodowo. Ale ta dwójka po kilku latach wyfrunęła na swoje – bo taka kolej rzeczy.
Zostałam sama. Mogłam narzekać na los, na Pana Boga, mogłam oglądać się za nową połówką (miałam takie propozycje). Ja jednak wybrałam trzecią drogę. Przecież nie żyjemy na bezludnej wyspie! Zaczęłam działać społecznie, organizować spotkania z przyjaciółmi, pomagać bliźnim, a pole tu jest ogromne – sąsiedztwo, parafia, a nawet miejski samorząd. I nie czuję samotności. Oczywiście, trzeba coś z siebie dać – czas, pracę i nawet, w miarę możliwości, jakieś środki pieniężne. Mam wnet 82 lata i Panu Bogu dziękuję, że mogę codziennie uczestniczyć w pełni we Mszy św.
Cieszę się szacunkiem i miłością bliskich, mam 10 wnucząt i 7 prawnucząt (jestem babcia prapra!).
Bardzo Panią lubię.
Pozdrawiam serdecznie.
Zofia
Ten list dedykuję tym wszystkim, którzy wybierają pierwszą lub drugą drogę. Przypominam, że pierwsza to narzekanie na zły los itd. itp., a druga to szukanie swojej drugiej – drugiej połówki.
Reklama
Ja też wybrałam trzecią drogę. I jestem bardzo, bardzo szczęśliwym człowiekiem!
Pani Zofio, witam w klubie.
Aleksandra