Wokół popularnych "walentynek" jest robione tyle szumu i wszelkiej medialnej wrzawy, że łatwo umyka nam fakt, iż św. Walenty był przecież niezwykłą osobą, zaliczoną w poczet świętych. A w naszej diecezji
odnajdujemy także, co prawda skromne, ślady jego obecności. Jednym z nich jest figurka św. Walentego na ścianie kościoła pw. św. Wojciecha w Niedźwiedziu, w dekanacie słomnickim.
Św. Walenty męczennik jest czczony w kościele 14 lutego. Prawdopodobnie poniósł śmierć w Wiecznym Mieście, ale jego kult szybko dotarł do Terni w Umbrii, gdzie uchodził za świętego lokalnego. Na początku
IV stulecia czczono już grób Męczennika, nad którym papież Juliusz I wybudował bazylikę. Kult szybko się rozwijał, obrastał legendą i wędrował po całej Europie. W różnych krajach w sposób dość nietypowy
orędownictwa św. Walentego upatrywano w skrajnie odmiennych sytuacjach. I tak w Niemczech kojarzono go z ciężkimi przypadłościami fizycznymi - stał się patronem epileptyków, zaś w Anglii i w Stanach Zjednoczonych
jest uważany za protektora zakochanych. W Polsce imię Walenty było znane już od średniowiecza, a w XVI wieku stało się bardzo popularne. W XIX wieku uważano je za imię typowo chłopskie. Kult św. Walentego
zakorzenił się w obyczaju ludowym. W Polsce św. Walenty stał się patronem diecezji przemyskiej.
Nie jest naszym zamiarem namawianie do jakiejś szczególnej duchowej celebracji dnia św. Walentego. Ale zanim przymkniemy oko na przerzucanie się przez nasze dzieci głupawymi, czy wręcz obscenicznymi
"walentynkami", warto przypomnieć sobie skąd właściwie wzięło się to święto.
A nawiasem mówiąc, św. Walenty chroń nas przed zalewem wszelką tandetą, w którą zostało wmanipulowane Twoje imię!
Pomóż w rozwoju naszego portalu