"...Panie, mówiłem, tam na gałęzi siedzi kruk. Rozumiem, że Twój majestat nie może się zniżać do mówiącego. Lecz ja potrzebuję znaku. Gdy skończę swoją modlitwę, spraw, aby ten kruk odleciał. To będzie
jakby skinienie w moją stronę na znak, że nie jestem zupełnie sam na świecie... I patrzyłem na ptaka. Ale on siedział nieruchomo na gałęzi. Wtedy znowu zwróciłem się do kamienia. Panie, mówiłem, masz
słuszność. Twój majestat nie może się zniżać do moich żądań. Gdyby kruk odleciał, byłbym jeszcze smutniejszy. Bo taki znak byłby znakiem danym mi przez kogoś równego - a więc znowu przeze mnie samego,
znowu byłby odbiciem moich pragnień. I ciągle tkwiłbym w swojej samotności. I oddawszy cześć, wróciłem. Lecz wtedy właśnie moja rozpacz ustąpiła miejsca nieoczekiwanej radości..." (Antoine de Saint-Exupéry,
Twierdza).
Jest taki czas rozkołysanych łąk. I lasów pachnących igliwiem. Jest taki czas, kiedy budzą się zamyślone jeziora. I włosy skrzypiec otulają ciszą wszystko dookoła. I przychodzi MIŁOŚĆ. Posłuchaj,
ktoś idzie. Podąża wśród nocy. Posłuchaj. To kroki Boga. Bóg idzie twoją drogą. Bóg jest. Bliżej ciebie niż myślisz. Bóg usiadł przy tobie. Nie spłosz Go. On jest jak ptak. Usłyszeć Go możesz tylko w
ciszy. Usiądź dzisiaj, tak jak kiedyś Maria w Betanii, u tych samych stóp. Stóp Jezusa. Niczego nie planuj. Niczego nie przewiduj. Nie bierz niczego rozumem. Nie bierz niczego na serce. Ot, po prostu
usiądź i zapatrz się w Tego, Który Jest.
Zrozum, On, Bóg, zakochał się w tobie. Wyszedł szukać ciebie. Jeszcze nie było ani gwiazd, ani księżyca, ani kosmosu, ani twojej historii. Wyszedł dawno, przed wiekami. Aby ciebie odnaleźć. Dzisiaj
kres Jego wędrówki. Przychodzi i staje przed tobą. Przychodzi i pyta cichutko: "Czy miłujesz Mnie? Czy pozwolisz, aby objęła ciebie cała Moja miłość? Na wszystkie dni bez wyjątku? Czy chcesz, abyśmy stali
się JEDNO?". Zrozum, On, twój Bóg, zakochał się w tobie. On jest Bogiem zachłannym. Nie zadowala się byle jakim kawałkiem miejsca w tobie. Daje się CAŁY. I pragnie ciebie CAŁEGO. Pragnie w tobie zamieszkać.
Pragnie u ciebie zamieszkać. Wejdzie tylko wtedy, kiedy pootwierasz wszystkie drzwi i okna. Wszystkie drzwi i okna swego serca. Kiedy Mu powiesz: "Wejdź, proszę". Zrozum, On, Bóg zakochał się w tobie.
Kiedy wreszcie uwierzysz, że masz serce? Kiedy wreszcie powiesz Mu: "Tak, Panie, tak". Jak długo jeszcze każesz czekać? Jak długo jeszcze każesz Mu czekać?
A jeśli MIŁOŚĆ drżącą dłonią zapuka do okna
Wabiona nieśmiałym blaskiem twoich pragnień
To otwórz JEJ drzwi kiedy w progu stanie
Bo źle kiedy MIŁOŚĆ jest taka samotna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu