Publikujemy wypowiedź o. Szymczychy:
"Ks. Mateusz Dziedzic czuje się dobrze, jest zdrowy, dostarczono mu niezbędnych rzeczy, czyli ubrania, wodę, paramenty do odprawiania Mszy św. Jest dobrze traktowany, jest też lubiany, bo jest ojcem wszystkich, nawet własnych porywaczy, bo misjonarz jest ojcem wszystkich. Jednak trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo czas w Afryce to pojęcie bardzo elastyczne a rozwiązanie tej sprawy wymaga wiele czasu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To, co będzie najtrudniejsze dla ks. Mateusza i dla nas wszystkich, to długi okres czasu, jaki trzeba będzie poświęcić żeby sytuacja znalazła szczęśliwy dla nas wszystkich koniec, Boży koniec. Bardzo w to ufamy, że finał będzie sprawiedliwy i misjonarski, czyli że misjonarz wróci do swojej trzody i będzie mógł posługiwać jako misjonarz tam, gdzie wcześniej - w ojczyźnie swojego wyboru. Modlimy się, żeby ten czas nie był aż tak "elastyczny" a skrócił się i ks. Mateusz wrócił na swą placówkę jak najszybciej".
Pochodzący w diecezji tarnowskiej ks. Mateusz Dziedzic został porwany w nocy z 12 na 13 października w Republice Środkowoafrykańskiej. Duszpasterz, który pracował w miejscowości Baboua, został uprowadzony przez uzbrojoną grupę rebeliantów, zwanych Ludźmi Miskina. Porywacze chcą wymienić duchownego na swojego przywódcę, przebywającego w więzieniu.