W nocy z 1 na 2 lutego br. spłonął zabytkowy kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Libuszy. Ogień pojawił się ok. godz. 1. Akcja gaszenia pożaru trwała 7 godzin i brało w niej udział 150 strażaków. Niestety, zabytkowej świątyni nie udało się uratować. Pod uwagę wzięto dwie wersje przyczyny zdarzenia – zwarcie instalacji elektrycznej oraz podpalenie.
Całkowicie spłonęły m.in. dach, wieża, nawa główna i ściana południowa. Zachowała się jedynie konstrukcja wieży z krzyżem i nadpalona ściana północna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– W nocy zbudził mnie alarm. Na plebanię przybiegły dwie mieszkanki Libuszy i powiedziały, że płonie nasz zrekonstruowany kościół i że straż pożarna została już powiadomiona. Ratownicy walczyli z ogniem przez całą noc. Niestety, płomienie pochłonęły wszystko. Z kościoła zostały tylko zgliszcza. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że świątyni, którą z tak wielkim trudem zrekonstruowano, już nie ma – mówi ks. Stanisław Dębiak, proboszcz parafii.
Reklama
Drewniany kościółek był sercem życia parafialnego. Maryjna świątynia cieszyła się niezwykłą czcią wiernych, którzy przynosili do niej swoje troski, problemy i radości. Co więcej, obiekt należał do Szlaku Architektury Drewnianej w Małopolsce. Swoją malowniczą obecnością wkomponowywał się w przyrodniczy krajobraz, stanowił jego prawdziwą ozdobę. Dla turystów był miejscem szczególnym, jak mówią: każdemu, kto miał szczęście odkryć go przypadkowo, moment ten zapadł w pamięć na całe życie, zbliżał do Boga. Przebywając w nim, człowiek odczuwał skrawek nieba.
Godny uwagi jest fakt, że kościółek pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Libuszy uznawany był za jedną z najpiękniejszych i najbardziej ujmujących świątyń w Polsce. Jego powstanie datuje się na rok 1513 r. Po pożarze w 1986 r., z którego ocalały jedynie zakrystia, nadpalone ściany i piękny krzyż ludowy, odbudowę rozpoczęto dopiero w 1995 r. Wnętrze przekryto stropami płaskimi, odtworzono oba portale późnogotyckie zamknięte łukiem o wykroju w tzw. ośli grzbiet. Kościół był konstrukcji zrębowej, ściany pokryte gontem. Od jego zachodniej strony zobaczyć można było wieżę, dostawioną w 1609 r., o pochyłych ścianach, przykrytą hełmem.
Dla wielu mieszkańców Libuszy kościółek był symbolem wiary, pamiątką dawnych dziejów, świadectwem ludzkich uczuć i przeżyć. Stanowił najpiękniejszy wyraz religijności i szacunku dla przeszłości związanej z tradycją katolicką.
Zdaniem byłego proboszcza parafii w Libuszy ks. Wiesława Bodziocha, bardziej prawdopodobne jest podpalenie, w zabytkowym kościele instalacja elektryczna służyła bowiem jedynie do zasilania systemu alarmowego. Jak przypomniał, świątynia spłonęła równo 30 lat temu, w nocy z 14 na 15 lutego 1986. Wtedy podpalił ją chory psychicznie mężczyzna.