Afera Rywina, Rapaczyńskiej, Niemczyckiego, Michnika i Millera rozjaśnia się nader powoli: obserwując prace sejmowej komisji śledczej, nasuwają się wątpliwości, czy zdoła ona odpowiedzieć na pytanie:
"kto wysłał Rywina?". Przy okazji wyjaśniania tej afery odsłaniane są jednak pewne układy i zakulisowe działania, ujawniające sitwy i koterie, pociągające za sznurki w skorumpowanej demokracji. Padają
coraz to nowe nazwiska: Kwaśniewski, Sulik, Czarzasty, Braun... Są to nazwiska z kręgów SLD i Unii Wolności. Trudno oprzeć się wrażeniu, że na zapleczu "demokratycznego państwa prawa idącego do Unii Europejskiej"
usadowiły się oligarchiczne, nieformalne grupy de facto sprawujące władzę w ciasnym, egoistycznym interesie koteryjno-sitewnym. I wydaje się, że właśnie ujawnienia tego prawdziwego oblicza władzy rządząca
lewica obawia się jeszcze bardziej niż odpowiedzi na pytanie, kto akurat wysłał Rywina... Nic też dziwnego, że przyjaciel Rywina, prezydent Kwaśniewski, zwołał pośpiesznie naradę aktywu SLD w Pałacu Prezydenckim.
Czy zapadły tam decyzje o wyciszaniu sporu na lewicy? Wiele na to wskazuje, gdyż wnet po tej naradzie nastąpiły dziwne zmiany w sejmowej komisji śledczej. Wprowadzono do niej dwie posłanki - jedną z "Samoobrony",
drugą z SLD - których zadaniem jest najwyraźniej ośmieszać prace komisji. Żadna z posłanek nie ma wykształcenia prawniczego. W wyniku narady aktywu SLD u prezydenta Kwaśniewskiego zdyscyplinowano najwyraźniej
także posła Nałęcza, przewodniczącego komisji: przestał uchylać najbardziej absurdalne pytania wspomnianych posłanek, chociaż w pierwszej fazie działania komisji ochoczo uchylał dociekliwe pytania posła
Ziobro. Przewaga posłów rządzącej koalicji w tej komisji nie rokuje najlepiej co do wyników jej śledztwa...
Tymczasem zakończyły się przesłuchania przedstawicieli spółki "Agora" i wydawanej przez nią Gazety Wyborczej. Wbrew uporczywym twierdzeniom jednych i drugich, że "działalność zarządu spółki była ściśle
oddzielona od pracy dziennikarskiej" - zeznania przesłuchiwanych ujawniają odwrotny obraz sytuacji, zaprzeczając ich twierdzeniom. Rapaczyńska i Niemczycki, członkowie zarządu spółki "Agora", po otrzymaniu
korupcyjnej propozycji nie złożyli doniesienia do prokuratury, ale przekazali inicjatywę prowadzenia tej sprawy Michnikowi, który nie jest członkiem władz spółki. Oznaczało to, że spółka stała się instrumentem
wykonawczym polityki Michnika. Skutkiem tej polityki była półroczna zwłoka w upublicznieniu propozycji Rywnia, umożliwiająca zacieranie śladów.
Afera ujawnia przy okazji niewygodne dla lewicy fakty: Bolesław Sulik, zasiadający w radzie nadzorczej TVP, jest jednocześnie... pracownikiem tejże TVP, podejmującym odpowiedzialne decyzje finansowe;
okazało się również, że przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Janusz Braun wprowadził po cichu do projektu ustawy zakamuflowany zapis, umożliwiający prywatyzację państwowej telewizji...
Powiada przysłowie: "Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka". Wydaje się, że ta miarka już dawno przebrała się: 70 procent obywateli wprost źle ocenia rządy lewicy. Coraz więcej uznania u obywateli
budzi propozycja Romana Giertycha z Ligi Polskich Rodzin, by skrócić kadencję tego parlamentu i połączyć nowe wybory z referendum. Brytyjski tygodnik The Economist napisał, że stworzony przez lewicę w
Polsce "system demokratyczny" jest "przegniły". Ba! Czy przegniła postkomunistyczna formacja i jej satelici mogli stworzyć system zdrowy?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu