W „Niedzieli” nr 38/2017 ukazał się nasz artykuł poświęcony patronowi leśników św. Janowi Gwalbertowi, który żył na przełomie X i XI wieku. Nie należy on do popularnych świętych, choć to postać wyjątkowa, wielki bohater przebaczenia, którego w sposób szczególny winniśmy przywoływać właśnie teraz, w tym świętym czasie, który przeżywamy – w czasie Wielkiego Postu.
Miłosierni miłosierdzia dostąpią
Reklama
26 marca 1003 r., w Wielki Piątek, miało miejsce przełomowe wydarzenie w życiu świętego – wówczas młodzieńca szukającego zemsty na mordercy swego brata Hugona. Tego dnia Jan Gwalbert spotkał winowajcę niedaleko Florencji. Ten, widząc beznadziejność swej sytuacji, upadł na kolana przed Janem, wyznał swój żal z powodu zabójstwa i w imię Chrystusa poprosił o litość. Jan, zapewne zaskoczony prośbą tego człowieka, który wiedział przecież, że musi zginąć, zdecydował się na czyn będący uczynkiem miłosierdzia względem duszy: „Urazy chętnie darować – przebaczać winowajcy”. Trudno powiedzieć, czy w chwili podjęcia decyzji o przebaczeniu Jan do końca przeczuwał, co dalej ma czynić. Wiedział zapewne, że ojciec nie zaakceptuje jego postawy i być może będzie musiał opuścić swój rodzinny dom. Kiedy wzruszony zauważył znajdujący się w pobliżu kościół św. Miniasza, wstąpił tam i ukląkł przed wizerunkiem Ukrzyżowanego. Gdy zwrócił swój wzrok na święty obraz, wydało mu się, że Pan Jezus skłonił ku niemu głowę i szepnął do niego: „Ponieważ przebaczyłeś, i tobie będzie przebaczone”. Sam fakt, że wydarzenie to miało miejsce w Wielki Piątek, czyni je wyjątkowym i sprawia, że możemy się w nim dopatrywać głębszego sensu. Doprawdy trudno o bardziej wymowny moment na dokonanie czynu miłosierdzia względem bliźniego niż dzień Krzyża i Męki Pańskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W pokorze i zachwycie
Jan Gwalbert odkrywa przed nami dwa oblicza świętości – i na tym polega jego wyjątkowość. Łączy on w sobie dwie, tylko z pozoru przeciwstawne, postawy względem świata. Z jednej strony stawia przed nami trudne wyzwanie – bycia pokornym i miłosiernym wobec drugiego człowieka, nawet jeśli skazuje nas to na niepowodzenia, samotność i cierpienie. Z drugiej zaś strony św. Jan Gwalbert przyjmuje postawę afirmacji świata, wyrażoną przez prawdziwą radość i zachwyt nad pięknem przyrody otaczającej człowieka.
Nie zapominajmy, że św. Jan Gwalbert to także patron leśników – zasłynął bowiem z wielkiego umiłowania lasu, o który się troszczył i który odnajdował jako doskonałe miejsce do modlitwy. Także współczesny człowiek w kontakcie z przyrodą szuka spokoju i ciszy – miejsca oddalonego od cywilizacyjnego zgiełku dużych miast. Czynimy to szczególnie w trudnych, pełnych trosk momentach naszego życia. Tego też uczy nas ten święty
Wielki Post z przyrodą
Przeżywając Wielki Post, odkrywamy, że nasze życie nie składa się wyłącznie z chwil radosnych. Uświadamiamy sobie, że gorsze dni to również część naszego życia – i choć trudna, niekiedy bolesna, to przecież prawdziwa. Wiedzą o tym osoby niepełnosprawne, których życie naznaczone jest chorobą i cierpieniem, a które na co dzień zmagają się ze swymi ułomnościami, ograniczeniami, być może wywołującymi u nich poczucie wstydu i upokorzenia. Mieliśmy okazję brać udział w akcji pn. „Lasy dla życia”, realizowanej przez krakowską fundację Forum Rozwoju Inicjatyw Lokalnych. Jej celem jest rehabilitacja osób starszych i niepełnosprawnych w kontakcie z przyrodą. Niepełnosprawni uczestnicy leśnych wędrówek wspaniale dzielą się swoją radością obcowania z przyrodą z towarzyszącymi im młodymi i zdrowymi osobami i udowadniają przy tym, że dla nich przyroda to coś więcej niż piękne widoki, świeże powietrze i rekreacja. To swoiste sacrum, w którym zawierają się ukojenie i wybawienie przed tym, co nieuchronne – cierpieniem powodowanym codziennymi udrękami i chorobą. Kontakt z przyrodą i lasem, tak bliski św. Janowi Gwalbertowi, to dla nich źródło nadziei, ale i radości, która dodaje sił do walki z przeciwnościami losu. Pozostajemy pod dużym wrażeniem tej niezwykłej postawy. Niech będzie ona dla nas wszystkich zachętą do nieustannego podziwu nad tym, co dał nam Stwórca – prostotą zawartą w pięknie otaczającej nas przyrody – i do doskonalenia cennej umiejętności czerpania radości z obcowania z tym światem, trochę na przekór codziennym, przyziemnym sprawom, które bez reszty nas zajmują.
Dźwiganie krzyża swego życia, czasami ciężkiego krzyża, nie musi odbywać się w samotności, z dala od drugiego człowieka, w mieście, pośród anonimowych osób, ale może mieć miejsce również w otoczeniu pięknej zieleni, być może w towarzystwie bliźniego, który nas potrzebuje. Wówczas w całej rozciągłości ujrzymy dwa oblicza św. Jana Gwalberta – radość i umartwienie, które nie wykluczają się wzajemnie, lecz pięknie dopełniają.