Możesz wyznawać swoją wiarę, ale tylko w murach świątyni. Poza nią musisz mówić i myśleć tak jak my – tak mniej więcej rozumieją prawo do wolności liberalne elity w Kanadzie. – Tak źle z wolnością religijną w kraju nie było jeszcze nigdy w historii – oceniają zaangażowani chrześcijanie. Przykłady? Prawnicy wykształceni w szkołach wyznaniowych, niezbyt przychylni ideologii LGBT, mają zakaz wstępowania do narodowych stowarzyszeń prawniczych. Studenci, którzy nie kryją się z tym, że są przekonani, iż prawo do życia przysługuje od poczęcia do naturalnej śmierci, nie mogą zakładać formalnych grup na uniwersytetach. Lekarze natomiast, którym sumienie nie pozwala na zabijanie chorych pacjentów, w praktyce nazywane eutanazją, są stawiani przed zero-jedynkowym wyborem – albo się podporządkują, albo muszą zrezygnować z zawodu. I ostatni przykład: federalny program prac wakacyjnych, z którego korzystają studenci i uczniowie szkół średnich – rząd wprowadził regulację, że mogą oni sobie zarobić na dalsze studia, ale tylko jeżeli zadeklarują „miłość” do liberalnych zasad prawa reprodukcyjnego, mówiąc prościej, trzeba zadeklarować, że są zwolennikami aborcji. Sekularyści, wykorzystując bezwzględnie narzędzia, które mają w rękach, przede wszystkim stanowienie prawa, chcą ewidentnie wykluczyć chrześcijański punkt widzenia na sprawy społeczne z debaty publicznej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu