Centrum ciężkości Kościoła katolickiego przesunęło się w ostatnim półwieczu z bogatej północy na biedne południe. Oznacza to, że katolicyzm, a generalnie całe chrześcijaństwo, nie jest już religią Zachodu. Najlepiej widać to po powołaniach kapłańskich. Większość młodych duchownych na Zachodzie to Koreańczycy, Nigeryjczycy, przedstawiciele innych krajów afrykańskich lub Filipińczycy. Co to oznacza dla Kościoła? Zdaniem komentatora amerykańskiego portalu Crux, który zajmuje się szeroko rozumianymi sprawami Kościoła katolickiego, znakiem zmiany podejścia pastoralnego jest tematyka ostatniego sympozjum dla egzorcystów, które odbyło się na uniwersytecie „Regina Apostolorum” w Rzymie.
Po raz pierwszy na poważnie zajęto się tematyką czarowników. Zdaniem dziennikarza, temat ten zupełnie nie obchodzi duchownych z Zachodu, którzy traktują go z przymrużeniem oka, ale na południu, szczególnie w Afryce, to problem jak najbardziej realny. To nim właśnie żyją tam katolicy, a nie sprawami, które angażują Kościół w Europie, jak np. kwestia związków osób tej samej płci. Dla Kościoła w Afryce temat czarowników, czarów, uzdrowicieli to temat dnia codziennego. Udawanie, że go nie ma, prowadzi tylko – zdaniem samych duchownych katolickich z południa – do marginalizacji Kościoła, który jawi się jako instytucja oderwana od rzeczywistości. Stąd całkiem prawdopodobne jest, że wkrótce w oficjalnych dokumentach Kościoła, a nawet w nauczaniu Papieża może się pojawić temat czarowników, czarów i magii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu