Joanna Kruczyńska: – Dlaczego warto pielgrzymować?
Ks. Kan. Wojciech Miszewski: – Każdy człowiek potrzebuje oderwania się od rzeczywistości, porzucenia codziennych zajęć, pewnego rozdrabniania się i tego, co być może nieraz jest ciężarem. Potrzebuje zatrzymania, wniknięcia w siebie i zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę w życiu się liczy. Całe nasze życie jest pielgrzymowaniem i zdążaniem do tej ostatecznej rzeczywistości, jaką jest niebo, a my tak często o tym zapominamy i zatrzymujemy się na ziemi tak, jakby to ta nasza życiowa pielgrzymka była celem.
Pielgrzymować warto dla pogłębienia życia duchowego, stąd często piesza pielgrzymka nazywana jest rekolekcjami w drodze. I na tej drodze można spotkać nowych ludzi, zobaczyć, że świat nie jest taki zły, bo mówimy sobie: „bracie”, „siostro”. Na co dzień każdy bardziej myśli o sobie, każdy chce zdobywać pierwsze miejsca, przewodzić i dowodzić, a tu nagle idziemy razem, pomagamy i służymy sobie wzajemnie. Często piesza pielgrzymka jest momentem ekspiacji za popełniony błąd czy grzech. Zazwyczaj też idziemy z intencjami, bo wierzymy, że Bóg nas wysłucha.
– Z jakimi intencjami idą pielgrzymi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Na pieszej pielgrzymce codziennie modlimy się nowenną do Matki Bożej. Jest taki zwyczaj, że na ostatnim postoju pielgrzymi piszą na kartkach intencje, które są potem odczytywane. Wierzymy w siłę wspólnotowej modlitwy i w ten sposób prywatne intencje stają się intencjami całej pielgrzymki. Niektóre dotyczą odczytania swojego życiowego powołania, nieraz jest to modlitwa o małżonka, łaskę rodzicielstwa, zdrowie. W czasie nowenny jest też mnóstwo podziękowań właściwie w tych samych intencjach, które były zanoszone.
Od początku intencją ogólną pielgrzymki było hasło: „Niesiemy pomoc Ojcu Świętemu”. W tym roku szczególną modlitwą otaczamy ojczyznę oraz odpowiadamy na apel bp. Wiesława, który w specjalnym liście do pielgrzymów prosi przede wszystkim o modlitwę w intencji powołań kapłańskich, zakonnych i misyjnych.
– W tym roku z Torunia wyruszy już 40. pielgrzymka piesza na Jasną Górę. A który raz Ksiądz powędruje do Czarnej Madonny?
– Zaczynałem w wieku 16 lat, to był 1982 r. Szliśmy na Jasną Górę z hasłem: „Do Matki Bożej na 600-lecie Jej obrazu na Jasnej Górze”. Najpierw szedłem z zieloną grupą z Chojnic, bo kiedyś to była jedna, wielka pielgrzymka pomorska, potem wędrowałem z grupą kaszubską. Kiedy zostałem księdzem, moje losy związały się z toruńską grupą białą, której przez wiele lat byłem przewodnikiem, by w 2001 r. zostać kierownikiem całej pieszej pielgrzymki. Teraz, po kilku latach przerwy, bp Wiesław poprosił, bym powrócił do tej funkcji. Myślę, że na pieszej pielgrzymce byłem na pewno ponad 30 razy.
– Ma Ksiądz doświadczenie wielu lat pielgrzymowania. Czy przez ten czas pielgrzymka się zmieniła?
Reklama
– Na pewno pielgrzymka w ciągu tych 40 lat bardzo mocno się zmieniła przede wszystkim z uwagi na realia życia w Polsce. W latach 80. XX wieku miała mocny wymiar patriotyczny, bo to było jedyne miejsce, gdzie można było wyrażać swoje przywiązanie do ojczyzny i mówić głośno o sprawach, o których się nie mówiło publicznie. Do dzisiaj zachowuję w pamięci transparenty, które wtedy nosiliśmy, pisane czerwonym kolorem na białym płótnie: „Wolni, solidarni z Maryją”. Dzisiaj zataczamy jubileuszowe koło, czemu dajemy wyraz hasłem tegorocznej pielgrzymki: „Wolni z Maryją”.
– Powszechny jest pogląd, że liczba uczestników znacznie spadła, że pielgrzymki już nie pociągają tak bardzo…
– Pielgrzymki sprzed lat rzeczywiście były bardzo masowe. Z Torunia wychodziło ponad 10 tys. pielgrzymów. Grupy, które dzisiaj liczą po ok. 100-150 uczestników, wtedy dochodziły nawet do tysiąca. Jest to kwestia podziału pierwotnej pielgrzymki pomorskiej (sięgającej od Szczecina po Olsztyn) na kilkanaście mniejszych, diecezjalnych. Nie umniejszając tamtych pielgrzymek, dzisiaj ktoś, kto wyrusza na pątniczy szlak, idzie w obranym przez siebie celu. Nie ma przypadkowych osób, które chciałyby sobie tak spędzić czas, bo ku temu jest wiele innych możliwości – bardziej atrakcyjnych czy rozrywkowych niż pieszy szlak pielgrzymkowy.
– Niemniej dzisiejsze pielgrzymki nie są już chyba tak wymagające jak przed laty?
Reklama
– Na pewno zmieniły się warunki bytowe. Wiele lat temu na wioskach wodę często przywożono nam w beczkowozach. Ważnym asortymentem pielgrzyma była miska do mycia, bo kąpiel była dużym problemem. Dzisiaj jedzenie można kupić na każdym kroku, a wtedy samochód, który przewoził bagaże, wiózł także chleb, a podstawowym zabezpieczeniem plecaka były dżemy i konserwy. Pewnie wielu, którzy mieliby iść dzisiaj na taką pielgrzymkę, przynajmniej bardzo poważnie by się zastanowiło. Ale każdy z tych okresów był piękny. To, co pozostaje zawsze takie samo od lat, to ogromna życzliwość i pomoc ludzi na trasie.
– Dla sprawnego przejścia pielgrzymki ważne są wszystkie służby.
– O tak, trudno sobie wyobrazić pielgrzymkę bez służby medycznej i pielęgniarek, które każdego dnia po przejściu trasy, same zmęczone, nieraz jeszcze przez długi czas pomagają pielgrzymom. Niezbędne są służby porządkowe, które odbywają pewnie trzy pielgrzymki, biegając tam i z powrotem i dbając o bezpieczeństwo pątników. Potrzebny jest transport, nagłośnienie, które trzeba dźwigać. Trudno sobie wyobrazić pielgrzymkę bez śpiewu i gitar czy bez pomocy braci kleryków.
– Od lat niezmordowanym pieszym pielgrzymem jest bp Józef Szamocki...
– Kilku biskupów w Polsce też wędruje na Jasną Górę, generalnie jednak niekoniecznie każdego roku i na całej trasie tak, jak to stara się robić bp Józef. On od rana do ostatniego etapu idzie z pielgrzymami, nie korzysta z żadnej taryfy ulgowej. To nie jest odwiedzanie pielgrzymów, ale bycie z nimi przez cały czas.
– Ewenementem pieszej pielgrzymki naszej diecezji jest minipielgrzymka. Co to takiego?
Reklama
– Minipielgrzymka gromadzi ludzi, którzy z różnych przyczyn nie mogą pójść na Jasną Górę. W ten sposób towarzyszą modlitwą i poświęceniem tym, którzy idą do Częstochowy. Uczestnicy minipielgrzymki spotykają się każdego dnia w innym kościele i wędrują parę kilometrów do wyznaczonej świątyni na Eucharystię. W różnych diecezjach są grupy, które towarzyszą pielgrzymom, spotykając się na np. Apelu Jasnogórskim, jednak nie słyszałem o czymś takim jak minipielgrzymka, która w całości jest spontanicznym ruchem ludzi świeckich. Sami ustalają trasę, spotykają się, wędrują i cieszą się, kiedy są przyjmowani z otwartym sercem również w parafiach. Na minipielgrzymkach są podejmowane akcje, m.in. wspierania misji lub budujących się kościołów.
– Regulamin pielgrzymki podaje m.in., że pątnicy idą w duchu modlitwy i ofiary. Jednak na twarzach spotykanych w drodze pielgrzymów widać głównie uśmiech, a nie ofiarę.
– Piesza pielgrzymka to bardzo intensywny czas, ale wbrew pozorom to zatrzymanie się w pędzie codzienności. Niewątpliwie ma wymiar pokutny, stąd też pielgrzymi pewnych rzeczy się wyrzekają, wiodą dosyć surowe życie, bo wiele osób dalej śpi w stodołach, czasem jeszcze bywają kłopoty z myciem. A mimo to, kiedy patrzymy na pielgrzymów, jak wchodzą gdzieś do miasteczka czy wioski, są bardzo, bardzo radośni i uśmiechnięci. Pielgrzymka bowiem napełnia radością, a związane z wędrowaniem ból czy cierpienie, połączone z modlitwą, zapewniają głębokie przeżycia religijne i mają wielką siłę.