W należącej już pewnie do klasyki książce „Pytania nieobojętne” o. Jacek Salij, dominikanin, napisał: „Nie należy wyobrażać sobie, jakoby Pan Bóg zesłał na człowieka podleganie cierpieniom i śmierci za to, że człowiek popadł w grzech. Raczej w tym sensie są one karą za nasz grzech, że zniszczenie i śmierć, jakie sprowadziliśmy do naszych dusz, promieniuje również na nasze ciała. To niesprawiedliwe obarczać Pana Boga winą za to, że podlegamy cierpieniu i śmierci”.
Człowiek przez swój własny wybór zgotował sobie sytuację podlegania śmierci, cierpieniu i grzechowi. Sytuacja ta nie była zamierzona w pierwotnym planie Boga. Człowiek podlega cierpieniu z powodu decyzji pierwszych rodziców, którzy zezwolili Złemu na przystęp do świata. Od momentu podjęcia tej decyzji – jak powie św. Jan – świat leży w mocy Złego i każdy, kto przychodzi na świat, doświadcza zła. Doświadczanie to nie musi oznaczać – i zazwyczaj nie oznacza – że osoba cierpi z powodu własnego grzechu. Po prostu żyje w świecie, w którym działa Zły. Zgodnie z myślą o. Salija nie można mieć do Boga pretensji o to, że ktoś popełnił niewielki grzech, a doświadcza wielkiego cierpienia, ktoś inny zaś dopuszcza się wielkich grzechów, a wydaje się, że dobrze się bawi. Właśnie dlatego na pytanie rozmówców o przygniecionych walącą się wieżą Jezus odpowiada pytaniem: „Czy myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli?” (Łk 13, 2). To nie Bóg jest sprawcą grzechu i nie On sprawia cierpienie. Ostatecznie za jednym i drugim stoi szatan, który nie jest sprawiedliwy i nie „wynagradza” ludzi proporcjonalnie do ich grzechów. Bóg natomiast zawsze stoi po stronie cierpiącego i wskazuje lekarstwo na uniknięcie wiecznego zła. Na etykietce widnieje napis: nawrócenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu