W centrum Jeżowa znajduje się neogotycki kościół św. Józefa, który góruje nad okolicą. I wtopiony w niego kościół św. Andrzeja – postawiony na XII-wiecznych fundamentach pierwszej świątyni, pamiętający czasy benedyktynów i pewnie ich pierwszego przełożonego Galla Anonima. Czy on tu nadal jest? Szukali go kilka lat temu łódzcy archeolodzy. Czy znaleźli? Dokopali się fragmentu kamiennego muru klasztornego. Ale może bardziej niż kamienie interesuje nas duch kronikarza?
Ojcowie Benedyktyni przybyli do Jeżowa po 1108 r. i objęli pracę duszpasterską przy kaplicy książęcej, a potem przy kościele klasztornym i parafialnym. Wydarzenia te datuje się na lata 1112-1138. Pierwszym przełożonym klasztoru jeżowskiego od 1113 r. był znany polski kronikarz Gall Anonim. Zachowała się wiadomość, że w konwencie jeżowskim w latach 1168-1185 odbył się synod archidiecezji gnieźnieńskiej z udziałem legata papieskiego Reginalda. Benedyktyni byli tu do XVIII wieku. Zresztą ich historia i dzieje miasta zapisane są w licznych opracowaniach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odpust na św. Andrzeja
Na pewno pamiętają ich te mury – zachowanej części dawnego kościoła. Wybudowana przed 1138 r. świątynia służyła zakonnikom i mieszkańcom Jeżowa do połowy XV wieku. Potem strawił ją pożar. Na fundamentach pierwszego kościoła wzniesiono drugi. Dziś to kaplica, w której jeden jedyny raz w roku – 30 listopada – sprawowana jest Msza św. odpustowa. Na św. Andrzeja.
Reklama
Pod chórem ulokowano ołtarz z oryginalnym krucyfiksem z początku XVI wieku, są gotyckie sklepienia – tzw. gęstożebrowe z przełomu XV i XVI wieku, zachowały się dwa drewniane rokokowe konfesjonały, jest stara kropielnica. Widać odsłonięte ceglane ściany, pod nogami trzeszczą drewniane bele. Gdy wchodzimy na chór, w rogu przysłonięte miejsce po wykopie badaczy, a po przeciwnej stronie ogromny kamień – pewnie element jakiegoś filaru, ściany. Podłoga nie jest już ta sama, bo kilkanaście lat temu – niestety – została wymieniona. Ale nawet przez nią można sobie wyobrazić, że w tym miejscu chodził najsłynniejszy kronikarz średniowiecza. A potem kto jeszcze?
Ślady benedyktynów
Śladów benedyktyńskiej siedziby szukali archeolodzy. Kilka lat temu odsłonili fragment kamiennego muru. Jak przypuszczali, jest to pozostałość po dawnym klasztorze. Wykopy zrobiono w trzech miejscach gotyckiego kościoła pw. św. Andrzeja. Od strony północnej, południowej i wewnątrz kaplicy. Od północnej strony, gdzie fundament okazał się dość płytki, natrafiono na dwie warstwy dużych granitowych kamieni. Od południa natomiast fundament ciągnie się dość głęboko w dół, a prostopadle dochodzi do niego nieznany kamienny mur.
– To mogą być pozostałości szukanego klasztoru – tłumaczył nam wtedy opiekun archeologów Aleksander Andrzejewski. – Także w tym wykopie natrafiono na ludzkie szkielety – dwa szkielety w układzie anatomicznym, jeden osoby dorosłej, drugi dziecka, pozostałe to przemieszane kości ludzkie, które pokazały, że część grobów cmentarzyska jest zniszczona. Po eksploracji kości wróciły do ziemi, bo – jak mówią archeolodzy – muszą wrócić tam, gdzie spoczywały setki lat.
Historyczna chrzcielnica
Jak stare i jaką historię pamiętające jest to miejsce? Już w nowym kościele, wybudowanym ponad sto lat temu, na części dawnego, starego kościoła stoi 700-letnia chrzcielnica. Z niej przyjmują pierwszy w swoim życiu sakrament dzieci z parafii.
Reklama
– Kto tu był chrzczony? – zastanawia się proboszcz ks. Krzysztof Nalepa. – Ilu narodzin ta chrzcielnica była świadkiem? – pyta. W ołtarzu pochodzący z początku XVII wieku obraz Matki Bożej Jeżowskiej. A na jednej ze ścian tablica poświęcona wikariuszowi parafii w latach 1904-1905 – ks. Romanowi Archutowskiemu, późniejszemu profesorowi i rektorowi seminarium w Warszawie, który zginął na Majdanku.
Tajemnice
Obecny proboszcz szuka jakiś śladów w parafialnych dokumentach. Być może księgi kryją jakieś tajemnice. A może kryje je kościelna wieża albo dawny skarbiec?
Wiemy tylko, że dzięki benedyktynom wieś, a potem miasto Jeżów, rozwijała się, że zakonnicy przeżywali radości i klęski miasta. I że dobrze zapisali się w przekazywanej z pokolenia na pokolenie pamięci ludzi.