W parę dni po Zmartwychwstaniu
Wszyscy byli na śniadaniu,
I za zamkniętymi drzwiami
Cicho sobie rozmawiali.
Nagle Jezus wszedł tam sam,
Mówiąc uczniom: - Pokój wam!
Ci na moment oniemieli,
Ale zaraz zrozumieli,
Kto wśród nich tak się ukazał,
Bo im ręce, bok pokazał.
Gdy już rozpoznali Pana,
Radość była niesłychana.
A po powitaniu krótkim,
Wzrok swój mocny w uczniach utkwił:
- Aby zapał znów obudzić,
Ja posyłam was do ludzi!
I niech każdy Mnie posłucha:
Macie też Świętego Ducha!
Odpuszczajcie grzechy wszelkie:
Duże, średnie i maleńkie.
Komu raz nie odpuścicie,
Ciężkie będzie miał swe życie!
Tomasz zaś z jakiejś przyczyny
Nie był wtedy razem z nimi.
Po tygodniu go spotkali:
- Bracie! Jezus się ocalił!
Widzieliśmy Go zdrowego,
Nie ma Pana umarłego!
- Co za bajki mi wmawiacie?
- To nie bajki! Słuchaj, bracie...
- Nie chcę słuchać! Powiem szczerze:
W takie cuda ja nie wierzę!
Choć mówicie to radośnie,
Prędzej kaktus tu wyrośnie...
I pokazał swoją dłoń,
Jednak szybko schował ją,
Bo ktoś złapał go za ramię.
Był to Jezus! - Wybacz, Panie!
- Mój Tomaszu, tyś niewierny,
Jam jest jednak miłosierny.
Włóż w Me rany palec swój...
Tomasz odrzekł: - Pan mój, Bóg mój!
- Teraz, bracie, już Mi wierzysz,
Gdyż Mnie swoim okiem mierzysz!
Ale są błogosławieni,
Co nie widząc Mnie na ziemi,
Uwierzyli w Moje Słowo.
Niebo będzie im nagrodą.
Wiem, że trudno odpowiedzieć,
Mimo wszystko chciałbym wiedzieć,
Co oznacza słowo wiara.
Niechże każdy się postara....
Pomóż w rozwoju naszego portalu