Gdy słyszymy Jezusowe wyznanie: „Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca” (J 14, 12) – myśl niemal bezwiednie biegnie ku cudom przez Niego dokonywanym. To przecież one są spektakularnymi dziełami Jezusa. Cuda były nie tylko potwierdzeniem Jego nauczania, które w ich świetle zostało uwierzytelnione, ale także demonstracją bliskości królestwa Bożego. Łatwo zaobserwować pewne sprzężenie zwrotne między działalnością cudotwórczą i nauczycielską Jezusa: nauczanie zostaje potwierdzone przez czyny pełne mocy, te zaś w nauczaniu znajdują swoje wyjaśnienie.
Te nadprzyrodzone znaki nie mają nic wspólnego z magicznymi procedurami mającymi prowadzić do uzdrowienia ani z technikami używanymi przez wędrownych cudotwórców. Badania religioznawcze wykazują z dużym prawdopodobieństwem, że w pierwotnych formach religijnych różnica między magią a cudami była znikoma. Magia jest próbą wykorzystania nadnaturalnych mocy za pomocą ściśle określonych środków, procedur, manipulacji i zaklęć; jest próbą sprawowania kontroli nad mocami nadprzyrodzonymi. Cuda w koncepcji nowotestamentalnej z jednej strony wymagają wiary zarówno od tego, kto ich dokonuje, jak i od tego, kto jest ich przedmiotem; z drugiej strony natomiast prowadzą do zbudowania wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Oderwijmy jednak na chwilę myśl od cudów Jezusa. Nie tylko one i nie przede wszystkim one są głównym dziełem, którego dokonał Jezus. Najważniejszym Jego dziełem jest nasze odkupienie! Dzieło to, według św. Pawła, polegało zasadniczo na tym, co głosi pierwszy kerygmat chrześcijański: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem” (1Kor 15, 3-4). Po zmartwychwstaniu Jezus został uniesiony do nieba i zasiadł po prawicy Ojca, a wszystko – w tym przede wszystkim złe moce – zostało Mu poddane.
O dziele odkupienia przepięknie mówi starożytny hymn chrześcijański, który był śpiewany podczas Liturgii, a który Apostoł Narodów zaadaptował do listu pisanego do Filipian (por. Flp 2, 6-11). Otóż apostoł stwierdza najpierw, że Chrystus istniał w postaci Bożej, lecz nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem. Ogołacając samego siebie, poprzez uniżenie stał się człowiekiem i ostatecznie doświadczył śmierci krzyżowej. Bóg jednak nie pozostawił Go w stanie śmierci, lecz wywyższył Go ponad wszelkie rodzaje istot duchowych, „aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych” (Flp 2, 10).
Każdy, kto wierzy w dzieło Jezusa, jest – podobnie jak On – wskrzeszony z grobu swych grzechów i przeniesiony na prawicę Ojca. Zostaje wyróżniony, gdyż przez chrzest jest zaproszony do wspólnoty z Bogiem. Przyjmując Eucharystię, przyjmuje w siebie Boże życie! A to cud większy od fizycznych uzdrowień, których dokonywał Jezus.