Pani Maria jest obecnie ambasadorką uważnego przechodzenia przez drogę i uczestniczy w wielu policyjnych akcjach promujących bezpieczne zachowania wśród pieszych. W ubiegłym roku sama stała się ofiarą wypadku na drodze.
Pamiętajmy w modlitwie o tych, którzy zginęli lub doznali obrażeń ciała w wypadkach drogowych, ale także o ich rodzinach i bliskich, przeżywających z tego powodu tragedie osobiste.
11 września 2019 r. 75-letnia pani Maria wracała do domu z działki od siostry. Aby dostać się na swoją ulicę musiała przejść przez dwupasmową jezdnię. Nie było jeszcze ciemno, zachowała wszelkie względy bezpieczeństwa, rozejrzała się w jedną i drugą stronę, i zaczęła przechodzić. Po chwili uderzył w nią samochód, upadła, straciła przytomność. Kiedy się ocknęła leżała na ulicy. – Z ręki leciała mi krew, bolała mnie głowa, buty spadły mi z nóg, torebka i porozrzucane z niej rzeczy leżały obok. Na całe szczęście kierowca, który mnie potrącił szybko zadzwonił na pogotowie i sam udzielił mi niezbędnej pomocy. Zanim przyjechało pogotowie to wcześniej pomocy udzielił mi jeszcze ratownik medyczny, który akurat z żoną tamtędy przejeżdżał. Pojawili się także strażacy, bo jechali gdzieś na akcję. Fachowo mnie unieruchomili i znieśli z drogi na chodnik – wspomina Maria Mol.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pogotowie ratunkowe zawiozło panią Marię do szpitala. Tam wykonano prześwietlenia i odbyła się konsultacja lekarska. Początkowo wydawało się, że nic poważnego się nie stało. Pacjentkę wypisano do domu. Niestety, na drugi dzień ból całego ciała nasilił się, dodatkowo uderzona noga spuchła od kolana aż do stopy. Trzeba było to niezwłocznie leczyć. Leczenie i rehabilitacja trwały ponad rok. Okazało się, że pani Maria miała ogromnego krwiaka, którego trzeba było usunąć. – Nie była to łatwa sprawa, bo aby dostać się do chirurga musiałam czekać w długiej kolejce. A sprawa była pilna, ale jakoś wreszcie udało mi się do tego lekarza dostać. Kłopotem była także rehabilitacją, bo dzieci musiały przecież chodzić do pracy, a ja musiałem jeździć na tę rehabilitację z Mysłowic do Siemianowic Śląskich. To dla mnie była wyprawa na pół dnia. Ale dzięki Bogu, dziś już jest wszystko dobrze – podkreśla pani Maria. Jej historia powinna nas uwrażliwić na cierpienia ofiar wypadków drogowych. Ona sama postanowiła zaangażować się w działania promujące bezpieczeństwo pieszych na drodze.
Jak tłumaczy podinsp. Włodzimierz Mogiła – ekspert Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach – pieszy jest najmniej chronionym uczestnikiem ruchu drogowego. – Nawet przy minimalnym uderzeniu przez pojazd pieszy zawsze dozna bardziej lub mniej poważnych obrażeń ciała. Dlatego bardzo istotne jest, aby każdy uczestnik ruchu na drodze, zarówno kierowca jak i pieszy, był świadomy odpowiedzialności za życie i zdrowie drugiego człowieka. Trzeba podkreślić, że w ponad 80% zdarzeń drogowych z udziałem pieszych sprawcami są kierowcy. Oczywiście nie zwalnia to pieszych z odpowiedzialności – wyjaśnia policjant.
Policja apeluje, abyśmy przechodząc przez jezdnię zachowywali szczególną ostrożność. Zawsze – nawet w przypadku, gdy jest sygnalizacja świetlna – musimy zatrzymać się przed pasami, spojrzeć w lewo, prawo i kolejny raz w lewo, i dopiero wówczas, kiedy nie nadjeżdża żaden samochód – przejść na drugą stronę jezdni.