Redakcja tygodnika "Niedziela" podjęła cenną inicjatywę przybliżenia czytelnikom katolickiego podejścia do niektórych zagadnień związanych z ich obecnością w sferze politycznej. Zebrane teksty odnoszą się do kwestii demokracji, świeckości państwa, relacji państwo – Kościół i obecnego kształtu unijnej polityki. Całość wieńczy skierowana do katolików zachęta do większego zaangażowania w sprawy społeczne i polityczne. Refleksja tego typu jest potrzebna, gdyż – jak podkreślał św. Jan Paweł II – klęska komunizmu niekoniecznie oznacza bezwarunkowe zwycięstwo liberalizmu (por. Centesimus annus, 42).
Reklama
Co zatem katolicy mogą wnieść do polityki i ku jakiemu systemowi politycznemu powinni zmierzać? Podstawowy wkład chrześcijan polega na ciągłym przypominaniu o wartościach, bez których demokracja „łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (CA 46). Nie są one specyficznie chrześcijańskie, a jedynie wniesione przez chrześcijaństwo do europejskiej kultury. Jak podkreślił Benedykt XVI w Westminsterze (2010 r.), ponieważ faktycznie stanowią one część prawa naturalnego, mogą być odkryte i zrozumiane przez każdego człowieka, który poprawnie używa rozumu, niezależnie od jego stosunku do wiary religijnej. Wśród tych fundamentalnych wartości niepodlegających negocjacjom należy wymienić: prawo do życia od momentu poczęcia do naturalnej śmierci, instytucję małżeństwa jako nierozerwalnego związku jednego mężczyzny i jednej kobiety, nastawionego na posiadanie potomstwa, prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, zwłaszcza religijnymi i moralnymi, wolność religijną oraz kwestię pokoju. Poszanowanie tych wartości stanowi konieczny warunek, aby ustrój polityczny można było nazywać demokratycznym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
O wartościach niepodlegających negocjacjom uczył także Arystoteles. Jego etyka oparta jest wprawdzie na teorii cnoty jako złotym środku między skrajnościami, ale – jak stwierdził – cudzołóstwo, kradzież czy morderstwo są niegodziwe same w sobie, nie zaś ich nadmiar lub niedostatek (Etyka nikomachejska, 1107 a). „Są wreszcie niektóre czyny, do których popełnienia nie należy dać się zmusić, lecz raczej umrzeć wśród najstraszniejszych mąk” (tamże, 1110 a).
W zakresie zdolności do rozpoznania tych wartości wiara religijna nie wnosi niczego nowego. Jednak, jak naucza np. św. Tomasz z Akwinu, nawet te podstawowe nakazy prawa naturalnego mogą zostać wymazane z serca człowieka na skutek złych nauk, niewłaściwych nawyków czy występków przeciwko naturze. Mogą także być całkowicie wymazane z konkretnej kultury (por. Summa Teologiczna, I-II q. 94 a. 6 co.). Chrześcijańska wiara i głos Kościoła stają się wówczas niezbędne, aby człowiek mógł wprowadzić korektę do swojego poznania świata moralnego. Patrząc na niektóre polityczne debaty czy też stan zachodniego prawa w niektórych ze wspomnianych obszarów, zastanawiamy się, czy nie żyjemy dziś w jakimś nowym saeculum obscurum (ponurym stuleciu – przyp. red.).
Reklama
Tymczasem uznanie wartości niepodlegających negocjacjom stanowi chrześcijańskie minimum przy podejmowaniu wyborów politycznych. Katolikom nie wolno głosować na polityków, którzy nie szanują tego minimum moralnego. Swego czasu wyjaśnił to kard. Joseph Ratzinger w liście do amerykańskich biskupów (lipiec 2004 r.), stwierdzając jednoznacznie, że np. politycy propagujący aborcję nie mogą przyjmować Komunii św.
Czasem słyszy się w tym kontekście stwierdzenie, że w liberalnym państwie należy zachować neutralność i nikomu nie wolno narzucać jakichkolwiek wartości. Strategia rozmiękczania katolickiego stanowiska pod pozorem nienarzucania go osobom niewierzącym jest błędna, a kończy się tym, że państwo liberalne pod pozorem neutralności narzuca katolikom i katolickim instytucjom wartości liberalne.
Jeszcze raz dziękuję za podjęte rozważania. Nie wiem, czy któraś partia skorzysta z nich przed wyborami, ale wiem, że w Polsce nie sposób zdobyć władzę, jeśli nie uzyska się głosów większości katolików.