Dokładnie w 550. rocznicę śmierci św. Jana Kantego bp Roman Pindel odprawił uroczystą Pasterkę w kościele Świętych Małgorzaty i Katarzyny w Kętach. Celebrację w mieście narodzenia patrona roku rozpoczęto od wniesienia figurki Dzieciątka Jezus do szopki, w której obok pasterzy i Trzech Królów znalazła się również figura świętego kęczanina. W homilii hierarcha podkreślił, że dziedzictwo św. Jana Kantego łączy się ze świętowaniem Bożego Narodzenia. – Mieszkańcy, słysząc o odejściu znanego i szanowanego profesora, uświadomili sobie, że dzięki niemu mogli przez 50 lat codziennie przeżywać Boże Narodzenie. Tyle bowiem czasu spędził nasz święty w tym mieście – zauważył biskup i przypomniał cnoty, którymi cechował się patron naszej diecezji. Odwołując się do postawy Jana Kantego i słów Matki Teresy z Kalkuty o codziennie dziejącym się Bożym Narodzeniu, zaznaczył, że każdy akt miłości i życzliwości wobec drugiego człowieka stanowi okazję do ponownego przeżycia istoty tego święta. – W tym czasie Bożego Narodzenia zastanówmy się, kiedy naprawdę przeżywamy tę chwilę. Nie w świątecznych dekoracjach czy w kościele, ale w moim życiu, w moim sercu, dla innych lub z innymi. Niech św. Jan Kanty, odchodzący do domu Ojca w Wigilię Bożego Narodzenia, pomaga nam w poszukiwaniu odpowiedzi – spuentował bp R. Pindel.
25 grudnia bp Piotr Greger celebrował świąteczną Eucharystię w kościele św. Jana Sarkandra w Górkach Wielkich. We franciszkańskiej parafii, która szczególnie świętuje 800. rocznicę wydarzenia w Greccio, pasterz zwrócił uwagę na nasz sposób przeżywania prawdy o narodzeniu Chrystusa. - Stając przed żłóbkiem, trzeba nam pamiętać, że nie jesteśmy tu widzami jakiegoś spektaklu, ale mamy być uczestnikami zbawczego wydarzenia. Pragnę serdecznie podziękować wspólnocie franciszkańskiej z Górek Wielkich, którzy z wielkim poświęceniem i zaangażowaniem wielu ludzi pielęgnują tę tradycję, która wyrosła z korzeni duchowości św. Franciszka. Nie dziwi nas, że co roku rozmiar stajenki jest imponujący; to z pewnością jedna z największych – o ile nie największa – szopka betlejemska na terenie naszej diecezji – powiedział bp Greger, zaznaczając, że nie wystarczy zatrzymanie nad Jezusem jako osobą historyczną, lecz trzeba przyjąć całość Dobrej Nowiny o Synu Bożym, który z miłości staje się człowiekiem dla naszego zbawienia.
Ks. Zbigniew Jurasz witający pielgrzymów przed odnowioną świątynią dedykowaną św. Janowi Kantemu
Uroczystością odpustową w kęckiej parafii ruszają obchody Roku św. Jana Kantego. W 550-lecie śmierci świętego profesora jesteśmy zaproszeni do nawiedzenia miejsc jednego z patronów naszej diecezji.
Eucharystia celebrowana 22 października przez biskupa Romana Pindla w parafialnym kościele św. Małgorzaty i Katarzyny, procesja pod pomnik św. Jana na miejskim rynku, modlitwa w świątyni dedykowanej świętemu oraz pełen atrakcji rodzinny piknik parafialny, składają się na program parafialnego odpustu otwierającego jubileuszowe obchody.
Papież opowiada o tym, że jego dziadkowie i ojciec mieli płynąć statkiem, który zatonął w drodze do Argentyny w 1927 roku. Ta katastrofa była określana jako włoski „Titanic”. Wiele osób wtedy zginęło. Dziadkowie i tata przyszłego Papieża wykupili bilety, ale nie odpłynęli tym statkiem, bo jeszcze nie sprzedali wszystkiego we Włoszech i musieli odłożyć podróż. „Dlatego tu teraz jestem” – skomentował Franciszek w swej autobiografii.
„Moi dziadkowie i ich jedyny syn, Mario, młody człowiek, który został moim ojcem, kupili bilet na tę długą przeprawę, na statek, który wypłynął z portu w Genui 11 października 1927 roku, zmierzając do Buenos Aires. Ale nie wzięli tego statku (...) Nie udało im się na czas sprzedać tego, co posiadali” – pisze Papież Franciszek w swej autobiografii. Dodaje, że wbrew sobie, rodzina Bergoglio była zmuszona w ten sposób do wymiany biletów i odłożenia wyjazdu do Argentyny. „Nie wyobrażacie sobie, ile razy dziękowałem Opatrzności Bożej. Dlatego tu teraz jestem” – pisze Ojciec Święty w swej autobiografii.
Mając złą wolę władza znajdzie wiele możliwości, aby zmanipulować wybory na różnych etapach liczenia głosów. Już przy zliczaniu w poszczególnych komisjach lokalnych ktoś może przecież „omyłkowo” wpisać złą liczbę albo zdarzy się tzw. czeski błąd. Albo gdzieś między komisją lokalną a centralą nie zadziała algorytm, ktoś może go zdalnie „zmodyfikować”… W centralnej bazie gromadzącej głosy z całego kraju też możliwe są manipulacje – to poważne ostrzeżenia przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w maju tego roku. Mówi o tym Barbara Nowak, koordynator Ruchu Kontroli Wyborów z ramienia PiS-u.
Półgodzinna rozmowa z Barbarą Nowak na kanale YouTube „Biały Kruk” otwiera oczy na możliwości manipulacyjne, jakie niesie co prawda tradycyjne liczenie głosów, ale nowoczesne, digitalne ich gromadzenie i przekazywanie. Przeciętny obywatel nie ma pojęcia, jak wiele sposobów istnieje w systemie wyborczym w Polsce (oczywiście nie tylko w Polsce), aby przekręcić głosowanie na stronę tego, który ma dostęp do gromadzenia i przesyłania danych, do algorytmów.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.