Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Pamięć i modlitwa

W niedzielne popołudnie 25 sierpnia Mszy św. odpustowej ku czci Matki Bożej Częstochowskiej patronki miłkowskiej kaplicy przewodniczył ks. Kamil Kudełka, wspierany przez księży z parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Oleszycach.

Niedziela zamojsko-lubaczowska 37/2024, str. VI

[ TEMATY ]

diecezja zamojsko‑lubaczowska

Adam Łazar

Dawni mieszkańcy i sympatycy Miłkowa

Dawni mieszkańcy i sympatycy Miłkowa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

We Mszy św. wzięli udział, m.in. urodzeni i mieszkający w tej wsi mieszkańcy i ich potomkowie, wierni z okolicznych miejscowości, leśnicy z Nadleśnictwa Oleszyce i sympatycy nieistniejącej wsi Miłków. Nabożeństwo zostało odprawione przy pamiątkowym krzyżu, w pięknej leśnej scenerii przy oprawie muzycznej sygnalistów z Technikum Leśnego w Lesku. Po zakończonym nabożeństwie jego uczestnicy zostali zaproszeni na poczęstunek zorganizowany przez Nadleśnictwo Oleszyce, które pełni rolę gospodarza tego terenu.

Reklama

Była okazja do wspomnień tragicznej historii Miłkowa. Wieś poświadczona źródłowo w 1717 r. jako już rozwinięta osada. Była we władaniu Sieniawskich, Czartoryskich i Sapiehów. Mieszkańcy wyznania rzymskokatolickiego należeli do parafii w Oleszycach. Powstanie kaplicy związane jest z posługą Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Starowiejskich, które prowadziły w Miłowie ochronkę i później szkołę. W miejsce starej drewnianej kaplicy, mieszkańcy wybudowali nową, również drewnianą, pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej, która poświęcona została w 1936 r. W roku następnym dla rzymskich katolików założono oddzielny cmentarz. Przed wojną w Miłkowie wybudowano nową świetlicę wiejską. Rozkwit wsi przerwał wybuch II wojny światowej. Część zabudowań spłonęła we wrześniu 1939 r. Wielkim nieszczęściem stalinowskiego systemu były wywózki. W dniach 19-21 stycznia 1941 r. nastąpiło całkowite wysiedlenie wsi do Besarabii, pomimo trzaskającego mrozu, zwałów śniegu i chorób. Najliczniejsza grupa wróciła stamtąd w maju 1946 r. Nie miała jednak do czego powrócić. Domy rozebrano na materiały budowlane, majątek rozgrabiono. Było niespokojnie, działały bandy UPA, wielu zginęło. Jeszcze więcej wyjechało na Ziemie Odzyskane. W czerwcu 1947 r. Miłków opuścił ostatni mieszkaniec. Wieś przestała istnieć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

16 stycznia 2000 r., z inicjatywy ówczesnego leśniczego Leśnictwa Miłków – Piotra Puchalskiego i Stanisława Zagrobelnego – nadleśniczego z Oleszyc, na Mszę św. w Starym Dzikowie zjechali z całej Polski mieszkańcy nieistniejącej wsi Miłków. Był to pierwszy, po tragicznym losie wsi wysiedlonej w 1941 r. do Besarabii, zjazd mieszkańców Miłkowa. Niektórzy widzieli się wtedy po raz pierwszy od tragicznych wydarzeń z 1941 r. Spotkanie zaowocowało inicjatywą, by co roku spotykać się podczas Mszy św. na terenie byłej wsi, w święto Matki Bożej Częstochowskiej – patronki przedwojennej kaplicy rzymskokatolickiej w Miłkowie. 21 stycznia 2001 r. w kościele parafialnym w Oleszycach wmurowana została i poświęcona pamiątkowa tablica. 26 sierpnia tegoż roku w dniu odpustu przy pamiątkowym krzyżu odprawiono pierwszą po 60 latach Mszę św. odpustową. Od tej poru odprawiają ją co roku kapłani oleszyckiej parafii. W 2003 r. powstało kolejne upamiętnienie, wzniesiono obelisk z krzyżem i tablicą o treści: „W tym miejscu istniała wieś Miłków około 180 gospodarstw. W ciągu trzech dni 18-21 stycznia 1941 r. wieś przestała istnieć. Wojska okupanta sowieckiego dokonały deportacji do ZSRR – Besarabii”.

Miłków jednak istnieje w pamięci ludzi i w ich modlitwach.

2024-09-10 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Boża z odwachu

Na terenie diecezji zamojsko-lubaczowskiej mieści się kilka maryjnych sanktuariów, ale szczególne miejsce zajmuje katedra Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła w Zamościu. Tam znajduje się ukoronowany przed 20 laty obraz Matki Bożej Odwachowskiej.

Podziel się cytatem

Historia powstania tego wizerunku sięga drugiej połowy XVIII wieku i wiąże się z nieznanym człowiekiem, być może z zawodu malarzem, który został posądzony o popełnienie przestępstwa i zatrzymany w wartowni garnizonowej, czyli w zamojskim odwachu. Mężczyzna ten, czując się niewinnym, namalował węglem na drzwiach swojej celi obraz Bogurodzicy i nadał Jej tytuł Opiekunki utrapionych. Wpatrzony w namalowany przez siebie wizerunek błagał Matkę Bożą o ulgę w cierpieniach i wykazanie jego niewinności. Wtedy trzymające go łańcuchy opadły, a drzwi, na których namalował wizerunek, rozjaśnił niezwykły blask. Pojawienie się owego blasku sprawiło, że obraz wycięto z drzwi i umieszczono na budynku, tak aby przechodzący mogli się przed nim modlić i dziękować za otrzymane łaski. Wkrótce okazało się, że ludzie gromadzący się w tym miejscu na modlitwie doznawali licznych łask i zaczęli otaczać ikonę niezwykłym kultem. Pod koniec XVIII wieku ks. Andrzej Wątróbski zaczął czynić starania o przeniesienie obrazu z murów odwachu do miejscowej kolegiaty – co stało się 19 lutego 1803 r. Obraz umieszczono w ołtarzu kaplicy od strony północnej.
CZYTAJ DALEJ

Ukochany Syn

2025-01-07 11:21

Niedziela Ogólnopolska 2/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

ks. Dariusz Kowalczyk

Adobe Stock

Kiedy przypatrzymy się ludzkim historiom, dostrzeżemy nierzadko problem nieznajomości ojca. Zdarza się, że zmarł, zanim urodziło się jego dziecko, lub odszedł w okresie nieświadomości swego syna lub swej córki.

Te przypadki są niewątpliwie bolesne, aczkolwiek można je zrozumieć lub jakoś łatwiej zaakceptować. Bywają jednak sytuacje o wiele trudniejsze, gdy ojcostwo z różnych względów jest niemożliwe do ustalenia albo gdy ojciec świadomie odchodzi od żony czy matki swoich dzieci, porzuca je i odcina się całkowicie od osób, dla których powinien być niemal najważniejszy na świecie. Słyszy się także o przypadkach różnie motywowanego wyrzekania się potomstwa. Takie historie jawią się jako niezwykle bolesne, a czasem wręcz tragiczne. Dziecko wie, że ojciec gdzieś jest, chce z nim nawiązać kontakt, potrzebuje go, pragnie go nad życie, a jednak jakiś przedziwny opór wewnętrzny ojca sprawia, że napotyka ono mur nie do przejścia. Osoby żyjące z taką historią często uznają ją za najtrudniejsze doświadczenie. Upływ czasu niewiele zmienia, a czasem wręcz pomnaża traumę. Znajomość ojca, możliwość poznania jego twarzy, nawet krótkie spotkanie z nim, przekonanie, że mnie kocha i nie pozwoli mi zginąć, że stanie w mojej obronie i będzie ze mnie dumny, że doda mi sił, stanowi mocny fundament „gmachu” życia. Nie ulega wątpliwości, że łatwiej mają osoby, które wychowywali odpowiedzialni ojcowie. Co jednak powiedzieć o tych, którzy tego komfortu nie mają? Czy są na straconej pozycji?
CZYTAJ DALEJ

Autobiografia Papieża z Polskim wątkiem

2025-01-12 17:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Vatican Media

Papież opowiada o tym, że jego dziadkowie i ojciec mieli płynąć statkiem, który zatonął w drodze do Argentyny w 1927 roku. Ta katastrofa była określana jako włoski „Titanic”. Wiele osób wtedy zginęło. Dziadkowie i tata przyszłego Papieża wykupili bilety, ale nie odpłynęli tym statkiem, bo jeszcze nie sprzedali wszystkiego we Włoszech i musieli odłożyć podróż. „Dlatego tu teraz jestem” – skomentował Franciszek w swej autobiografii.

„Moi dziadkowie i ich jedyny syn, Mario, młody człowiek, który został moim ojcem, kupili bilet na tę długą przeprawę, na statek, który wypłynął z portu w Genui 11 października 1927 roku, zmierzając do Buenos Aires. Ale nie wzięli tego statku (...) Nie udało im się na czas sprzedać tego, co posiadali” – pisze Papież Franciszek w swej autobiografii. Dodaje, że wbrew sobie, rodzina Bergoglio była zmuszona w ten sposób do wymiany biletów i odłożenia wyjazdu do Argentyny. „Nie wyobrażacie sobie, ile razy dziękowałem Opatrzności Bożej. Dlatego tu teraz jestem” – pisze Ojciec Święty w swej autobiografii.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję