Drodzy Czytelnicy Niedzieli, przed nami nowy rok, nowy czas. Stojąc na starcie tego biegu w nieznane, może warto pomyśleć o czasie inaczej. Moja ulubiona sentencja, którą często sobie powtarzam, mówi, że to czas ma nas, a nie my mamy czas. Myśl ta skłania do spojrzenia na czas z nieco innej perspektywy. Najczęściej narzekamy, że nam go brakuje, że za szybko płynie. Niektórzy lamentują, że niezauważalnie potrafi nas okradać z najlepszych chwil życia. W młodości czas się nie liczy, nie czuje się jego istnienia. Z wiekiem świadomość przemijania staje się w sposób naturalny zadumą nad sensem życia, celem naszego istnienia, rachunkiem zysków i strat. Aż wreszcie przychodzi moment, gdy uświadamiamy sobie, że czas nigdy nie był naszą własnością. Jest darem, który otrzymaliśmy – niezasłużoną, bezcenną łaską... A za taki dar nie sposób się zrewanżować. Za łaskę można jedynie dziękować...
Reklama
Wkraczamy właśnie w jubileuszowy 25. rok XXI wieku. Jubileusze są traktowane w Kościele jako okazja do pogłębiania życia duchowego, do bardziej intensywnego niż zwykle rozważania tematów kościelnych albo społecznych. Tak się dzieje, odkąd papież Bonifacy VIII w 1300 r. ustanowił pierwszy Rok Święty. My, katolicy, traktujemy ten czas jako szczególną okazję do przebaczenia grzechów, do odpustu, który jest pełnym wyrazem Miłosierdzia Boga. Może ten rok pomoże nam „odzyskać siłę i pewność patrzenia w przyszłość otwartą duszą, ufnym sercem oraz dalekosiężnym umysłem” – jak mówi papież Franciszek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dostaliśmy od Stwórcy kolejny rok, kolejną szansę. Zapewne rok 2025 przyniesie sporo wyzwań, ale z pomocą dobrego Boga ze wszystkim sobie poradzimy. W końcu jesteśmy ludźmi wiary. Mamy też nadzieję, że w nowym roku Niedziela w jakimś stopniu pomoże lepiej przeżywać ten czas. Lepiej, czyli ze świadomością, że życie jest bezcennym darem Boga; darem, którego nie wolno marnować. A to oznacza, zwłaszcza w dzisiejszych skomplikowanych czasach, umiejętność oddzielania ziarna prawdy od informacyjnych chwastów. Umiejętność wyławiania z medialnego szumu słów wartych uwagi i zastanowienia, treści, które potrafią nas inspirować duchowo, prowadzić do lepszego, mądrzejszego życia z Bogiem.
Znaczenie informacji jest we współczesnym świecie ciągle niedoceniane. A taka wiedza to szansa na lepsze pojmowanie tego, co się dzieje wokoło nas, co dotyka naszych bliskich. Dlatego w pierwszym tegorocznym numerze naszego tygodnika zadajemy pytanie, na które odpowiedź może wydać się w pierwszej chwili banalnie prosta, ale w rzeczywistości taka nie jest. Kto wychowuje nasze dzieci? Oczywiście, rodzice – taka myśl pojawia się jako pierwsza. Tymczasem psycholog Anna Wasiukiewicz mówi na naszych łamach o mieliznach współczesnego wychowania. Zwraca uwagę na niepojące zjawisko: coraz częściej miejscem wychowania dzieci jest już nie rodzina, ale przestrzeń internetu. Coraz powszechniej przywiązuje się wagę głównie do metod wychowania, a zaniedbuje to, co powinno się przekazać w procesie wychowania, pomija lub bagatelizuje to, co wartościowe i moralne (s. 12-15). To niebezpieczny trend. Większość postaw człowieka jest bowiem kształtowana pod wpływem innych ludzi, przez otoczenie. Nie powinno więc nas dziwić, że w kwestiach wiary na postawy młodych ludzi mają wpływ szalejąca w internecie i social mediach sekularyzacja, desakralizacja, budowanie klimatu, że „religia nie ma sensu”, lansowanie „religijności selektywnej”, w której wybiera się tylko pewne elementy wiary, lekceważy się autorytet Kościoła, tworzy „religijność pozakościelną”. A wiara jest trochę jak roślina – wrażliwa na wychowanie, na styl życia, na to, czym człowiek duchowo się karmi. Potrzebuje właściwego podłoża, odpowiedniego przygotowania i mądrego prowadzenia, które dokonuje się w rodzinie. I właściwie wyłącznie w niej, dlatego tak niebezpieczne jest kombinowanie, żeby z barków rodziny zdjąć większość obowiązków wychowawczych. Oczywiście, współczesna szkoła nie tylko edukuje, ale także wychowuje – jednak to do rodziców powinna należeć decyzja o kształcie tego wychowania. „Jeśli dom nie wychowa, to i szkoła nie pomoże” – to mądra maksyma. I warto o niej pamiętać w nowym roku, bo czeka nas sporo „eksperymentów oświatowych”.
Dostaliśmy od Stwórcy w darze kolejny rok. Niech Najwyższy obdarzy nas wewnętrznym pokojem, abyśmy mieli siłę patrzenia w przyszłość otwartą duszą, ufnym sercem i dalekosiężnym umysłem.