Do głoszenia całemu światu Ewangelii nadziei Ojciec Święty tak oto zachęca wiernych Europy: „Kościele w Europie… Tobie ta nadzieja została ofiarowana w darze, abyś ją
z radością przekazywał w każdym czasie i pod każdą szerokością geograficzną. Niech zatem głoszenie Jezusa, który jest Ewangelią nadziei, będzie twą chlubą i racją
twego istnienia. Z odnowionym zapałem żyj dalej tym samym duchem misyjnym, który przez dwadzieścia wieków, począwszy od przepowiadania Apostołów Piotra i Pawła, ożywiał tak licznych
świętych, autentycznych ewangelizatorów kontynentu europejskiego” (pkt 45).
Tak więc głoszenie nadziei, albo dokładnie, głoszenie Ewangelii nadziei, to nic innego jak głoszenie samego Jezusa, który jest Ewangelią nadziei. Z wypowiedzi Ojca Świętego wynika, że chodzi
tu przede wszystkim o działalność misyjną, w której Kościół Europy odegrał tak znaczącą rolę. Jesteśmy tedy wszyscy wzywani do włączenia się, wedle naszych możliwości, w to
wielkie dzieło głoszenia Jezusa nadziei dla świata. Ostateczną zaś racją naszego udziału w głoszeniu Ewangelii jest miłosierdzie względem tych, którzy nie mają nadziei. Są tacy. Apostoł Paweł
wyraźnie lituje się nad nimi, pisząc tak oto do Tesaloniczan: „Nie chcielibyśmy, żebyście popadli w smutek jak inni, którzy nie mają nadziei” (1 Tes 4, 13). Poganie to ludzie ze wszech
miar godni litości. Nie mają nadziei. W tej samej Adhortacji papieskiej jest powiedziane na innym miejscu: „Człowiek nie może żyć bez nadziei: jego życie straciłoby bez niej wszelkie
znaczenie i stałoby się nie do zniesienia” (pkt 10). Dlatego Europie tworzącej swoje nowe struktury gospodarczo-polityczne wyznacza Papież jako jedno z największych zadań troskę
o przywrócenie ludziom nadziei poprzez działalność misyjną.
Europa potrzebuje dziś znów nie tylko nowej ewangelizacji, ale działań po prostu misyjnych. Papież mówi: „Konieczne jest podjęcie szerokiej akcji kulturalnej i misyjnej, aby…
wykazać, że nowa Europa musi odnaleźć swoje najgłębsze korzenie” (pkt 21).
Europa ma niewątpliwie zasługi w głoszeniu Ewangelii wszelkiemu stworzeniu. Dokonywało się to nie tylko poprzez posługę setek a nawet tysięcy duchownych misjonarzy, ale także
dzięki pełnej poświęcenia pracy świeckich, którzy coraz częściej duchownych zastępują, głównie dlatego, że Kościół przeżywa od jakiegoś czasu, w skali ogólnoświatowej, dotkliwy kryzys powołań
kapłańskich. Bogu winniśmy dziękować za to, że powołaniem misyjnym obdarza ludzi świeckich, biorących sobie do serca sprawę głoszenia całemu światu Ewangelii nadziei.
Nie obdarowani łaską takiego powołania pozostali wierni, działalność misyjną Kościoła powinni wspierać na przynajmniej dwa sposoby: wedle możliwości materialnymi datkami a nade wszystko
szczerą i częstą modlitwą. Wiadomo, że Kościół jest ze swej natury misyjny. Misjonarzami winniśmy się zatem czuć my wszyscy, którzy ten Kościół stanowimy.
Owo misyjne głoszenie Ewangelii nadziei powinno obejmować, zgodnie z wolą Zbawiciela świat cały, zwany wszelkim stworzeniem. Ojciec Święty przestrzega: „Ograniczenie głoszenia Jezusa
Chrystusa i Jego Ewangelii do samego tylko kontekstu europejskiego byłoby przejawem niepokojącego braku nadziei. Dzieło ewangelizacji ożywiane jest prawdziwą nadzieją chrześcijańską, kiedy
otwiera się na uniwersalne horyzonty, które skłaniają, by dzielić się bezinteresownie ze wszystkimi tym, co samemu otrzymało się w darze. Misja ad gentes jawi się w ten
sposób jako wyraz Kościoła ukształtowanego przez Ewangelię nadziei, który stale się odnawia i odmładza. Taka była przez wieki samoświadomość Kościoła w Europie; niezliczone zastępy
misjonarzy i misjonarek, idąc do innych ludów i innych cywilizacji, głosiły Ewangelię Jezusa Chrystusa narodom całego świata” (pkt 64).
Oprócz takiego udziału w wielkich przedsięwzięciach misyjnych, prowadzonych poza granicami nie tylko naszego kraju, lecz nawet Europy, jesteśmy obowiązani prezentować postawę misyjną, czyli
głosić w swoim środowisku Ewangelię nadziei. Powtarza się coraz częściej, że świat dzisiejszy potrzebuje nie tyle pobożnych informacji - tych Kościół chyba też odczuwa dziś nadmiar -
lecz formacji w postaci godnych naśladowania żywych ludzi; nie słownych oświadczeń, ale autentycznych świadectw. „Człowiek współczesny - pisze Papież - chętniej słucha świadków
niż nauczycieli; a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami” (pkt 49). Przyjmujemy jeden z siedmiu sakramentów - bierzmowanie, zwane inaczej sakramentem
chrześcijańskiej dojrzałości - właśnie po to, żeby owo świadczenie było jak najbardziej skuteczne. Czytamy w Adhortacji: „Każdy jest zatem wezwany do proklamowania Jezusa i wiary
w Niego… do promieniowania radością, miłością i nadzieją, aby licznie ludzie, widząc nasze dobre czyny, chwalili Ojca, który jest w niebie (por. Mt 5, 16),
tak, aby zostali narażeni i pozyskani; by stali się zaczynem, który przemienia i pobudza od wewnątrz… (pkt 48).
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu