Jezus wygłosił przerażonym i rozgniewanym Żydom w synagodze w Kafarnaum jedną z najpiękniejszych katechez. Objaśnił znak rozmnożenia chleba i zapowiedział
Chleb, który daje życie wieczne. Odrzucono nie tylko wypowiedź, ale i samego Mistrza z Nazaretu. Gdy głosił: „biada”, gdy stawiał wymagania odcięcia ręki i wyłupania
oka - stali i słuchali. Gdy objawił znak miłości - odeszli. Dlaczego odchodzili od Chrystusa? Czy tylko dlatego, że trudna była mowa? Czy dlatego, że wśród nich byli tacy, co nie
wierzyli? A może jedno i drugie?
Tamte czasy minęły, a pytanie Jezusa nadal brzmi: „Czyż i wy chcecie odejść?”. Te dramatyczne słowa Chrystus kieruje do Apostołów. Z całej rzeszy ludzi,
którzy gotowi byli podziwiać piękne słowa Mistrza i oczekiwać na znaki mocy Bożej, pozostało tylko Dwunastu, którzy byli w Nim autentycznie zakochani. Każdy z nich musiał
sobie uświadomić, czy jego przyszłość będzie z Jezusem, czy bez Niego. Skończył się czas fascynacji osobą Chrystusa i nadszedł moment zawierzenia Jego słowom. Jezus, znając ich serca,
oczekiwał publicznego wyznania wiary w Jego Bóstwo i zbawczą moc Jego słów. Doskonale zrozumiał to Szymon Piotr i w imieniu wszystkich Apostołów wyznał wiarę w nadprzyrodzony
charakter słów Jezusa: „Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”.
Kto pokocha Chrystusa, będzie potrafił bez większego trudu wykonać wszystkie postawione przez Niego wymagania. Patrząc na współczesne ludzkie życie wydaje się, że jest to pytanie powtarzane coraz
częściej. Jedni po chwilach rozpaczy wybierają Chrystusa, umacniają się w wierze, oddaniu i zaufaniu wobec Niego. Wielu, niestety, nie potrafi się wziąć w garść, zaufać
Bogu, odbić się od dna beznadziei. Wielu ludzi prosi: „Powiedz mi, dokąd mam iść, do kogo, gdzie - już nikt mnie nie chce!”. Wymagania Chrystusa zdają się być nie do przyjęcia. Wielu
nie chce słuchać tej mowy. Kto jej nie rozumie, albo nie dosłucha do końca - odchodzi. A za tym odejściem idą odejścia dalsze. Podziwiamy tych, którzy nie odeszli. Podziwiamy
najpierw Chrystusa, że wśród takich pozostał. Zdawał sobie sprawę, że będą odejścia, ale wiedział, że będą też piękne powroty, bo „Panie do kogóż pójdziemy?”. Jedynie ci, którzy więcej poznali
Chrystusa, przyłączyli się do Piotrowego stwierdzenia: „Ty masz słowa życia wiecznego”.
Jesteśmy świadkami odchodzenia ludzi od Boga, od Mszy św. i od modlitwy. Kiwamy przytakująco głowami na wygłaszane nauki Kościoła o tajemnicach naszej wiary i nadal
stoimy uparcie, nie odpowiadając na wezwanie z Kafarnaum. Grozi nam obojętność i lekkomyślność wobec religii. Nie dajmy się zniewolić narzekaniem i szemraniem. Powiedzmy
sobie szczerze, wspominając nasze doświadczenia życiowe - jak wiele dobra doznaliśmy od Boga... Tyle razy byliśmy wspierani Jego pomocą, nie zapominajmy o tym.
Czego dziś wymaga od nas Bóg? Przede wszystkim: wierności, czystości serca i zdolności w pokonywaniu przeszkód życiowych. Pan Jezus jest zawsze otwarty, mówi, co myśli, ukazuje
drogi proste. Gotowy jest zawsze przyjść z pomocą. Do Niego trzeba chcieć podejść, okazać swoją wiarę i szczerość. W Jego oczach cenna jest nasza skrucha i ufność.
Potrzeba zaufać Chrystusowi, ponieważ to On przezwycięża wszelkie przeszkody, słabości i rozbija nasze obawy. Uczestnicząc w Eucharystii i wsłuchując się w Słowo
Boże, jesteśmy posłani, by głosić Chrystusa i świadczyć o Nim w naszym życiu. Bez uczestnictwa w Eucharystii byłoby to niemożliwe. Ostatecznie, z głębi
naszego serca, powtarzajmy odpowiedź daną przez Piotra Jezusowi: „Panie, do kogóż pójdziemy. Ty masz słowa życia wiecznego”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu