1 i 2 listopada w sposób szczególny myślimy o tych, którzy od nas już odeszli. Nasze cmentarze, zarówno te wielkie miejskie, komunalne, jak i te małe: wiejskie,
przykościelne, ożywają. Na ogół puste, ciemne i głuche zapełniają się ludźmi, rozkwitają wieńcami i wiązankami, rozbłyskają tysiącami zniczy i lampek. Każdy z nas
stara się w te dni okazać swoim zmarłym, jak bardzo ich kocha, że nadal o nich pamięta.
Specyficzny klimat tych dni, opadające liście, zamierająca przyroda i jesienna aura tworzą atmosferę sprzyjającą refleksji i zadumie. Stajemy nad grobami naszych bliskich i w sposób
szczególny doświadczamy naszej kruchości i śmiertelności. W codziennym zabieganiu, w braku czasu, mimowolnie zatrzymujemy się i uświadamiamy sobie to, co spychamy
na co dzień na margines naszej świadomości, że każdy dzień przybliża nas do momentu, kiedy to nad naszą trumną zabrzmi: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz, ale Pan cię
wskrzesi w dniu ostatecznym. Żyj w pokoju”, a na naszej mogile zapłoną znicze i położą kwiaty. I niejednokrotnie rodzi się pytanie: czy ja
tak naprawdę wierzę w to, o czym mówi prefacja za zmarłych, że „życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy…”.
Kościół, aby umocnić naszą wiarę i we właściwy sposób ukształtować pamięć o naszych zmarłych, każdego 1 listopada kieruje nasze myśli ku tym, co nie tylko od nas odeszli,
ale również osiągnęli już chwałę nieba. Wszyscy Święci są dla nas przykładem do naśladowania, a zarazem przypominają nam, że naszym życiowym celem jest osiągnięcie świętości. Oni ukazują nam,
że jest to dla każdego z nas możliwe.
Pamiętając o powołaniu każdego z nas do świętości, 2 listopada nasze myśli kierujemy wraz z całym Kościołem ku tym, co jeszcze nie osiągnęli chwały nieba. Chcemy prosić
dobrego Boga, aby jak najszybciej dostąpili chwały nieba. Wierzymy, że spotkamy się kiedyś z nimi w domu naszego Ojca.
Niestety, nasza pamięć o zmarłych często kończy się, jeszcze zanim dogasną zapalone przez nas znicze lub zwiędną położone kwiaty. Wracamy do naszej zwykłej, szarej codzienności przekonani,
że spełniliśmy ciążący na nas obowiązek pamięci o zmarłych. Wydaje się nam bowiem, że piękny pomnik, znicze i kwiaty wystarczą. A przecież jeśli zabraknie naszej modlitwy,
zamówionej Mszy św., ofiarowanej Komunii św. czy zyskanego odpustu, to zarówno piękny pomnik, zapalony znicz czy położony kwiat będzie pustym, niewiele znaczącym gestem, a my nadal nie będziemy
pewni czy „życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy…”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu