„Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów” (Ez 37, 12). Dziękujemy tym, którzy stali się narzędziem niezagasłej tęsknoty rodzin, bliskich, wielu ludzi ojczyzny. Tęsknoty, aby doczesne szczątki naszej siostry „Inki”, naszego brata podpułkownika „Zagończyka” zostały odnalezione. Aby wypełniły się Jezusowe słowa: „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw” (Mk 4, 22).
To zespół archeologów i antropologów z Instytutu Pamięci Narodowej pod kierunkiem Pana prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Wspólnota w służbie prawdy i pamięci. Z determinacją poszukująca i odkrywająca utajone groby polskich bohaterów Ofiar komunistycznych zbrodni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To genetycy z Instytutu Medycyny Sądowej, którzy te szczątki wydarte niepamięci starają się zidentyfikować. Przekazać rodzinom. Bliskim. Narodowi i Ojczyźnie. Aby można było na ich trumnach złożyć pożegnalny pocałunek – dar Ojczyzny, żegnającej bohaterów dróg ku wolności. Po chrześcijańsku pogrzebać tych, których sakrament chrztu związał z Chrystusem – na wieczność. „Oto ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe”.
Reklama
Umiłowani! Dokładnie 70 lat temu, 28 sierpnia 1946 roku, o godz. 6:15 w piwnicy więzienia przy Kurkowej siedemnastoletnia „Inka” – Danuta Siedzikówna, sanitariuszka 5 Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielorza „Łupaszki” i 42- letni ppłk. Feliks Selmanowicz „Zagończyk”, dowódca samodzielnego patrolu bojowo-dywersyjnego na okręg gdańsko-olsztyński w brygadzie „Łupaszki” zostali zamordowani z wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku.
Świadkiem egzekucji był ks. Marian Prusak. Przebywał na plebanii kościoła garnizonowego we Wrzeszczu. Chwilowo zastępował nieobecnego proboszcza, swego przyjaciela. Nocą został przewieziony na Kurkową. Wyspowiadał skazańców. Był świadkiem ich śmierci. Po latach zrelacjonował swoje przeżycia.
Widok gromady młodych ludzi, zapewne ubowców, którzy przywitali skazańców obelgami i rynsztokowymi wyzwiskami. Komendę prokuratora wojskowego: „Po zdrajcach narodu ognia”, którą zakończył odczytywanie uzasadnienia wyroku śmierci. Okrzyk ich dwojga: „NIECH ŻYJE POLSKA!”.
Okrzyk, który nie gaśnie
To było siedemdziesiąt lat temu. Jakże dawno! Nie wiemy nic o losach żołnierzy z egzekucyjnego plutonu, którzy nie odważyli się celnie strzelać do drobnej, kilkunastoletniej dziewczyny, która wyglądała jak ich młodsza siostra.
Także o losach młodych ludzi w służbie komunistycznego systemu, lżących skazańców. Wiemy, że oficer, który zastrzelił „Inkę „i „Zagończyka” piął się po szczeblach służby. Zmarł w stopniu majora. Został pochowany z honorami.