Zachowaliście się jak trzeba
Umiłowani! Dziś pochylamy się nad żywotami „Inki” i „Zagończyka”. Dzieliła ich różnica wieku. Doświadczenie życiowe. Oboje poszli na służbę Niepodległej. Pochodzili z Polski Wschodniej, z metropolii wileńskiej. Rozświetlonej blaskiem Miłosierdzia bijącym od Ostrej Bramy. Przez stulecia tarczy Rzeczypospolitej i Europy. Osłaniającej przed Tatarami, Turkami, Moskalami. Przedmurza chrześcijaństwa – antemurale christianitatis.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W krótkim, niespełna 18-letnim życiu „Inki” ukształtowanej w katolickim, wiejskim domu, wspartym o wiarę świętą, o tradycję chrześcijańską i narodową, o jasny kodeks moralny, odzwierciedliło się wiele tragizmu. Syberyjska zsyłka ojca, jeszcze u schyłku epoki zaborczej. Wspominana zapewne przez niego w niejeden wieczór dzieciństwa „Inki”. Kolejna wywózka w głąb Związku Sowieckiego, w 1940 roku, za tzw. pierwszego Sowieta, tego oddanego swej pracy leśnika, dla sowieckich okupantów „wroga ludu”. Śmierć matki, należącej do AK, więzionej w Białymstoku, rozstrzelanej przez Niemców, pochowanej w nieznanym miejscu.
Czy nie za dużo w twym młodym życiu „Inko” dotknęło cię rodzinnych tragedii? Czy po ich przeżyciu nie powinnaś się skryć, duchowo skulić, nie angażować się w cokolwiek, co mogło nieść dla ciebie zagrożenie?
Reklama
A ty postąpiłaś zupełnie inaczej. Swą moralną wrażliwość, ład i prostotę swego młodzieńczego serca ofiarowałaś na służbę Niepodległej.
A ty, podpułkowniku „Zagończyku”. Niegdyś 16-letni ochotniku wojny polsko - bolszewickiej 1920 roku. Żołnierzu wywiadu. W 1939 Korpusu Ochrony Pogranicza – obrońco rodzinnego Wilna przed Armią Czerwoną. Żołnierzu wileńskich brygad AK: „Szczerbca”, „Łupaszki”, „Ronina”. Więźniu sowieckiego obozu w Kałudze.
Zbiegłeś z niego, wyjechałeś z Wilna jesienią 1945 roku tzw. transportem repatriacyjnym. Mogłeś powiedzieć sobie, że już dość, że wystarczy. Poszukać bezpiecznej niszy na przetrwanie.
A ty wyruszyłeś na Pomorze Gdańskie, szukać kontaktu z konspiratorami od „Łupaszki”. Rozpocząłeś służbę w jego sławnej brygadzie. Służbę Niepodległej. Do końca. Do tamtego okrzyku – twego i „Inki” – o sierpniowym poranku: „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Zachowaliście się jak trzeba oboje, ty „Inko”, ty „Zagończyku”. Wobec sumienia, wyznawanych wartości. Wobec Ojczyzny, która jest wielkim darem Boga.
Wedle niepełnych danych z rąk polskich i sowieckich komunistów zginęło ok. 8 600 jego uczestników. 5 tysięcy skazano na karę śmierci. Ponad połowę tych kar wykonano. W obozach i więzieniach ponad 20 tysięcy poniosło śmierć.
Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień?
Reklama
Umiłowani! Bracia i Siostry! Zapewne starsi z Was pamiętają jednodniową pielgrzymkę św. Jana Pawła II do Ojczyzny w maju 1995 roku. Miała miejsce w nieprzyjaznej wobec katolickiej wspólnoty atmosferze, kiedy postkomuniści atakowali Kościół. Kreowali go na głównego przeciwnika wolności i demokracji w naszej ojczyźnie. To wtedy, w Skoczowie, św. Jan Paweł II zadał dramatyczne pytanie: Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień? Jeśli tak, to za jaką cenę? Powiedział nam wtedy, że tą ceną są głębokie rany w tkance moralnej narodu, a przede wszystkim w duszach Polaków.
I tak było! Przeciw temu najgłębszemu prądowi polskich sumień długo płynęła powojenna wiedza i świadomość społeczna o historii Żołnierzy Wyklętych.
Był to czas bezwzględnej walki. Najpierw z nimi. Potem z pamięcią o nich. Zepchnięto ich w mrok nieprawości. Przedstawiano jako nikczemnych zbrodniarzy, bandytów, łupieżców. A kto to czynił? Także Polacy. Ci, którzy wyrzekli się polskich ideałów. Za różną cenę zaprzedali się bolszewickiej, bezbożnej utopii. To z ich szeregów, wywodzili się ci, którzy w ostanie godzinie lżyli Inkę i Zagończyka. Polakiem był ten, który ich zastrzelił. Też musimy o tym pamiętać. Czyny i rozmowy jeszcze do końca są niespisane. Narodowe rekolekcje jeszcze nieskończone.
Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień? Niestety może. Był czas amnezji. Zakłamania. Owocem tej amnezji historycznej jest zaczadzenie umysłu, który już dawno Czesław Miłosz przewidział i zdefiniował pisząc eseje „Umysł zniewolony”.