W ostatnich trzech miesiącach minionego roku kontrolerzy Zakładu Transportu Miejskiego spisali ponad 48 tysięcy osób podróżujących bez ważnego biletu. Za sprawą nieuczciwych pasażerów stolica
co roku traci ogromne sumy. Ściągalność nałożonych kar wynosi 30%.
ZTM postanowiła skuteczniej egzekwować zaległe opłaty. Sięgnęła do przysługujących jej praw zapisanych w kodeksie wykroczeń. Tu wykroczeniem określa się 3-krotny przejazd w ciągu
roku bez ważnego biletu i nieopłacenie nałożonej kary. W takich przypadkach ZTM powiadamia policję, a w dalszym trybie sprawa kierowana jest na drogę sądową.
Jazda na gapę może kosztować wtedy kilkaset złotych, ograniczenie lub pozbawienie wolności. - W ubiegłym tygodniu skierowaliśmy na policję 38 spraw - mówi Marcin Bochenek, rzecznik
prasowy ZTM. Lubiącym jazdę na gapę trzeba tu przypomnieć, że rozliczenie z nieuczciwych przejazdów dokonywane jest nie w ciągu jednego roku kalendarzowego, lecz w ciągu
12 miesięcy od pierwszego złapania na gorącym uczynku.
W zmasowaną kampanię ZTM wpisuje się też akcja „Pokaż, że masz bilet”. Nalepki w środkach miejskiej komunikacji przypominają o płaceniu za przejazdy. ZTM
skróciła też proces windykacji należności. Osoby, które zgłoszą się w ciągu 7 dni od wystawienia rachunku przez kontrolera, zapłacą o 30% mniejszą karę. Jeśli pasażer nie spieszy
się z opłatą, wówczas cztery tygodnie od wystawienia rachunku otrzymuje pisemne upomnienie, zaś po następnych czterech tygodniach kolejne wezwanie. - Oznacza ono, że sprawa może być skierowana
na drogę sądową. Po trzech miesiącach sprawa rozpatrywana jest w postępowaniu jawnym. I tak pasażer musi zapłacić karę wraz z odsetkami - mówi Marcin Bochenek.
W ubiegłym roku ZTM zatrudniła do pracy firmę kontrolerską, wyłonioną jako najlepsza spośród zgłoszonych do przetargu. W ostatnim kwartale roku 2003 spisano o prawie 16 tys.
gapowiczów więcej w stosunku do tego samego okresu rok wcześniej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu