Mamy podobno nowy eksportowy hit polskiego rolnictwa: są nim owoce. Obyśmy tym sukcesem nie za szybko się zachłysnęli. Prawdą jest, że maliny, truskawki, porzeczki kosztują u nas trzy razy taniej niż
np. w Hamburgu. Analitycy przewidują, że w bieżącym roku eksport truskawek do krajów zachodnich wzrośnie ok. 50%, a mrożonych ok. 30%. Jeszcze większy sukces i zarobek czeka producentów innych owoców
potrzebnych do produkcji jogurtów: malin, wiśni, porzeczek.
Jednak analitycy zgodnie uważają, że największy „boom” czeka producentów jabłek. Dzięki urodzajowi Polska będzie prawdopodobnie w tym roku największym producentem tych owoców w Europie.
Jak podaje jeden z dzienników: „Co piąte jabłko produkowane jest w polskim sadzie, a na razie nasze owoce używane są do produkcji soków i przecierów”.
Taką sytuacją zaniepokojeni są najwięksi producenci jabłek: Francja, Włochy i Niemcy. Postulują oni, aby Polacy sprzedawali swoje produkty tylko w określonym czasie. Na takie rozwiązanie nie godzą
się polscy producenci jabłek. I znów pojawia się pytanie: Co się stanie z polskimi zakładami przetwórstwa owocowego? Nie dziwmy się, że za kilka tygodni nasze produkty będą droższe od zachodnich. Przynajmniej
na jakiś czas. Potem już nie będziemy mieli co porównywać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu