Mamy świadomość, że Kościół jest misyjny, czyli posłanniczy (missio - tzn. posłanie), na wzór przede wszystkim Trójcy Przenajświętszej, a także działalności Apostołów i ich następców. Kościół i
praca Kościoła są oparte na idei posłanniczości.
Bp Jan Ozga z Kamerunu podczas wizyty w naszej redakcji mówił, że staje czasami wobec pytań ludzi nie rozumiejących głoszenia Ewangelii w odmiennych kulturach, które przecież także są piękne i zawierają
pierwiastki historiozbawcze. Odpowiada wtedy, że Ewangelia jest nauczaniem o Bogu żywym, o Jezusie Chrystusie. Dzięki Ewangelii inne kultury ubogacają się o świadomość obecności Boga, który jest Ojcem,
który jest Miłością. Żadnej kulturze nie zagrażają miłość czy ojcostwo, przeciwnie - każdą kulturę mogą tylko ubogacić. Misjonarze, idąc do ludzi, głoszą potęgę Bożej miłości, przebaczenia, miłosierdzia
- wartości, które mogą czynić człowieka bogatszym, piękniejszym. Nauczają również o Bogu Ojcu, który z miłości do człowieka dał swojego Syna, „aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”
(J 3, 15). Jezus Chrystus wciąż przychodzi do człowieka, żeby go udoskonalać, czynić lepszym dla niego samego i dla świata, a w konsekwencji doprowadzić do życia wiecznego, zbawić. Musimy o tym stale
pamiętać.
Misjonarze niosą ze sobą Chrystusa i Jego naukę, ale niosą także wiele dobrego od strony ludzkiej, socjalnej. Biskup Jan zwierzał się, że potrzebuje funduszy na rozbudowę szkół, formację kleryków,
dożywianie biednych dzieci itp. Obok celów religijnych jest to więc także bardzo ludzka pomoc: walka z analfabetyzmem, uczenie kontaktu z tym, co stanowi osiągnięcia współczesnego człowieka, pomoc medyczna.
Wiele krajów, które mają świadomość misyjną i mają swoich misjonarzy w krajach dalekich od cywilizacji chrześcijańskiej, zobowiązuje się, żeby im pomagać. A więc za misjonarzem też idzie pomoc.
Taką więź z polskimi kapłanami w Afryce ma także Niedziela. Czujemy się współodpowiedzialni za naszych kapłanów oraz za młode Kościoły misyjne, którym trzeba pomóc. Czujemy więź z księżmi biskupami,
którzy liczą na naszą pomoc, żeby móc realizować orędzie Ewangelii.
Wśród argumentów za chrześcijańskim obowiązkiem ewangelizacji - także krajów tzw. Trzeciego Świata - jest jeszcze jeden, o którym w nawale bieżących trudnych spraw czasami zapominamy:
moc Boga, która wspiera zarówno misyjną kapłańską pracę, jak i głęboką wiarę człowieka. Ksiądz Biskup opowiadał, jak po błogosławieństwie udzielonym przez niego pewnemu ciężko choremu człowiekowi, który
nie znalazł dla siebie nadziei nawet u miejscowego czarownika, człowiek ten odzyskał zdrowie. Było to niewątpliwie cudowne działanie łaski Bożej, wypływającej z tajemnicy kapłańskiego błogosławieństwa.
Tak, Kochani, nie rozumiemy nieraz tego gestu, może nawet go nie doceniamy. Tymczasem wielka moc Boża zawiera się w kapłańskich dłoniach, a wiara przysłowiowe góry przenosi (por. Mt 17, 20; 21, 21).
Nam, wydawałoby się już zewangelizowanym - mało: dojrzałym katolikom, bardzo jest potrzebne to świadectwo. Wydaje się, że nie zawsze jesteśmy świadomi potęgi Boga, a może po prostu ludźmi małej
wiary jesteśmy, choć i nam przecież Pan Bóg daje poznać rzeczywistość Jego nadprzyrodzonej mocy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu