Reklama
Kościół św. Jacka na Freta przyciąga wielu mieszkańców Warszawy.
Jednych fascynuje osobowość i wyjątkowy talent kaznodziejski o. Jacka
Salija OP. Inni gromadzą się w duszpasterstwie akademickim, jednym
z najprężniejszych w stolicy. Jeszcze innych fascynuje piękno i staranność
celebrowanej liturgii. Wszyscy podkreślają niezwykłą siłę i skuteczność
duszpasterstwa dominikańskiego.
Z czego ona wynika? - Myślę, że ludzie korzystający z
naszej posługi czują się przede wszystkim wysłuchani, a nie pouczani.
Podstawową dewizą dominikanów jest: "contemplata aliis tradere",
nakazująca przekazywanie innym owoców własnej kontemplacji. Czyli
coś, co każdy z nas bardzo głęboko przeżywa, czym żyje, to przekazuje
innym. A bez uważnego słuchania, niemożliwa jest kontemplacja - wyjaśnia
o. Mirosław Pilśniak OP, przeor klasztoru na Freta.
Ojciec Przeor dodaje także, że wiele osób przychodzących
do dominikanów być może gdzie indziej by się nie odnalazło. - Bardzo
często tak mówią. Ktoś mógłby powiedzieć, że to źle, bo nie chodzi
o to, żeby byli związani z nami, tylko z Panem Jezusem. Ale trzeba
spojrzeć na to pozytywnie. Cenne jest, że w ogóle przychodzą. Być
może jakoś wyjątkowo odpowiada im nasz sposób myślenia i rozumienia
Ewangelii. Chcemy, żeby opierało się to na podejściu św. Tomasza
z Akwinu, który był bardzo otwarty wobec świata, a zarazem głęboko
zakorzeniony w Biblii. Tak więc był to ktoś, kto umiał dobrze odnaleźć
się zarówno na płaszczyźnie teologicznej, jak i w dialogu ze współczesnym
światem. Chcemy czynić podobnie - konkluduje o. Pilśniak.
Dominikańska otwartość na świat oraz, wynikająca pewnie
ze ściśle demokratycznego stylu rządów w zakonie, umiejętność słuchania
przyciąga przede wszystkim młodzież i studentów. W klasztorze na
Freta Duszpasterstwo Akademickie powstało 3 lata temu decyzją prowincjała
o. Macieja Zięby OP. Dość prędko okazało się, że był to strzał w
dziesiątkę. Na akademickich Mszach św., a szczególnie na rekolekcjach,
kościół pękał w szwach. Dużo ludzi przychodziło również na codzienne
spotkania formacyjne w salach DA. Szybko stworzyła się prawdziwa
wspólnota, która zresztą ciągle się rozrasta i dobrze rokuje na przyszłość.
Na pewno duża w tym zasługa o. Przemysława Ciesielskiego OP, pierwszego
duszpasterza akademickiego na Freta, od roku przeora we Wrocławiu.
W niczym mu jednak nie ustępuje, chyba, że wzrostem, obecny duszpasterz
o. Wojciech Czwichocki OP.
Nieco historii
Reklama
Jest rzeczą oczywistą, że Zakon Kaznodziejski budował swoje
klasztory przede wszystkim w wielkich miastach. Chodziło przecież
o dotarcie z Dobrą Nowiną do jak największej liczby osób. A przepowiadanie
Słowa Bożego jest podstawowym zadaniem dominikanów. Nic więc dziwnego,
że od początku istnienia polskiej prowincji dominikanie usilnie pragnęli
osiedlić się w Warszawie. Udało się to dopiero 22 lipca 1603 r.,
kiedy o. Abraham Bzowski zakupił posiadłość na przedmieściu Warszawy,
celem wybudowania kościoła i klasztoru św. Jacka. Najpierw postawił
prowizoryczną, drewnianą kaplicę oraz mały, drewniany klasztor. Równocześnie
położył fundamenty pod prezbiterium przyszłego kościoła. Już 22 października
1606 r. odprawił pierwszą Mszę św. w murowanej części prezbiterium.
Dalszą budowę kościoła i klasztoru prowadzili jego następcy.
W latach 1632-1638 zasklepiony kościół przykryto dachem
i wykończono fasadę. W następnych latach ułożono w kościele posadzkę
i schody, zbudowano także w prezbiterium stalle dla zakonników odmawiających
wspólne pacierze kapłańskie. W 1654 r. ówczesny przeor klasztoru,
o. Jan Jałmużna, postawił obok kościoła drewnianą dzwonnicę. Jednak
już rok później do Warszawy weszły wojska szwedzkie. Stolica poddała
się bez walki. Po ograbieniu innych kościołów i klasztorów najeźdźcy
wpadli również do kościoła św. Jacka i zrabowali srebrne krzyże i
kandelabry. Zakonnicy opuścili klasztor, pozostał tylko jeden chory,
o. Ludwik Pozora, którego Szwedzi wyciągnęli z klasztoru, przywiązali
do koni i wlekli po ulicach miasta, gdzie zmarł wyznając głośno wiarę.
Nieszczęścia nie omijały kościoła i klasztoru w ciągu
następnych dziesięcioleci. Po powstaniu styczniowym rząd carski w
1867 r. skonfiskował klasztor i wszystkich zakonników wywiózł do
Gidli pod Częstochową. W klasztorze pozostało tylko dwóch staruszków.
Jeden z nich, o. Dąbrowski zarządzał kościołem aż do śmierci w 1870
r. Potem opiekę nad kościołem objęli księża diecezjalni.
Podczas Powstania Warszawskiego w kościele św. Jacka
urządzono szpital. Mieściło się tam również jedno z centrów dowodzenia.
Na skutek zbombardowania kościoła, w gruzach zginęło przeszło tysiąc
ludzi. Dlatego świątynia ta nazywana jest pomnikiem męczenników powstania.
Do dzisiaj, szczególnie w sierpniu, w kościele widać wyjątkowo dużo
kwiatów i zniczy położonych pod tablicami upamiętniającymi poległych.
W 1947 r. dominikanie wrócili do swojej starej siedziby i zaczęli
odbudowywać kościół i klasztor, co ukończyli w 1957 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odbudowany klasztor
Dziś klasztor stał się siedzibą prowincjała i Kurii Prowincjalnej.
Jest także Ośrodek Kaznodziejski, który zajmuje się koordynacją pracy
kaznodziejów dominikańskich w całej Polsce. Jeden z ojców prowadzi
Sekretariat Misyjny, który z kolei koordynuje pracę dominikańskich
misjonarzy na świecie. Inny z ojców sprawuje funkcję prowincjalnego
promotora Różańca Świętego. W duchowości zakonu silnie zakorzeniony
jest kult maryjny, szczególnie w postaci nabożeństwa różańcowego.
Niemal każdy dominikański kościół w Polsce jest sanktuarium maryjnym.
Kościół św. Jacka co prawda nie jest, ale codziennie o 17.30 odmawiany
jest Różaniec z wystawieniem Najświętszego Sakramentu.
Centralnym momentem dnia w kościele na Freta jest Msza
św. konwentualna o godz. 18.00, odprawiana zwykle przez kilku ojców.
Bezpośrednio po niej cała wspólnota odmawia, w kościelnych stallach,
nieszpory. To piękne nabożeństwo, w zamyśle o. Pilśniaka, odmawiane
jest m.in. w intencji wszystkich ludzi biednych materialnie i duchowo,
których szczególnie dużo widać na uliczkach Starego Miasta. Nieszpory
kończą się procesją do kaplicy Matki Bożej Śnieżnej, podczas której
zakonnicy śpiewają Salve Regina.
Dla spacerowiczów
W słoneczne niedzielne popołudnia na Stare Miasto przyjeżdża
wyjątkowo dużo mieszkańców stolicy i turystów. Ulica Freta zamienia
się wtedy w zatłoczoną promenadę. Niekiedy tłum jest tak wielki,
że spacerowicze z trudem wymijają się. Idąc od Barbakanu w stronę
Rynku Nowego Miasta, z prawej strony mijają kościół św. Jacka. A
tam, przed wejściem, stoi górski drogowskaz z zaznaczonym szlakiem
i strzałką skierowaną w stronę otwartych drzwi świątyni. Napis brzmi: "
Msza św. dla spacerowiczów - 40 min".
Mszę św. dla spacerowiczów zainaugurował przed laty w
Rzeszowie o. Andrzej Konopka OP. - Ma on wyjątkowy dar wymyślania
rzeczy, które potem doskonale się sprawdzają. Np. wymyślił wieczorne
Msze św. dla młodzieży, odprawiane o godz. 19.00 i stąd popularnie
zwane "dziewiętnastkami". Popołudniowa Msza św. dla spacerowiczów
nie trwa zbyt długo, jest dość surowa w formie, ale stwarza szansę
dla wszystkich, aby przy okazji niedzielnego spaceru uczestniczyć
w Eucharystii. Tak więc zapraszamy do naszego kościoła w każdą niedzielę
o 16.00 - mówi Ojciec Przeor.
Wnętrze świątyni
Korzystając z różnych form posługi duszpasterskiej, jaką oferują
na Freta Bracia Kaznodzieje, warto przy okazji zapoznać się z ciekawym
wnętrzem kościoła. Świątynia stoi poniżej ulicy Freta i dlatego nie
robi wrażenia wysokiej. Fasada świątyni zakończona jest skromnym
tympanonem oraz figurkami Matki Bożej, św. Dominika i św. Jacka.
Na złączu nawy głównej i prezbiterium wznosi się mała sygnaturka.
Z kościołem bezpośrednio połączona jest dzwonnica. Wchodząc do wnętrza
świątyni znajdujemy się na wysokości około 2 m ponad posadzką kościoła.
Stąd przedstawia się piękna architektura gotycka prezbiterium i późnorenesansowa
głównego kościoła.
Szczególną uwagę warto zwrócić na kaplicę pod wezwaniem
św. Dominika. Znajduje się ona na początku lewej nawy, na wysokości
2 m od posadzki. Kaplicę tę, według projektu Tylmana z Gameron, własnym
kosztem wybudował w 1690 r. stolnik wyszogrodzki Adam Kotowski. W
kaplicy tej znajduje się także wspaniała rzeźba Pana Jezusa Miłosiernego
z XVII w. Dawniej rzeźba ta znajdowała się w kościele Bożego Ciała
we Lwowie. Co ciekawe, podczas Powstania Warszawskiego, kiedy to
cały kościół został zrujnowany, kaplica św. Dominika ocalała.
Na zakończeniu lewej nawy znajduje się kaplica zwana "
Ciemna". Nad kaplicą wisi obraz Matki Bożej Różańcowej z XVIII w.
Kaplica posiada marmurowy ołtarz. W sposób szczególny kaplica ta
poświęcona jest męczennikom Powstania Warszawskiego oraz męczennikom
dominikańskim z Czortkowa. W ich intencji, w każdy dzień powszedni
o godz. 8.15, odprawiana jest w kaplicy Msza św.
17 sierpnia Kościół wspomina w liturgii św. Jacka, patrona
kościoła na Freta, a jednocześnie założyciela polskiej prowincji
dominikanów. Bracia serdecznie zapraszają na odpustowe Msze św. -
W naszym klasztorze św. Sabiny w Rzymie - mówi o. Pilśniak - jest
lista obłóczonych, czyli przyjętych do zakonu przez samego św. Dominika.
I tam św. Jacek jest na jednym z pierwszych miejsc, wśród największych
postaci naszego zakonu.