Pierwsze wzięcie nie powoduje uzależnienia. Jednak człowiek, który chociaż raz wziął, zna tę przestrzeń, gdzie się można oszukać, gdzie nie ma bólu ani cierpienia. Jednorazowe wzięcie pozostawia ślad w pamięci. Mówisz sobie: „Człowiek jest rozsądny, nigdy więcej”. Ale po roku, po dwóch przychodzi jakaś tragedia: umiera ktoś bliski, rzuca cię dziewczyna, wywalają cię z pracy. Wtedy przypominasz sobie, że istnieje azyl, w którym można się przechować. Zaczynasz się ratować. Na chwilę rozwiązujesz problem. Potem jest jeszcze gorzej. (Fragment wyznania Brałem przez dwadzieścia cztery lata, W drodze nr 11 [327], 2000).
...
Braliśmy dla szczęścia, a staliśmy się nieszczęśliwi.
Braliśmy, żeby się bawić, a wpadliśmy w przygnębienie.
Braliśmy, żeby było miło z innymi, a staliśmy się kłótliwi.
Braliśmy dla wyrafinowania, a staliśmy się prostaccy.
Braliśmy dla przyjaźni, a zyskaliśmy wrogów.
Braliśmy, żeby zasnąć, a czuwamy bez odpoczynku.
Braliśmy, żeby zyskać siły, a ogarnęły nas wątpliwości.
Braliśmy dla kurażu, a dopadł nas lęk.
Braliśmy, żeby prowadzić konwersację, a upośledziliśmy naszą mowę.
Braliśmy, żeby poczuć się jak w niebie, a skończyliśmy, czując się jak w piekle.
Braliśmy, żeby zyskać wolność, a staliśmy się niewolnikami.
Braliśmy, żeby pozbyć się problemów, a pomnożyliśmy je.
Braliśmy, żeby poradzić sobie w życiu, a przyzywamy śmierć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu