Elementem na stałe wpisanym w malownicze położenie naszych wiosek, miasteczek i miast pozostają stojące w nich kościoły. Dla jednych wymowne świadectwo wiary naszego narodu, dla innych zaś jedynie przedmiot
zainteresowania ze względu na ich architektoniczny kunszt i turystyczne walory. Z pewnością i ten drugi czynnik jest ważny. Odzwierciedla bowiem pragnienie wielu budowniczych, które obecne było już w
sercu Salomona, by Bogu przygotować godne miejsce Jego zamieszkania na ziemi pośród swego ludu.
Niemniej przemierzając różne regiony naszego kraju i dostrzegając zewsząd wznoszące się budowle świątyń, w naszych myślach pytamy przede wszystkim o ludzi, którzy tworzyli i tworzą daną wspólnotę,
skupioną wokół swego kościoła. Co im przyświecało, by wznieść Dom Boga, by w nim ciągle się gromadzić, by troszczyć się o jego piękno? Bez wątpienia w każdym przypadku nakaz ten wypływa z głębokiej wiary
i przekonania, że Bóg jest ze swoim ludem. Pragnienia poszukiwania Boga i stworzenia miejsca, gdzie można cieszyć się Jego obecnością. Choć tu nie można zapominać o wahaniu, jakie w swej modlitwie wyraził
niegdyś sam król Salomon: „Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem” (1 Krl 8,27).
Być może w wielu przypadkach zbudowane ofiarą serc i trudem rąk świątynie, w jakiejś mierze stanowią echo Zacheuszowej rozmowy z Jezusem. Nie wiemy dokładnie, czym kierował się, czego oczekiwał zwierzchnik
celników pragnąc zobaczyć Nauczyciela z Nazaretu. Ale to pragnienie było tak wielkie, że nie tyle sam widzi Jezusa wychodząc ku Niemu, ale zostaje dostrzeżony.
Dalszy ciąg wydarzeń przekracza jego najśmielsze oczekiwania. Sam Chrystus zwraca się do niego: „(…) dziś muszę zatrzymać się w Twoim domu” (Łk 19,5). To Chrystus go odnajduje
i po pełnym radości wyznaniu Zacheusza, w którym wyraża gotowość naprawienia wszelkich wyrządzonych krzywd, oznajmia, że jemu i jego domowi przynosi zbawienie: „Dziś zbawienie stało się udziałem
tego domu” (Łk 19,9).
Czyż w tym miejscu nie przychodzi na myśl inny fragment Ewangelii mówiący o radości uczniów z Emaus, którzy nie rozpoznając jeszcze Jezusa, zapraszają Go, by pozostał z nimi (por. Łk 24,29).
Można powiedzieć, że pomiędzy Jezusem a Zacheuszem - spadkobiercą Abrahama - na nowo ukonkretnia się przymierze niegdyś zawarte przez Boga z Izraelem. Stąd w tym kontekście, obchodząc rocznicę
poświęcenia swego kościoła, warto zapytać o to, co każdy z chrześcijan, jako spadkobierca tego wielkiego dziedzictwa, czyni, by trwać w tym przymierzu i nieustannie je odnawiać? Czy uświadamiamy sobie
jego wagę i ogromne znaczenie? Dlaczego w ciągłym pośpiechu nie potrafimy choćby na chwilę zatrzymać się i rzeczywiście poszukać Boga, tak jak to uczynił Zacheusz? W jakiej mierze mamy świadomość tego,
że przez sakrament chrztu świętego każdy z nas stał się duchową świątynią?
O to dziś pyta nas ponownie Kościół słowami św. Pawła: „Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (1 Kor 3,16), a także „Czyż nie wiecie, że ciało wasze
jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest” (1 Kor 6,19).
Jeśli będziemy o tym pamiętać i nieustannie żyć doświadczeniem spotkania z żywym Bogiem, zapewne łatwiej zrozumiemy, że nasze dobre i sprawiedliwe życie przyczynia się do budowania wspólnoty Kościoła.
Inaczej spojrzymy na otaczających nas ludzi, z którymi tę wspólnotę składającą się z żywych kamieni razem tworzymy. Może swoimi uczynimy słowa papieża Grzegorza Wielkiego (+604), który mówił, iż „serce
sprawiedliwego zwie się świątynią Boga”.
Przy tym ważny jest jeden warunek. Otóż, każdy zdaje sobie sprawę, że pozostawienie bez należytej troski świątyni materialnej, z czasem prowadzi do jej zniszczenia. Ta sama zależność bezsprzecznie
zachodzi w przypadku właśnie duchowej świątyni, jaką stanowi każdy człowiek. Zaniedbana niszczeje. Stąd konieczność nieustannej troski o piękno swego wnętrza, o ustawiczne odnawianie przymierza, w które
zostaliśmy włączeni. Na nic zda się nawet uczestnictwo w niedzielnym zgromadzeniu w swojej świątyni, jeśli we wnętrzu tej duchowej nie będzie owego pragnienia, które towarzyszyło Zacheuszowi. Zostawić
całe swe dotychczasowe życie i uczynić je nowym. Dziś o to wszystko pyta wychodzący ku nam Chrystus. A czy odnowimy nasze przymierze? Zależy to tylko i wyłącznie od każdego z nas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu