Kim byli Ci, których groby mijam. Czy byli to zwykli mieszkańcy mojego miasta, czy też ludzie którzy, w swoim życiu dokonali rzeczy wielkich. Pewnie każda z tych osób, których mogiły ubrane są w początkach
listopada kwiatami, zostawiła po sobie jakiś ślad - chociażby w pamięci swoich bliskich.
Wrocławskie cmentarze są odbiciem historii mojego miasta, a listopadowy spacer po nekropoliach może być świetną lekcją. Chociażby cmentarz przy ul. Bujwida. Znajdziemy tu grobowiec prof. Ludwika Hirszfelda,
znanego lekarza, twórcy polskiej szkoły immunologii. Tuż obok głównej alei spoczywa prof. Otfrid Foerster, jeden z twórców neurochirurgii. Na tejże samej nekropolii znajdziemy grobowce polskich rodzin
Krassowskich z najstarszą datą pochówku 1921, czy Prus-Olszowskich z datą 1928 r.
Osobowicka nekropolia to z kolei historia najnowsza. Są tu kwatery z grobami ofiar prześladowań komunistycznych - żołnierzy AK, uchodźców z Kresów Wschodnich. Ich ciała zostały wydane rodzinom.
Gdzie są pochowani inni - nie wiadomo.
Spacerując po cmentarzu w jesienne popołudnie, kiedy słońce przebija się pomiędzy żółto-pomarańczowymi liśćmi drzew, nie sposób pominąć grobów, które swoją formą odróżniają się od innych. Chociażby
skrzydło samolotu wieńczące nagrobny pomnik oficera pilota czy marmurowa palisada, otaczająca trzy białe krzyże na grobowcu architekta. Na cmentarzu Świętej Rodziny na Sępolnie grobowiec rodzinny tworzą
trzy połączone ze sobą drewniane krzyże. Gdzieniegdzie Chrystus Frasobliwy wieńczy płytę nagrobną, a gdzie indziej Chrystus Zmartwychwstały czy Matka Boża.
Cmentarz to miejsce szczególne. Jesienne, ciche, zadumane...
Pomóż w rozwoju naszego portalu