Z ks. kan. Tadeuszem Dobruckim - głównym sponsorem i inicjatorem nowo powstałego gmachu Międzynarodowego Centrum Współpracy Chrześcijan - rozmawia Anna Hercik
Anna Hercik: - Budynek Międzynarodowego Centrum Współpracy Chrześcijan w Żarach został wybudowany i poświęcony. Co Ksiądz odczuwa, gdy marzenie się zrealizowało?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Kan. Tadeusz Dobrucki: - Marzenia się nigdy nie kończą. Po zrealizowaniu czegoś, zawsze można to jeszcze upiększać, ubogacać. W zasadzie wszystko jest już skończone, ale jednak jest jeszcze tyle detali, tyle możliwości, żeby to dzieło uzupełniać. Marzeniem moim była zawsze formacja człowieka, teraz, w tych murach, które stały się już przyjazne człowiekowi, będziemy jeszcze skuteczniej formować młodych ludzi, rozpoznawać ich talenty. Skończył się czas, w którym myśleliśmy o cegłach, stali, rzeczach materialnych, od tego momentu zajmiemy się konkretnym człowiekiem. I ta formacja człowieka jest dla nas kolejnym celem i marzeniem.
- Czy realizacja marzenia o budowie Centrum była łatwa?
Reklama
- Realizowałem budowę ze świadomością, że nie jest to moje widzimisię, ale że to powołanie. Pan Bóg obdarowuje ludzi talentami, wyposaża w nie, wtedy łatwiej jest wykonywać powierzone zadania. Jeżeli
do tego wyposażenia dołączone jest błogosławieństwo udzielone przez Księdza Biskupa, wtedy jest dużo łatwiej.
Ktoś powiedział mi, że otrzymałem tylko błogosławieństwo, a niczym innym nie zostałem wsparty, ja nie wahałem się, żeby odpowiedzieć, że otrzymałem aż błogosławieństwo, bo ono jest ogromnym darem,
zasobem szczęścia, które wyzwala działania, staje się udziałem tych ludzi, z którymi się spotykałem, rozmawiałem, podejmowałem działania, decyzje. Nie ma łatwych rzeczy do zrealizowania, jeżeli one mają
być wielkie. Jest to wielki wysiłek, wielki trud, ale z błogosławieństwem do pokonania. Bóg nie daje zadań, które przerastają możliwości człowieka.
- W czasie uroczystości poświęcenia budynku dyrektor Danuta Madej dziękowała 25 firmom, które brały udział w sponsorowaniu budowy. Jest także szereg osób, które nie zostały wymienione. Skąd ta zawrotna liczba sponsorów? Jak się Księdzu udało zachęcić ich do współpracy?
Reklama
- Byłem zdumiony liczbą ludzi, którzy odpowiedzieli na to wezwanie. Sponsorów przekonała bezinteresowność. Mieli świadomość, że robimy coś dla społeczeństwa żarskiego i okolic. Oni dostrzegli, że
to nie jest prywatne działanie. Wiedzieli, że to, co dają, jest skrupulatnie wykorzystywane i autentycznie zagospodarowane na cel, którego osiągnięcia dzisiaj jesteśmy świadkami.
A jak ich zachęciłem? Myślę, że przede wszystkim moją obecnością u każdego z nich. Nie załatwiałem spraw przez telefon, nie wysyłałem podań, próśb. Spotykałem się z nimi, rozmawiałem. Ofiarodawcy
odczytali moją autentyczność, serdeczność. Więcej jest radości z dawania, niż z brania. Myślę, że sponsorzy zrozumieli to, że warto coś dać, żeby mieć radość, satysfakcję, dobre samopoczucie, że mogli
wesprzeć dzieło, które będzie służyło społeczności żarskiej i nie tylko. Dziękuję wszystkim, którzy dotychczas mi zaufali i razem ze mną tworzyli to dzieło. Za sługą Bożym bp. Wilhelmem Plutą powtórzę:
„za dotychczasowe grzechy żałuję, poprawy nie obiecuję” w prośbie o wsparcie w podejmowaniu dalszych działań na rzecz Międzynarodowego Centrum Współpracy Chrześcijan.
- Stworzył już Ksiądz wraz z dyrektor Danutą Madej Katolicką Szkołę Podstawową, potem Szkołę Języków Obcych, Katolickie Gimnazjum, teraz Międzynarodowe Centrum Współpracy Chrześcijan. Czy przyszedł już czas na odpoczynek?
- Myślę, że mam w sobie przekonanie, że chciałbym się całkowicie spalać dla Boga i człowieka. Służę Chrystusowi, którego wybrałem, bo „raz wybierając, ciągle wybierać muszę”. On dał mi możliwość, abym Go głosił ze wszystkich sił, z całego serca, jak mówił św. Maksymilian Kolbe: „w podartych butach, ale najszybszym samolotem, głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa”. Ludzie, którzy poświęcili życie Chrystusowi nigdy nie będą mieli dosyć. Pragnę, aby Chrystus był uwielbiony w tym wszystkim, co czynię.
- W takim razie, czy widzi Ksiądz Proboszcz szansę na powstanie Katolickiego Liceum?
- Gdy rodzice weszli do nowego gmachu Katolickiego Gimnazjum, zauroczeni efektem końcowym, zadali mi to samo pytanie. Tym bardziej, że ich dzieci kończyły Katolicką Szkołę Podstawową, w tym roku kończą Katolickie Gimnazjum. Jest to nowe wyzwanie, wielki wysiłek, również w wymiarze materialnym. Sponsorzy też są ludźmi, są zmęczeni i dysponują ograniczonymi środkami. Rozważaliśmy jednak ten temat. Widzimy jeszcze jedną szansę, żeby uruchomić liceum. Jest możliwość zdjęcia dachu na starym budynku szkoły i wyciągnięcie murów. Wtedy mielibyśmy do dyspozycji nowe pomieszczenia. To miejsce mogłoby być zaadaptowane na liceum. Czy nam się to uda? Wierzę, że Pan Bóg tego chce, a jeżeli chce i będzie błogosławił, to my - ludzie - wykrzeszemy z siebie siły i energię i odpowiemy na to wyzwanie.
- Niech się tak stanie. Dziękuję za rozmowę.