Reklama

Diecezja powodzianom

Niedziela zamojsko-lubaczowska 38/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Minęły już dwa miesiące od tegorocznej powodzi. Po raz kolejny zostały zalane tereny, które były dotknięte tym kataklizmem kilka lat temu. Czy można szukać winnych? Wydaje się, że ważniejsza jest pomoc dla ludzi, którzy ucierpieli na skutek powodzi. Na szczęście nasza diecezja nie leży na terenach zalewowych, choć nie można powiedzieć, że ludzi mieszkających w jej granicach nie dotykają różne nieszczęścia.

MARZENA KRAJEWSKA: - Czy mógłby Ksiądz przybliżyć czytelnikom "Niedzieli" formy pomocy organizowane za pośrednictwem Caritas przez naszą diecezję?

KS. FRANCISZEK NIECKARZ: - Podstawową formą pomocy organizowaną przez naszą diecezję była zbiórka finansowa. Zebrano kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zbiórka odbywała się na kilka sposobów: przede wszystkim księża proboszczowie ogłaszali w parafiach i zbierano ofiary na tacę bądź do puszek. Do akcji zaangażowali się także świeccy, np. w Tomaszowie Lubelskim kwestowała Akcja Katolicka, w Nowosiółkach - KSM, oprócz tego w punktach przykościelnych były gromadzone dary rzeczowe: głównie żywność i środki czystości.

Został także przygotowany specjalny apel emitowany przez Katolickie Radio Zamość, w którym zwracaliśmy się z prośbą o szybką pomoc. Efektem tego apelu było wpłacanie ofiar przez indywidualne osoby na konto Caritas bądź też bezpośrednio w biurze w Zamościu. Pomoc pieniężna wspomogła te miejscowości zalane przez wodę, przez które przechodzi Piesza Pielgrzymka z Zamościa na Jasną Górę. Okazało się, że główną poszkodowaną miejscowością na trasie Pielgrzymki jest - gościnny od wielu lat dla pątników - Staszów. Do tej parafii została wysłana kwota 50 tys. zł, jak również transport z żywnością, odzieżą i środkami czystości. O wiele wcześniej wysłaliśmy także pewną sumę pieniędzy pod adresem Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Drugą część zebranej kwoty postanowiono przekazać pięciu gminom w naszej diecezji, które ucierpiały na skutek gradobicia. Są to gminy: Narol, Cieszanów, Lubaczów, Oleszyce, Horyniec. Aby uniknąć jakichkolwiek nadużyć spotykanych często przy takich okazjach, zdecydowano, że komisja złożona z sołtysów i księży proboszczów poszkodowanych miejscowości ustali sposób podziału środków pomocowych. Przypominamy, że w naszej diecezji zostało zniszczonych ok. 5 tys. ha upraw, szkody zostały oszacowane na kwotę 25 mln zł. Najbardziej ucierpiała gmina Cieszanów, gdzie prawie tysiąc rolników zostało poszkodowanych, a zniszczone zostały uprawy na ponad 3 tys. ha.

- Mówił Ksiądz o pomocy finansowej, czy były także inne formy pomocy powodzianom?

- Tak, oczywiście. Kolejną formą była pomoc w postaci darów materialnych, takich jak: środki czystości, żywność, odzież itp. Pierwszy taki transport z żywnością i środkami czystości został wysłany do Józefowa, gdzie przebywały dzieci z terenów powodzi. W sumie w pierwszych dwóch tygodniach powodzi z naszej diecezji zostało wysłanych siedem transportów, głównie w okolice Sandomierza. Największa pomoc rzeczowa została wysłana z Hrubieszowa, gdzie akcją pomocy kierował dziekan ks. Andrzej Puzon.

Inną formą pomocy rodzinom powodzian, a szczególnie dzieciom i młodzieży były kolonie organizowane na terenie naszej diecezji. Z tego rodzaju pomocy skorzystały np. dzieci z parafii Wilków leżącej na terenie archidiecezji lubelskiej. Tego rodzaju pomoc zorganizowana została na terenie parafii Józefów w gospodarstwie agroturystycznym Bronisławy i Andrzeja Momotów. Wraz z dziećmi przybyli wolontariusze i psycholog. Natomiast ze strony diecezji został wysłany wspomniany już transport z żywnością i środkami czystości.

- Z naszej rozmowy wynika, że ludzie mieszkający na terenie naszej diecezji są wrażliwi na ludzką krzywdę, cierpienia i chcą nieść pomoc. Przy tej okazji warto przypomnieć, że nie jest to pierwsza, tak szeroko zakrojona pomoc ze strony naszej diecezji. Pamiętany wszyscy jeszcze powódź sprzed 4 lat i ogromne zaangażowanie ze strony ludzi. W ubiegłym roku długofalową pomoc rolniczą diecezja zamojsko-lubaczowska okazała Podlasiu.

- Tak. Ludzie są bardzo wrażliwi i hojni, wtedy gdy widzą ogrom nieszczęść. Natomiast gdy minie trochę czasu, zwykle zapominają o czyichś problemach. Tak było w związku z powodzią 4 lata temu. Tak pewnie będzie i tym razem. Bardzo ważna jest pomoc w chwili nieszczęścia, ale jeszcze ważniejsza jest pomoc długoterminowa, jak chociażby wspomniana przez Panią pomoc dla Podlasia, kiedy trzeba odbudowywać zniszczone domy i usuwać szkody. Dlatego w dalszym ciągu zbierane są ofiary na powodzian i można je wpłacać pod adresem:

Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, PKO BP S.A. O/Zamość nr 10205356-912970-270-1, z dopiskiem: "Na powodzian"

- Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

„Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
CZYTAJ DALEJ

Msza Krzyżma Świętego

2025-04-18 22:48

Biuro Prasowe AK

    - Te święte trzy dni, które otwierają się dzisiaj przed nami, to szczególna okazja, by wejść, na ile się da, w głębię tajemnic Jezusa Chrystusa, Jednorodzonego Syna Bożego, Boskiego Logosu, który dla nas i dla naszego zbawienia przyjął ciało z Maryi Dziewicy – mówił abp Marek Jędraszewski podczas Mszy Krzyżma Świętego w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie.

Na początku homilii arcybiskup postawił pytanie: kim jest Jezus Chrystus? Podkreślił, że nurtowało ono mieszkańców już Nazaretu w odczytanej w Liturgii Słowa ewangelicznej scenie. Dla nich jednak Chrystus na zawsze miał pozostać tylko synem Józefa – cieśli. – Czytając Ewangelię, zdajemy sobie sprawę, że wielokrotnie, mimo cudów dokonywanych przez Jezusa, mimo nadzwyczajnej mądrości Jego nauczania, wracał problem, kim On jest – zauważył metropolita i wskazał, że prawda o Jezusie – Synu Bożym przyjęła swój najbardziej dramatyczny wyraz przed sądem Kajfasza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję