Reklama

XX lecie parafii Św. Cyryla i Metodego w Bolesławcu

Marzenia się spełniają i to stukrotnie…

W niedzielę 30 października br. biskup legnicki Stefan Cichy gościł w parafii pw. Świętych Cyryla i Metodego w Bolesławcu. Poświęcił organy i odnowione wnętrze świątyni.

Niedziela legnicka 49/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W uroczystości, obok wiernych, kapłanów z parafii dekanatów bolesławieckich, wziął także udział ks. dr Marian Biskup, rektor Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu, kompania honorowa Wojska Polskiego, a także przedstawiciele władz miasta, władz samorządowych i różnych instytucji.
Po powitaniu Księdza Biskupa przez przedstawicieli parafian, wszystkich przybyłych powitał także proboszcz parafii ks. prał. Wojciech Mroszczak. Przedstawił przy tej okazji historię powstania parafii i ostatnio podjętych dzieł, prosząc jednocześnie o poświęcenie nowych organów i nowej elewacji wnętrza.
Ksiądz Biskup poświęcił wykonane prace na początku Mszy św., a w wygłoszonej homilii podkreślił ważność kościoła jako budowli i Kościoła, jako wspólnoty. Mówił: „Trzeba umieć docenić to miejsce naszego spotkania z Bogiem i braćmi. Trzeba umieć wyśpiewać wdzięczność Panu Bogu, że mamy ten kościół. Mamy okazję wyrazić także wdzięczność Panu Bogu za to, że i my jesteśmy Kościołem, tym żywym Kościołem, nie zbudowanym z cegieł, ale z serc ludzkich. Jest też potrzebna nasza troska o to dzieło. Trzeba nam troszczyć się o tę budowlę, bo nikt za nas tego nie zrobi. Jesteśmy za to odpowiedzialni. Ale obok tej troski materialnej, nie możemy też zaniedbać troski o Kościół jako wspólnotę. Ta troska wyraża się m.in. w zadbaniu o systematyczny udział we Mszy św., bo przecież Eucharystia buduje Kościół. Ta troska wyraża się w braniu żywego udziału w życiu wspólnoty parafialnej, w służbie biednym i potrzebującym - to jest praktyczny wyraz naszej troski o Kościół. Obyśmy umieli na co dzień okazywać, że jesteśmy prawdziwie żywym Kościołem, że pragniemy budować go jeszcze bardziej. Wspaniała okazuje się wspólnota, która potrafi nie tylko gromadzić się na modlitwie w kościele, pięknie śpiewać, ale także umie na co dzień żyć Bożą nauką wyrażającą się w dobrych czynach i słowach wobec bliźnich. Bądźcie więc i Wy zawsze żywym Kościołem, który gromadzi się w świątyni, ale także poza nią stara się o piękno swojej duszy i czynów. Niech dzisiejsza uroczystość zachęca nas, abyśmy przez nasze dobre czyny oddawali chwałę Panu Bogu i pokazali, że jesteśmy żywym Kościołem, że troszczymy się nie tylko o kościół materialny, ale i o ten, którym jesteśmy” - mówił Ksiądz Biskup.
Ksiądz Biskup pogratulował parafii nowych organów „które - jak mówił - nie tylko pięknie wyglądają, ale i pięknie brzmią”.
„Parafia powstała dekretem kard. Henryka Gulbinowicza, metropolity wrocławskiego z dnia 6 sierpnia 1988 r., przy już zbudowanym «dolnym» kościele, gdyż budowa rozpoczęła się w 1985 r., po moim przyjściu do Bolesławca - mówił zapytany o historię parafii, ks. prał. Wojciech Mroszczak - proboszcz.
- Najpierw skierowano mnie do parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, z której nowa parafia została wydzielona, abym podjął współpracę z proboszczem i mając takie zaplecze, rozpoczął budowę nowego kościoła. Proboszczem parafii był ks. prał. Władysław Rączka. To on pozyskał działkę, którą już ogrodził, a także zamówił projekt kościoła. Kiedy uzyskałem pozwolenia na budowę, rozpoczęliśmy pierwsze prace w sierpniu 1985 r. Tego samego roku, 4 listopada 1985 r. kard. Henryk Gulbinowicz poświęcił plac i wmurował kamień węgielny.
Tę datę uznajemy jako ważną dla historii budowy kościoła. Pierwsze 3 lata trwała budowa dolnego kościoła. Równolegle podjęliśmy budowę plebanii i zaplecza duszpasterskiego. Kolejne etapy prac wyznaczają daty: 20 lutego 1990 r., kiedy to bp Tadeusz Rybak poświęcił kościół «dolny» i plebanię i 20 października 1991 r., kiedy ten sam biskup poświęcił kościół «górny»”.
W kolejnych latach kościół był przygotowywany stopniowo do konsekracji, co roku też Ksiądz Proboszcz wraz z parafianami podejmowali kolejne inwestycje i wyposażali świątynię. Uroczysty dzień konsekracji świątyni nastąpił, po 13-letniej budowie, 25 października 1998 r., a dokonał tego aktu bp Tadeusz Rybak, już jako biskup legnicki.
Ostatnimi dziełami wykonanymi dla tej świątyni były witraże i organy, które powstawały przez 3 lata. „To dzieło całej wspólnoty parafialnej, które spłacaliśmy ratalnie w latach 2002-2004. Była to największa nasza inwestycja po budowie kościoła” - mówił ks. prał. Mroszczak. Organy wykonał Remigiusz Cynar. Jest to instrument 18-głosowy, 2-manuałowy, zawiera 1260 piszczałek. W założeniu, ma służyć nie tylko do liturgii, ale także i do koncertów. Ostatni taki koncert organowy miał miejsce we wrześniu br. w ramach wrocławskiego festiwalu „Vratislavia Cantans”. Prospekt organowy nie jest bogato zdobiony, ale prosty, wkomponowany w wystrój świątyni. Sam kościół - którego autorem jest inż. arch. Dariusz Fułek - nawiązuje do tradycyjnej formy. Autorem wystroju jest inż. arch. Jerzy Masternak. Choć kościół jest murowany, dach kryty blachą, wewnątrz jest dużo drewna. Zarówno w prezbiterium: krzyż z pasyjką, figury Świętych Patronów, strop, boazeria i inne elementy wystroju są drewniane.
Kościół nie jest duży, bo był budowany w czasach, kiedy ograniczano możliwość budowy większych budowli sakralnych i łącznie jego powierzchnia wynosi 600 m2. Jest bardzo dobrze wkomponowany w architekturę miejscowego osiedla, noszącego trochę już zapomnianą nazwę „40-lecia”.
Dziś parafia liczy ponad 6 tys. mieszkańców. Ale co ciekawe, ksiądz proboszcz przyznaje, że od chwili powstania parafii ubyło z niej ok. 1000 mieszkańców. Jak to możliwe? „Część ludzi wyjechała na Zachód i tam pozakładali rodziny. Są zameldowani na terenie parafii, ale praktycznie tu nie mieszkają. Inną przyczyną jest to, że nasza młodzież, kończąc studia poza Bolesławcem, tam już pozostaje” - mówił Ksiądz Proboszcz.
Specyfiką parafii jest także to, że graniczy z terenami wojskowymi. „Kiedy obejmowałem tę parafię, były tu 4 jednostki wojskowe. Moim marzeniem było, aby kiedyś w kościele zagrała orkiestra wojskowa. W 1985 r. było to nierealne, ale po zmianach w 1989 r., w 1990 r. zostałem poproszony na święto brygady i ze wzruszeniem przekraczałem po raz pierwszy bramy koszar. Potem udało się nawiązać bliższą współpracę z jednostką, czego wyrazem było m.in. przygotowywanie przez wojsko jednego z ołtarzy na Boże Ciało. Sam również do 2002 r. pełniłem funkcję kapelana, a nasz kościół funkcję kościoła garnizonowego. Tu wojsko przeżywa swoje święta i bierze udział w życiu parafii. A wracając do orkiestry wojskowej, dodam, że dokąd istniała, zagrała nam około 100 razy, od 1990 do 1999 r. Warto więc mieć marzenia, bo niektóre się spełniają i to nawet stukrotnie” - mówi z uśmiechem Ksiądz Prałat.
Szczególną radością Księdza Proboszcza jest to, że dzieło podjęte przez niego i mieszkańców parafii zostało docenione także poza granicami Bolesławca. Kościół otrzymał I nagrodę przyznaną przez Stowarzyszenie Architektów Dolnośląskich za najpiękniejszą budowlę sakralną w 1992 r. A o wiele cenniejszą wiadomością była dla parafii informacja, że 14 października 1994 r. w Tarnowie, w ramach ogólnopolskiego konkursu im. bp. Henryka Bednarza, na najlepsze realizacje budowli sakralnych za lata 1989-1993 r., organizowanego przez istniejącą wcześniej przy Episkopacie Polski Komisję ds. budowy kościołów, ich kościół zdobył III miejsce.
Księdzu Proboszczowi, jego współpracownikom i wszystkim parafianom życzymy przy tej okazji kolejnych radosnych jubileuszy, opieki św. Patronów i obfitości łask Bożych w dalszej działalności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: Jezus nie uczył matematyki, ale jak mnożyć talenty

2024-11-14 19:32

[ TEMATY ]

Jezus

Bp Krzysztof Włodarczyk

matemtyka

Karol Porwich/Niedziela

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Jezus nie uczył matematyki, ale jak mnożyć talenty” - mówił w kościele św. Kazimierza Królewicza w Kruszynie biskup Krzysztof Włodarczyk, który przewodniczył Mszy św. z okazji 100-lecia polskiej szkoły w tym miejscu.

Placówce patronuje bł. kard. Stefan Wyszyński. „Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów” - cytował bp Krzysztof Włodarczyk słowa Prymasa Tysiąclecia, które ten wypowiedział w 1966 roku w Gnieźnie. - Dziękujemy za tych, którzy tworzyli tę szkołę, w niej pracowali, uczniów. Dziękujemy za wszystkich, którzy wymagali od nas. Bójmy się ludzi, którzy niczego od nas nie wymagają. Bójmy się, bo mają oni problem z miłością. Bo jak ktoś naprawdę nas kocha, to mu na nas zależy i wymaga - mówił w homilii bp Włodarczyk.
CZYTAJ DALEJ

Wybory w Ameryce. I co dalej?

2024-11-15 11:27

[ TEMATY ]

Prof. Grzegorz Górski

PAP/EPA/ALLISON ROBBERT / POOL

Wprawdzie jeszcze do końca nie jest podliczonych kilka dystryktów w glosowaniu do Izby Reprezentantów, ale można powiedzieć że polityczny werdykt jest już podsumowany.

Donald Trump uzyskał 312 głosów elektorskich (ja stawiałem 306, czyli bez Nevady), co dla większości obserwatorów było zaskoczeniem. Co istotniejsze Trump uzyskał w głosowaniu powszechnym aż 2% przewagi, w swing states łącznie prawie 800.000 głosów przewagi (najmniej w Wisconsin 30.000). Biorąc pod uwagę predykcje, to bodaj tylko Insider Advantage dał mu komplet zwycięstw w tych stanach, a Trafalgar w jednym dał remis. Można przyjąć, iż jedynie te pracownie (a podobnie było 2 lata temu i po części 4 lata temu) mogą uchodzić za poważne.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję