Jak tam akurat wypada...
Postkomunistyczny rząd Millera chciał najwyraźniej ukryć
przed opinią publiczną prawdziwe rozmiary ustępstw, na jakie zgodził
się wobec Unii Europejskiej. Chodzi głównie o okresy ochronne na
zakup przez cudzoziemców nieruchomości w Polsce: ziemi, domów, mieszkań.
Aby mówić sensownie o pożądanych okresach ochronnych,
trzeba mieć jakiś punkt odniesienia, w miarę pewny i solidny. Takim
punktem odniesienia jest dystans w zamożności, dzielący dzisiejszą
Polskę od krajów UE. Wszyscy poważni ekonomiści szacują ten dystans
na ok. 30-40 lat, mniej więcej tyle, ile wynosiła w Polsce intensywna
budowa socjalizmu. Przypomnijmy, że przed wojną wskaźniki ekonomiczne
sytuowały Polskę mniej więcej na poziomie ówczesnych Włoch, Hiszpanii
i Portugalii. Okres PRL-owski zapóźnił Polskę w rozwoju - w porównaniu
do tych nie najbogatszych dziś przecież krajów UE - o ok. 30-40 lat.
Gdy więc mowa o okresach ochronnych - owo zapóźnienie
powinno stanowić najważniejszy punkt odniesienia i - wedle stawu
grobla - wedle tego PRL-owskiego zapóźnienia należałoby negocjować
okresy ochronne. Wynika stąd, że powinny być one raczej dłuższe niż
krótsze, a przynajmniej raczej dłuższe niż 18 czy 12 lat (przy takich
okresach upierał sie jeszcze rząd Buzka).
Tymczasem postkomuniści, już na początku swych rządów,
nieoczekiwanie zgodzili się na jeszcze większe radykalne skrócenie
tych okresów... Rzeczywiście - jest to kapitulacja wobec żądań unijnej
biurokracji. Fakt znamienny: to lekceważenie interesu narodowego
wykazali zaraz po tym, jak pod pretekstem "łatania dziury budżetowej" (
coraz mniej wiarygodnym) zapuścili bezceremonialnie rękę do obywatelskich
oszczędności. Powiedzieć można, że rząd Millera zaczął swe rządy
od podatkowego przyduszenia Polaków i znacznego ograniczenia ich
szans na jakąkolwiek własność nieruchomości.
Konsekwencją polityki rządu Millera, jaka da się już
teraz zauważyć, będzie rosnące zubożenie tych, którzy dziś są biedni
- narastające bogactwo tych, którzy dziś są bogaci. Jest to de facto
polityka zamykania biednych w "getcie biedy" bez wyjścia i skazywania
ich co najwyżej na socjalne zasiłki, na "pomoc państwa". Najwidoczniej
rząd Millera nie ma innego pomysłu na polską gospodarkę, jak tylko
wypłacać tę "pomoc socjalną" z pieniędzy, jakie da Unia Europejska.
Unia Europejska chętnie da te pieniądze, gdyż w zamian ograniczy
możliwą konkurencyjność polskiej gospodarki do minimum, o co negocjatorom
Unii Europejskiej idzie od samego początku negocjacji... Dziwi tylko,
że zyskali tak radykalnego sprzymierzeńca w nowym rządzie Millera.
A zresztą, czy to naprawdę dziwi? Postkomuniści zwykli "służyć" -
niestety, nie tyle własnemu narodowi, co raz Sowietom, raz Unii Europejskiej,
jak tam akurat wypada. Można by powiedzieć: to kwestia formacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu