Chrystus, który przyszedł na świat w ciele tylko jeden raz,
gotów jest przyjść do nas powtórnie w każdej minucie,
jeśli nie będziemy Mu stawiać przeszkody.
(św. Karol Boromeusz)
Wszyscy na coś ciągle czekamy: na rzeczy małe i wielkie,
na to, co się zdarzyć może, na to, co nie zdarzy się nigdy. Uczucie
oczekiwania i związana z nim tęsknota są egzystencjalnymi przeżyciami
towarzyszącymi nam od kołyski aż po grób.
Każdy z nas ma jakieś ciche tęsknoty, tajemne wyczekiwania
czy ukryte marzenia. Dręczą nas również - jako społeczność - pewne
wspólne dążenia, pragnienia i przeżycia. Adwent jest właśnie czasem
sposobnym, żeby nad tymi sprawami trochę się zastanowić.
Niebiosa spuśćcie nam rosę z góry
Reklama
Takie dramatyczne wołanie proroka Izajasza stało się pieśnią
przewodnią narodu wybranego. Izraelita znał historię świętą i wiedział,
że już na początku z winy człowieka zostało zerwane przymierze Boga
z ludzkością i że dobry Stwórca obiecał zbawczą pomoc w ziemskim
pielgrzymowaniu. Czas się wydłużał, tęsknota rosła, zmieniał się
obraz Mesjasza. Nie pomogły prostowania wielkich proroków. Naród
zmęczony czekaniem chciał, ku swojemu pocieszeniu, widzieć Zbawcę
według własnego wyobrażenia.
Kiedy Bóg wstąpił w ludzkie ciało, ludzkość - zaskoczona
prostotą faktów - stanęła bezradna wobec tajemnicy wielkiego poniżenia.
Dziś, kiedy po wiekach wspominamy tamto czekanie narodu wybranego
i Twoje Chryste narodzenie w zapomnieniu - czujemy, że historia ta
powtarza się w każdym z nas. Ileż w naszym życiu niespełnionych pragnień,
nieugaszonych tęsknot, próżnych wyczekiwań? Ileż razy przychodzisz
do nas, pukasz do naszego domu, ale nas wtedy nie ma. Ile razy przechodzisz
nierozpoznany?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Teraz zbawienie jest bliżej nas
Tajemnicza, choć rzeczywista jest obecność Boga wśród nas.
Konstytucja o Liturgii przypomina, że Chrystus jest obecny dziś na
sposób wieloraki: we wspólnocie wierzących, w celebrującym kapłanie,
w Słowie Bożym, w sakramentach świętych, a zwłaszcza w Eucharystii.
Jezus przychodzi po to, aby nas zjednoczyć ze sobą w samym rdzeniu
człowieczeństwa: przez wiarę, miłość, zgodę i pokój.
Czy swoim życiem nie zatrzaskuję Bogu drzwi do mojego
serca? Czy Chrystus, który kiedyś narodził się na naszej planecie,
tak naprawdę żyje wśród nas? Czy po prostu szukasz Boga w ciemności?
Bo jak pisze Leopold Staff:
"Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie;
Już Cię ma, komu Ciebie trzeba;
Kto tęskni w niebo Twe, jest w niebie;
Kto głodny, je z Twego chleba."
Oczekujemy Twego przyjścia w chwale
Wszystko w życiu Kościoła jest nastawione głównie na przyszłość: "
że mu Bóg pożyczył życia na krótko. Niechaj odda w czynach, co jest
winny Bogu" (Juliusz Słowacki). Nikt z nas na ziemi nie może zarzucić
na stałe kotwicy. Żyjemy w atmosferze przemijania postaci świata,
widzimy to po ostatnich znakach czasu i wiemy, że świt powracającego
Chrystusa przybliża się z każdym dniem. Ta świadomość rodzi w nas
postawę gotowości. Nie może to jednak być jedynie bierne "wyczekiwanie
na Godota", o którym nam w seminarium tak często mówił bp Pluta.
To musi być wyczekiwanie aktywne: zgodne z planem Opatrzności, odczytywanym
przez Kościół, włączaniem się w dzieło przetwarzania naszej rzeczywistości, "
która jest jak gdyby długim i bolesnym rodzeniem się nowego świata,
tego, który ma przyjść" (Y. Congar).
Okres Adwentu mobilizuje nas do intensywniejszego wysiłku
w dziedzinie współpracy z Bogiem zbawiającym. Nas nie może zaskoczyć
powrót Chrystusa, bo wtedy będzie z nami to, co z tym ewangelicznym
złym sługą, którego pan kazał ćwiartować i z obłudnikami wyznaczył
mu miejsce.
Boże wciąż przychodzący, daj nam kochające serce, otwarte
oczy, trzeźwy umysł, abyśmy szli czujnie do Ziemi Obiecanej. Nie
wiemy wprawdzie, kiedy zagrodzisz nam drogę, ale wierzymy, że zrozumiesz
wówczas (jak kiedyś w Ogrójcu) nasze zmęczenie i przebaczysz nawet
nasz sen.