Uczyć się od św. Floriana
Reklama
Spotkania ze Strażą Pożarną w posłudze biskupa Stefana Cichego trwają już od dawna. Strażacy, szczególnie ci z Ochotniczej Straży Pożarnej towarzyszą od lat uroczystościom kościelnym, religijnym ze swoimi sztandarami. W wielu parafiach pełnią straż przy grobie Pańskim w czasie Triduum Paschalnego. Są to ludzie, na których zawsze można liczyć, nie tylko podczas jakiegoś zagrożenia czy pożaru. Wszystkim strażakom - przypomniał biskup Cichy - patronuje św. Florian, który jest ich orędownikiem, ale również dla wszystkich ludzi jest przykładem miłości i odwagi w wyznawaniu wiary. Patrząc na postać tego świętego z III wieku, powinniśmy zastanawiać się nad naszymi życiowymi zadaniami, nad naszym stosunkiem do obowiązków, jakie stawia przed nami życie. Biskup Stefan przypomniał koleje życia tego rzymskiego żołnierza, zwracając uwagę na okoliczności, w jakich przyszło mu pełnić służbę i dawać świadectwo swojej wiary. W obliczu prześladowań chrześcijan i zagrożenia własnego życia, Florian nie wyparł się wiary, za co zapłacił najwyższą cenę - oddał własne życie, skazany na śmierć męczeńską.
Dziś wielu strażaków bierze przykład z postawy św. Floriana, ratując życie ludzkie nie tylko w pożarach, ale również podczas powodzi, wypadków drogowych czy w innych groźnych sytuacjach. Za to poświęcenie i narażanie własnego życia dla innych, należy się im wszystkim wielka wdzięczność - podkreślił biskup Cichy. Na zakończenie życzył wszystkim strażakom wytrwałości i odwagi w pełnieniu posługi, i w wyznawaniu wiary na wzór św. Floriana.
„Straż to moje życie”
Reklama
Na pielgrzymce w Krzeszowie byli nie tylko wytrawni i doświadczeni strażacy, ale również członkowie Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej z Pisarzowic. To młodzi ludzie, dziewczyny i chłopcy, którzy przygotowują się do służby pożarniczej. Wielu z nich pochodzi z rodzin o tradycjach strażackich. Biorą udział w szkoleniach, zawodach, wspólnych wyjazdach i obozach. Jednak swojej przygody ze strażą nie traktują tylko jako zabawy, ale jako przygotowanie do przyszłej służby jako strażaków ochotników. „W naszej drużynie nie jest lekko, nie ma podziału obowiązków dla dziewczyn i chłopców, wszyscy wykonują te same czynności, czasem nawet dziewczyny okazują się lepsze” - mówi Monika. Zdzisław Cebula przepracował w Straży Pożarnej 40 lat, najpierw jako strażak zawodowy, obecnie w jednostce ochotniczej w Pisarzowicach. Już jako młody chłopak wstąpił do Ochotniczej Straży Pożarnej. „Wtedy w naszej wiosce była nawet dziewczęca drużyna pożarnicza” - wspomina. „Straż to moje życie, zawsze lubiłem służyć ludziom” - wyznaje. Pan Zdzisław brał udział w wielu akcjach ratujących ludzkie życie. Jako strażak zawodowy, na początku swojej służby, brał udział w gaszeniu wielkiego pożaru w 1971 r. w rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach. „To był jeden z największych pożarów, zginęły tam 33 osoby. Potem był również wielki pożar lasów w Kuźni Raciborskiej, gdzie spłonęło 9,5 tysiąca hektarów lasów, tam również zginęli ludzie” - wspomina. Pozostałych akcji i wyjazdów nie sposób zliczyć. Teraz pan Zdzisław dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą z najmłodszymi strażakami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kapelan i kierowca
Ks. Robert Dublański, proboszcz parafii w Pisarzowicach, został mianowany przez biskupa Cichego diecezjalnym duszpasterzem Straży Pożarnej. Swoją przygodę ze strażakami rozpoczął tuż po objęciu parafii. Szybko przekonał się, że strażacy w Pisarzowicach troszczą się nie tylko o bezpieczeństwo ludzi, ale chętnie służą pomocą również w parafii. „Po jednym z alarmów pożarowych okazało się, że wóz bojowy nie mógł wyjechać, ponieważ nie było kierowcy. Zażartowałem wtedy - dlaczego nie zadzwoniliście po proboszcza?” - wspomina ks. Robert. Od żartu się zaczęło, a na wyjazdach się skończyło. Proboszcz z Pisarzowic ma prawie wszystkie kategorie prawa jazdy, więc miejscowi strażacy szybko zaczęli wykorzystywać te umiejętności. Teraz jest już nie tylko kapelanem, ale również kierowcą - ochotnikiem. „Jednak najpierw jestem księdzem, a dopiero potem strażakiem, obowiązki duszpasterskie są na pierwszym miejscu” - podkreśla ks. Dublański. Swoją posługę duszpasterską wśród strażaków chce traktować nie tylko jako funkcję reprezentacyjną, ale chce być wśród strażaków, również podczas akcji bojowych.
Św. Florian
Opis jego męczeństwa pochodzi z VIII w. i trudno ręczyć za szczegóły. Nie jest to jednak czysta legenda, odzwierciedla bowiem silne tradycje, których część spisano w martyrologium z V w. Św. Florian pochodził z Lauriacum (Lorch), z rzymskiej prowincji Noricum Ripense. Urodził się w 2 połowie III w. w dzisiejszym Zeiselmauer (dawne Ceti) w Dolnej Austrii. Jego życie przypadło na czasy wielkiego prześladowania chrześcijan przez cesarza Dioklecjana (284 - 305). Cesarz Dioklecjan, chcąc ukrócić rozszerzanie się wiary chrześcijańskiej, wydał stosowne edykty, które w rzeczywistości miały na celu prześladowanie wyznawców Chrystusa. W okresie prześladowań Florian jako żołnierz rzymski i chrześcijanin jawnie popierał chrześcijan i zachęcał do wytrwania. W mieście Lauriacum w wyniku obławy na wyznawców Chrystusa pochwycono jedenaście osób, o których dowiedział się Florian. Sam udał się do Lauriacum, gdzie dał się aresztować dawnym swoim podwładnym - żołnierzom. Namowy namiestnika cesarskiego, aby wyparł się swojej wiary i złożył ofiarę bogom rzymskim nie przyniosły rezultatu. Nie pomogło bicie kijami ani inne tortury. Nie mogąc wymusić wyrzeczenia wiary, Akwilinus wydał rozkaz zabicia Floriana. 4 maja 304 r. na moście, na rzece Anizie ustawiono pobitego i zmaltretowanego Floriana, przywiązując mu kamień do szyi. Modlącego się Floriana, jeden z oprawców strącił do rzeki.
Modlitwa: Wszechmogący, wieczny Boże, za wstawiennictwem świętego Floriana, męczennika, daj nam stłumić płomienie naszych namiętności i zachowaj nas od pożarów. Św. Florianie broń nas i strzeż od ognia nieszczęsnego i piekielnego, rozpal ogień miłości i dobroci przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.