Reklama

Męczennik z Koniemłotów

W tym roku mija 30. rocznica śmierci ks. Romana Kotlarza. Jego tragiczny los do złudzenia przypomina gehennę, jaką przeszedł ks. Jerzy Popiełuszko. Przed niespełna 2 laty bp Andrzej Dzięga utworzył Ośrodek Dokumentacji Życia i Działalności księdza Romana. Gromadzone w nim materiały mają posłużyć do rozpoczęcia procesu beatyfikacji zamordowanego przez UB kapłana.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Duchowny z powołania

Ks. Roman Kotlarz urodził się w 1928 r. w Koniemłotach, niedaleko Staszowa. Jego ojciec był naczelnikiem straży pożarnej, pełnił również funkcję organisty w kilku okolicznych parafiach. Młody Roman miał piątkę rodzeństwa. Dziś żyje tylko jedna siostra - Marianna Kawalec. Mieszka tuż obok placu, który teraz nosi imię jej tragicznie zmarłego brata. Cieszy ją, że ludzie pamiętają księdza Romana, z drugiej strony opowieść o nim przychodzi jej z trudem. To przecież odgrzebywanie najbardziej bolesnych ran…
- Czuł powołanie od dzieciństwa, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości - mówi pani Marianna. - Wiele razy widziałam, jak w latach szkolnych z kolegami bawili się w odprawianie Mszy św.
Roman został księdzem w 1954 r. Święcenia przyjął w sandomierskiej katedrze z rąk bp. Walentego Wójcika. Pełnił posługę duszpasterską w sześciu kolejnych parafiach na terenie diecezji, w tym również w Koprzywnicy, gdzie bodaj po raz pierwszy poważnie naraził się władzy ludowej, która doprowadziła do pozbawienia go prawa nauczania religii w szkole podstawowej. Powód - komentarze na temat ustroju.

Orędownik prawdy

Reklama

W 1961 r. ks. Kotlarz został wikariuszem parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Pelagowie k. Radomia. Pracował tam przez 15 lat, aż do swej śmierci w roku 1976.
- Odwiedzaliśmy go wielokrotnie - wspomina pani Marianna. - To była mała wioska, ale autobus tam dojeżdżał i stacja kolejowa znajdowała się w pobliżu. Romana bardzo szanowali. Umiał przyciągać ludzi, zwłaszcza młodzież. Na jego Mszach kościół był jej pełen.
Wikary z Pelagowa często zaglądał do pobliskiego Radomia. W tamtejszym środowisku był postacią znaną. Jak twierdzą jego najbliżsi, nie angażował się w politykę, ale też nie pozostawał obojętny na kłamstwo i obłudę.
- Duchowy kształt jego życiu nadał ks. Michał Skowron, staszowski prefekt, który później był poprzednikiem Romana Kotlarza w Pelagowie - opowiada proboszcz parafii w Koniemłotach ks. Paweł Cygan.
Ksiądz Paweł jest z pochodzenia radomianinem i już w młodości zetknął się z postacią charyzmatycznego kapłana. - Był mi bliski już choćby poprzez to, że złożył swoje życie w ofierze za słuszną sprawę. Urósł do rangi symbolu obrony człowieka - podkreśla ks. Cygan.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Radomski czerwiec

25 czerwca 1976 r. na ulice Radomia wyległy tłumy robotników i mieszkańców miasta. Dzień wcześniej premier Jaroszewicz przedstawił w Sejmie rządową propozycję podwyżek cen. Protest rozpoczęli pracownicy Zakładów Metalowych im. gen. Waltera. Do demonstrujących dołączyli niebawem ich koledzy z innych fabryk. Tłum zgromadził się przed Komitetem Wojewódzkim. Ówczesny I sekretarz Janusz Prokopiak nie chciał wyjść do manifestantów, czekał na instrukcje z Warszawy. Wzburzeni robotnicy podpalili i splądrowali siedzibę partii. Władze ściągnęły do miasta posiłki ZOMO, które spacyfikowały demonstrację. Ciągnący ulicami miasta tłum błogosławił ze schodów kościoła Świętej Trójcy ks. Roman Kotlarz, udzielając robotnikom absolucji w niebezpieczeństwie śmierci. Potem sam dołączył do manifestacji.
Bilans wydarzeń radomskich był przytłaczający. W czasie manifestacji śmierć poniosły 2 osoby. Milicja zatrzymała ponad 630 protestujących, z których większość była później bita i szykanowana na komisariatach.

Represje

Reklama

Ks. Kotlarz w swoim Pelagowie zaczął organizować modlitwy za pobitych, aresztowanych i zwalnianych z pracy robotników. W kazaniach głośno domagał się szacunku dla człowieka i jego pracy. Mocno piętnował represje władzy ludowej. Ta nie pozostała mu jednak dłużna. Na plebanię coraz częściej zaczęli zaglądać funkcjonariusze bezpieki. Kilka takich wizyt zakończyło się pobiciem kapłana.
- Jednego razu skatowali nawet gospodynię, za to, że nie chciała ich wpuścić do środka - mówi M. Kawalec.
Ksiądz Roman zaczął dostawać wezwania na komisariat. Poddano go ścisłej inwigilacji. Musiał meldować się co drugi dzień. Wydział do spraw Wyznań Urzędu Wojewódzkiego w Radomiu skierował nawet oficjalne pismo do biskupa sandomierskiego Piotra Gołębiowskiego, domagające się potępienia duchownego z Pelagowa.
- Mało wiedzieliśmy o tym, co musiał przechodzić po wydarzeniach czerwcowych - wspomina siostra księdza Romana. - Dochodziły do nas słuchy, że jest nękany przez UB, że nawet zdarzały się jakieś pobicia, ale on sam nic o tym nie mówił. Bał się nas narażać na niebezpieczeństwo i represje.

Pożegnanie

Reklama

Marianna Kawalec po raz ostatni widziała brata miesiąc przed śmiercią. Przyjechał na wesele siostrzenicy do Koniemłotów. Wszyscy czekali na niego przed kościołem, bo spóźnił się dość znacznie. Na przyjęciu nie zabawił długo. Tłumaczył, że musi szybko wracać. - Pamiętam, że żegnał się wtedy ze mną szczególnie gorąco, jakby przeczuwał, że widzimy się po raz ostatni - mówi wzruszonym głosem pani Marianna.
W początkach sierpnia oprawcy z bezpieki znów zjawili się na plebanii w Pelagowie. Tym razem ich najście miało mieć tragiczny finał.
Jakaś życzliwa osoba powiadomiła rodzinę w Koniemłotach, że ksiądz Roman został dotkliwie skatowany. Krewni natychmiast udali się do niego. Leżał w łóżku. Trudno było mu się poruszać. - Chcieli natychmiast przewieźć go do szpitala, ale odmówił - opowiada siostra. - Kazał wracać do domu, bo cały czas obawiał się kolejnego najścia i nie chciał, aby kogoś z rodziny spotkała krzywda.
Tym razem otrzymane ciosy okazały się ponad siły. 15 sierpnia podczas Mszy św. na Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny stracił przytomność. Zmarł trzy dni później.
- Ojciec i jedna z sióstr wybierali się właśnie w odwiedziny do Romana, kiedy przyszedł telegram, z zawiadomieniem, że brat nie żyje - mówi Marianna Kawalec. - To był szok. Oficjalnie podano, że zmarł na serce, nie wolno było nawet wspomnieć o żadnym pobiciu. Mój ojciec oglądał jednak ciało i widział straszne sińce. Gdyby zmarł normalnie, może łatwiej byłoby się z tym pogodzić.

Gdzie są winni?

Pogrzeb ks. Kotlarza przerodził się w wielką patriotyczną manifestację. Cała droga od szpitala w Krychnowicach do kościoła w Pelagowie usłana była kwiatami. To ponad cztery kilometry… Robotnicy nieśli trumnę na ramionach. Po Mszy św. ciało przewieziono do Koniemłotów, gdzie spoczęło w rodzinnym grobie. W ostatniej drodze tragicznie zmarłemu kapłanowi towarzyszyły tysiące ludzi.
W roku 1990 prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski pośmiertnie odznaczył ks. Kotlarza Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami „Za ofiarę życia w walce z komunistami o niepodległą Polskę”.
Do tej pory nie udało się ustalić sprawców śmiertelnego pobicia. Działacze radomskiej „Solidarności” liczą w tej sprawie na pomoc Instytutu Pamięci Narodowej.
Mam przed sobą artykuł Antoniego Zambrowskiego, w którym autor donosi, że w czerwcu 1998 r. grupa uczniów VI Liceum Ogólnokształcącego w Radomiu otrzymała nagrodę kwartalnika historycznego „Karta” za pracę: „Ksiądz Roman Kotlarz - obrońca wolności, prawdy i sprawiedliwości”. Ujawnili w niej personalia jednego ze specjalistów SB od mokrej roboty, odpowiedzialnego za śmierć kapłana z Pelagowa.

Pamięć trwa

Przed niespełna dwoma laty ordynariusz diecezji sandomierskiej bp Andrzej Dzięga powołał przy parafii w Koniemłotach Ośrodek Dokumentacji Życia i Działalności ks. Romana Kotlarza. Ma on gromadzić dokumenty i świadectwa, które później mogłyby posłużyć w procesie beatyfikacji bohatera radomskiego czerwca. - To dopiero początek długiej drogi, ale mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli modlić się do niego, jako błogosławionego - mówi ks. Paweł Cygan.
Od września ubiegłego roku w Koniemłotach co miesiąc odprawiane jest nabożeństwo z prośbą, by ofiara życia księdza Romana przyniosła jak największe owoce. 20 sierpnia o godz. 11.00 w rodzinnej parafii kapłana-męczennika odbędą się uroczystości związane z 30. rocznicą jego tragicznej śmierci.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: Liturgia Męki Pańskiej

2025-04-18 20:17

[ TEMATY ]

Watykan

Liturgia Meki Pańskiej

Vatican Media

„W naszych czasach bogatych w nowe sztuczne, obliczeniowe, przewidywalne inteligencje tajemnica męki i śmierci Chrystusa proponuje nam inny rodzaj inteligencji: inteligencję Krzyża, która nie kalkuluje, ale kocha; która nie optymalizuje, lecz daje siebie” - powiedział kaznodzieja Domu Papieskiego, o. Roberto Pasolini OFM Cap w Bazylice św. Piotra w Watykanie w czasie Liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek. Przewodniczył jej w imieniu papieża Franciszka kard. Claudio Gugerotti, prefekt Dykasterii do spraw Kościołów Wschodnich.

Liturgii Męki Pańskiej rozpoczęła się w ciszy. Kard. Gugerotti ubrany w czerwony ornat podszedł przed ołtarz główny świątyni i modlił się w ciszy leżąc krzyżem. Następnie z miejsca przewodniczenia odczytał modlitwę rozpoczynającą Liturgię Słowa. Po wysłuchaniu przez zgromadzonych odśpiewanego po łacinie opisu męki i śmierci Jezusa Chrystusa z Ewangelii według św. Jana kazanie, zgodnie z tradycją tego dnia, wygłosił kaznodzieja Domu Papieskiego, o. Roberto Pasolini OFM Cap.
CZYTAJ DALEJ

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
CZYTAJ DALEJ

Teraz odbywa się sąd nad nami

2025-04-18 23:05

Biuro Prasowe AK

    - Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderzeniem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski w Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Arcybiskup powiedział do zebranych, że Chrystus, zawieszony między ziemią a niebem, osądził cały świat w imię Krzyża, który stał się najgłębszym, wzruszającym i przejmującym wyrazem miłości miłosiernej Boga do ludzi. Chwila, w której Zbawiciel wypowiedział ostatnie słowa, stała się momentem ostatecznej klęski ojca wszelkiego kłamstwa, zła i śmierci. – Pokonując szatana, sprawcę wszelkiego kłamstwa i grzechu, zawieszony na Krzyżu Jezus osądził również wszystkich świadomych i mniej świadomych współpracowników oraz współuczestników dzieła szatana. Odbywając sąd nad światem, Jezus odbył także sąd nad tymi, którzy Go sądzili. Sąd Najwyższej Prawdy – powiedział metropolita krakowski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję