Świąteczny grudzień długo jeszcze kojarzył nam się będzie z „Solidarnością” i wprowadzeniem przez Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego, który sparaliżował nasz udręczony, dźwigający się z komunistycznego zniewolenia kraj.
Nasze społeczeństwo dziś nie zdaje sobie sprawy z tego, czym była komuna, jakimi metodami się posługiwała i jaką uprawiała obłudę.
Komunizm był systemem, który całkowicie blokował wszelkie informacje o życiu religijnym Polaków, nie dopuszczał w mediach wiadomości z życia Kościoła, chcąc całkowicie wyeliminować go z życia społecznego. Panowała wszechwładna cenzura, odsuwająca w medialny niebyt wszystko, co nie podobało się reżimowi. Bezbożna ideologia sięgała do każdej dziedziny życia.
Jednym z ostatnich „chwytów” upadającego systemu było właśnie wprowadzenie stanu wojennego: godzina milicyjna, podsłuchy w telefonach, patrole ZOMO na rogatkach miast, sprawdzające posiadanie specjalnych przepustek zezwalających na opuszczenie miejsca zamieszkania itp. Pamiętam, że nie mogłem pojechać na Wigilię do domu rodzinnego, ponieważ nie otrzymałem takiego zezwolenia...
Nastąpił paraliż życia codziennego, ogromne utrudnienia w pospolitych sprawach. Trzeba dziś np. zapytać, ilu ludzi nie mogło skorzystać z pomocy lekarskiej, bo zamilkły telefony.
I sprawa podstawowa. Zabranie do więzień i obozów odosobnienia tysięcy mądrych, wartościowych ludzi. Trzeba przypomnieć tę noc, podczas której zabierano do więzień zaskoczonych ojców, matki: przerażenie i strach dzieci, płacz, niepewność, choroby, które wybuchały na tle nerwowym; brutalne rewizje, a potem niesprawiedliwe procesy, w których za byle co otrzymywało się bardzo wysoką karę więzienia. Znam np. przypadek w Częstochowie, że ktoś przepisywał modlitwę za „Solidarność” i otrzymał za to wyrok 1,5 roku więzienia.
Niech więc nie padają z ust przedstawicieli postkomuny słowa, że stan wojenny „to przecież nic takiego”, lub że istniało wówczas zagrożenie interwencją radziecką. Tak bronił się obóz ówczesnej władzy. To były wymysły rządzących. Tak dzisiaj mówi także gen. Jaruzelski, udając niewinnego.
Dziś, po 25 latach od wprowadzenia stanu wojennego, można powiedzieć: Bądźmy dumni, że potrafiliśmy stawić czoła obcym, którzy chcieli nas pozbawić samoświadomości narodowej, że pamiętaliśmy, iż jesteśmy Polakami.
Bądźmy dumni, że w trudnych chwilach potrafiliśmy sobie pomagać. Trzeba tu wspomnieć niezliczone ilości paczek, które wędrowały do polskich domów, szczególnie do rodzin osób internowanych, paczek, które były przygotowywane przez specjalne komitety, a także organizowane przy kościołach i kierowane do rodzin, które cierpiały ogromną biedę.
Dopiero znając tę trudną najnowszą historię Polski, możemy stwierdzić, że powinniśmy dziś być szczęśliwi, iż możemy normalnie, jawnie radować się Bożym Narodzeniem, że z mass mediów, z radia, telewizji, z prasy płyną do nas wzruszające słowa prawdziwie bożonarodzeniowych życzeń, że śpiewamy kolędy, że mamy katolickie rozgłośnie radiowe, katolicką prasę i takież wydawnictwa, że możemy być sobą. Za to wszystko dziękujemy Dobremu Bogu oraz ludziom „Solidarności”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu