Kiedy przygasło światło w sali widowiskowej Puławskiego Ośrodka Kultury „Dom Chemika” i wyciszyły się głosy na widowni, na scenę wkroczyła i na ponad godzinę zapanowała „magia teatru”. 11 marca na puławskiej scenie wybrzmiały frazy „Brata naszego Boga”, dramatu autorstwa Karola Wojtyły w adaptacji i reżyserii Ryszarda Stępnia (aktor, reżyser, wychowawca młodzieży).
Niemal od razu uwagę zwróciła scenografia i animacja komputerowa. Słowa uznania należą się odpowiedzialnemu za nią Mirkowi Jurczukowi, za odwagę połączenia rozwiązań tradycyjnych z nowatorskimi. Dzięki nim perspektywa sceny znacznie się powiększyła, a widzom dostarczono iluzji wielopłaszczyznowości. Symultanicznie na scenie trwały wydarzenia w pracowni malarskiej Alberta Chmielowskiego, na krakowskiej ulicy oraz w miejskiej ogrzewalni, co powodowało, że jednocześnie grało kilka do kilkunastu osób. Klimat „z epoki” tworzyły rekwizyty udostępnione m.in. przez Jerzego Jabłonkę i Muzeum Regionalne PTTK w Puławach, a także muzyka w opracowaniu Michała Matrasa oraz oprawa akustyczna i światło, nad którymi czuwali Roman Wróbel i Marek Kozak.
Podjęcie dramatu Karola Wojtyły - utworu traktującego o istnieniu dwóch powołań w jednym człowieku: do sztuki i niesienia pomocy potrzebującym - to poważne wyzwanie. Trudność inscenizacji sztuki polega nie tylko na opanowaniu przez aktorów dużych fragmentów tekstu, ale również na odpowiedniej interpretacji, a jednocześnie wolności wewnętrznej względem tekstu i jej autora. Aktorom głównych ról (Zbigniew Śliwiński - Adam, Brat Starszy; Norbert Staszak - Maks; Grzegorz Oleszkiewicz - Stanisław; Dariusz Kordysa - Nieznajomy Nikomu; Beata Taracha - Pani Helena; Mariusz Marek - Mąż Pani Heleny) należą się gorące brawa. Interesującą kreację sceniczną zaprezentował zwłaszcza Dariusz Kordysa (Nieznajomy Nikomu). Zapał, zaangażowanie i pozostająca w pamięci osobista interpretacja dramatu Wojtyły to zasługi także pozostałych aktorów (Ryszard Matyjasik, Michał Wdowiak, Ryszard Stępień, Piotr Ozdoba, Grzegorz Oleszkiewicz, Elżbieta Żukowska, Henryka Bąkowska, Ignacy Czyżyk, Mariola Stuczyńska, Halina Zadura, Elżbieta Borucz, Ryszard Górski, Jan Lewandowski, Stanisław Cuch, Wiesław Czerwiński). Chociaż można było dopatrzeć się niedociągnięć w sztuce aktorskiej, walory emocjonalne i ogromne zaangażowanie aktorów niemal całkowicie je przesłaniały. Znani przez puławską widownię aktorzy podbili jej serca i tym razem. I kiedy pod koniec spektaklu ze sceny popłynęły słowa Brata Alberta: „Powinno się być dobrym jak chleb. Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny” - wydawało się, że brzmią jakoś inaczej, dobitniej i przenikają serca, prowokując do przemiany.
Inscenizacja dramatu o Adamie Chmielowskim - Bracie Albercie żyjącym w latach 1845 - 1916, polskim zakonniku, założycielu zgromadzenia albertynów, powstańcu z Powstania Styczniowego, artyście malarzu, znanym z pracy dla biednych i bezdomnych, który został ogłoszony świętym Kościoła katolickiego - wydaje się dobrym pomysłem, zwłaszcza na Wielki Post. Wybrzmiałe ze sceny puławskiego teatru świadectwo jego życia można potraktować jako swoistą naukę rekolekcyjną. Można wskazać jeszcze przynajmniej dwie zasługi realizatorów spektaklu zaprezentowanego na scenie POK „Dom Chemika”. Dzięki niemu, puławianie mogli lepiej poznać postać św. Brata Alberta, od 1999 r. patrona miasta Puławy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu