Reklama

Mówią, że dobrze kopię

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 39/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O. Witold Pobiedziński OFMConv: - Ojcze Bogdanie, jesteś sportowcem i zakonnikiem. Dlaczego podjąłeś decyzję o wstąpieniu do zakonu franciszkanów?

O. Bogdan Klóska OFMConv: - Do zakonu franciszkanów wstąpiłem w 1991 r. Muszę powiedzieć, że od najmłodszych lat pragnąłem być zakonnikiem, choć nie zdawałem sobie sprawy, że to wszystko tak się potoczy. Nowicjat odbyłem w Kalwarii Pacławskiej k. Przemyśla, a następnie 6 lat studiowałem w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Święcenia kapłańskie otrzymałem w 1998 r., po których 8 lat pracowałem w Pieńsku k. Zgorzelca. Obecnie rozpocząłem drugi rok pracy w Zielonej Górze. Do zakonu wstąpiłem, ponieważ zafascynował mnie sposób życia św. Franciszka z Asyżu. Zresztą do dzisiaj fascynuje mnie jego miłość do Ewangelii, do Matki Najświętszej oraz okazywanie pomocy cierpiącym i ubogim materialnie i duchowo. Nie wiem, czy jest to zwykły przypadek, ale parafiom, w których pracowałem, patronuje św. Franciszek. Ponadto i w Pieńsku, i w Zielonej Górze jest bardzo czczona Maryja Królowa Rodzin. Dla mnie stanowi to ważny znak. W Pieńsku spotkałem wielu ludzi ubogich, biednych i cierpiących, były to głównie dzieci oraz osoby starsze.

- Jakie są Twoje zainteresowania i pasje życiowe?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Całym moim życiem jest Słowo Boże, czyli Biblia. W ostatnim czasie dane mi jest odkrywać wielką moc Słowa Bożego poprzez medytację, tzw. lectio divina. To Słowo Boże prowadzi mnie w życiu duchowym oraz nakreśla kierunki realizowania moich pasji. Czytam wiele opracowań na temat Biblii, sięgam po profesjonalne komentarze. Słowo Boże daje mi siłę do bycia człowiekiem, kapłanem i bratem w zakonie św. Franciszka. Słucham muzyki, gram na gitarze, czytam ciekawe książki. Lubię spotykać się z ludźmi, zwłaszcza młodzieżą i dziećmi.

- W Twoim życiu ważne miejsce zajmuje sport. Jesteś jednym z niewielu kapłanów w Polsce czynnie grającym w klubie piłkarskim.

- Tak jak zaznaczyłem wcześniej, to Słowo Boże pozwala mi realizować moją pasję, jaką jest sport, a głównie piłka nożna. Miłość do futbolu zrodziła się już w dzieciństwie. Pochodzę ze Zbludza k. Nowego Sącza. W tej małej miejscowości futbol był najatrakcyjniejszą formą spędzania wolnego czasu. Chciałem zostać piłkarzem. Kiedy byłem juniorem, trenerzy radzili mi, żebym zajął się wyczynowo piłką nożną i grał w zawodowym klubie. Wahałem się, co wybrać, ostatecznie miłość do Boga okazała się większa od miłości do futbolu. Wszystko postawiłem na Chrystusa i nie żałuję tej decyzji.

- W jakich klubach piłkarskich grałeś do tej pory?

- W szkole podstawowej i średniej były to kluby szkolne. W seminarium występowałem w drużynie franciszkanów w Międzyseminaryjnej Lidzie Kleryckiej, założonej jeszcze przez kard. Karola Wojtyłę, bodajże w 1968 r. Natomiast po święceniach kapłańskich, czyli od 9 lat, gram w klubach piłkarskich. Najpierw był to Hutnik Pieńsk, a obecnie w Drzonkowiance Racula.

- Nieczęsto się zdarza, że piłkarze mają w drużynie kolegę księdza. Rozmawiasz z piłkarzami na temat wiary i Boga?

Reklama

- Zdobyłem zaufanie kolegów, dlatego poza boiskiem rozmawiają ze mną nie tylko o sporcie, ale także o życiu, o sprawach wiary. Na dnie ich serc odzywa się głos Boży, szukają czegoś więcej, czego nie może dać im piłka. Po meczach, kiedy jesteśmy w szatni, przypominam im o niedzielnej Mszy św. Cieszy mnie, kiedy widzę ich w kościele. Myślę, że na tym polega moje zadanie w drużynie: być z kolegami, grać z nimi oraz pomóc im odnaleźć prawdę o nich samych, o Bogu i o Kościele. Są to przecież młodzi ludzie, którzy bardzo dobrze grają w piłkę, ale potrzebują wsparcia i autorytetów w życiu moralnym i duchowym.

- Jak udaje ci się godzić obowiązki zakonne i duszpasterskie z treningami i występami w klubie?

- Na pierwszym miejscu jest oczywiście praca w parafii. W piłkę gram wtedy, kiedy jest to możliwe. Jeśli wiem, że w dniu meczu będę miał ważne obowiązki w parafii, wtedy zawsze zawiadamiam trenera. On to rozumie i nie wystawia mnie wtedy do składu. Najczęściej mecze rozgrywamy w sobotę po południu, a wtedy obowiązków parafialnych jest mniej. Znam terminarz rozgrywek, więc wcześniej proszę mojego przełożonego i współbraci z klasztoru, aby umożliwili mi grę. Bracia zawsze mi pomagają, zamieniają się obowiązkami. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

- Jak reagują kibice na twoją obecność i grę na boisku?

- Kibicom bardzo się to podoba, że kapłan gra w piłkę. W czasie meczów mocno mnie dopingują i dodają wiary w siebie, dlatego czasem udają mi się różne ciekawe zagrania, zwody i sztuczki z piłką. Często kibice zaczepiają mnie na ulicy i chcą rozmawiać o meczach, komentują różne sytuacje, niekiedy gratulują mi. To naprawdę podnosi sportowca na duchu.

- W jakim stopniu czynne uprawianie sportu pomaga ci w życiu osobistym, w pracy szkole i z młodzieżą?

Reklama

- Dużo pracuję intelektualnie, przy biurku i przy tablicy, więc na boisku mogę wyładować energię fizyczną. Ruch i zmęczenie fizyczne są potrzebne każdemu człowiekowi. Trudno mi wyobrazić sobie życie bez czynnego uprawiania sportu. Gra w piłkę nożną przenosi się na moją pracę duszpasterską. Pracuję z ministrantami, w liceum mam 20 godzin lekcji religii. Młodzi lubią i cenią kapłana, który jest z nimi nie tylko w kościele czy w klasie.
Sport bowiem jak magnes przyciąga młodych do Boga. Często organizuję im różne zajęcia sportowe. Ostatnio w czerwcu w Zielonej Górze zorganizowaliśmy turniej piłkarski dla ministrantów z naszej prowincji zakonnej. Chcemy ten pomysł kontynuować.

- Jakie jest twoje motto życiowe, na kim wzorujesz się jako sportowiec i franciszkanin?

- Mam jeden autorytet, jest nim Ojciec Święty Jan Paweł II. Kibicuję klubom Legii Warszawa i Wiśle Kraków. Moim mottem, zwłaszcza kiedy spotykam się ze sportowcami, ale nie tylko, jest pewien epizod z życia św. Franciszka. Któregoś razu św. Franciszek poprosił brata Leona, aby razem udali się na wygłoszenie kazania. Na początku brat Leon opierał się, mówił, że nie jest przygotowany. Ponieważ św. Franciszek nalegał, w końcu się zgodził. Pomodlili się przed wyjściem z klasztoru, po czym wędrowali po okolicy, nic szczególnego nie robiąc. Spotykali się z ludźmi, rozmawiali z nimi, uśmiechali się do nich, smutnych podnosili na duchu. Po kilku godzinach św. Franciszek powiedział do brata Leona, że pora już wracać do klasztoru. - A kiedy wygłosimy kazanie? - zapytał zaskoczony zakonnik. - Już je wygłosiliśmy - odpowiedział z uśmiechem Święty.
To dobry sposób na głoszenie kazań w środowisku sportowców. Przykład życia jest dla nich najlepszym kazaniem. Najpierw trzeba się z tymi ludźmi zaprzyjaźnić, może czasami „tylko” się do nich uśmiechnąć, poklepać po plecach. Niekiedy to może być najlepsze kazanie, ponieważ słowo uczy, ale przykład pociąga.

2007-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

2024-11-14 13:56

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
CZYTAJ DALEJ

Portal wpolityce.pl: zablokowano 28 rachunków bankowych Księży Sercanów

2024-11-14 21:16

[ TEMATY ]

Ks. Michał Olszewski

sercanie.pl

ks. Michał Olszewski

ks. Michał Olszewski

„Od 1 listopada zablokowanych zostało 28 rachunków Księży Sercanów, to jest 28 domów zakonnych i inicjatyw sercańskich przez bank BNP Paribas” - powiedział mecenas Krzysztof Wąsowski w rozmowie z Wojciechem Biedroniem na antenie Telewizji wPolsce24, ujawniając szokujące informacje na temat działań podejmowanych wobec zgromadzenia do którego należy ksiądz Michał Olszewski.

Obrońca księdza Michała Olszewskiego na antenie na początku rozmowy podkreślił, że sprawa duchownego jest klasycznym procesem politycznym.
CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: Jezus nie uczył matematyki, ale jak mnożyć talenty

2024-11-14 19:32

[ TEMATY ]

Jezus

Bp Krzysztof Włodarczyk

matemtyka

Karol Porwich/Niedziela

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Jezus nie uczył matematyki, ale jak mnożyć talenty” - mówił w kościele św. Kazimierza Królewicza w Kruszynie biskup Krzysztof Włodarczyk, który przewodniczył Mszy św. z okazji 100-lecia polskiej szkoły w tym miejscu.

Placówce patronuje bł. kard. Stefan Wyszyński. „Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów” - cytował bp Krzysztof Włodarczyk słowa Prymasa Tysiąclecia, które ten wypowiedział w 1966 roku w Gnieźnie. - Dziękujemy za tych, którzy tworzyli tę szkołę, w niej pracowali, uczniów. Dziękujemy za wszystkich, którzy wymagali od nas. Bójmy się ludzi, którzy niczego od nas nie wymagają. Bójmy się, bo mają oni problem z miłością. Bo jak ktoś naprawdę nas kocha, to mu na nas zależy i wymaga - mówił w homilii bp Włodarczyk.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję