W drugą niedzielę Wielkiego Postu przybliża nam Chrystus tajemnicę swego przemienienia. Działo się to pod koniec życia Mistrza. Jezus miał się już wkrótce udać do Jerozolimy, by tam oddać życie za swój naród i za całą ludzkość. Wszedł na Górę z trzema najbliższymi uczniami. Bardzo kochał góry. Lubił się tu modlić. Przecież urodził się w krainie górzystej. Potem wielokrotnie ciągnął uczniów w góry. Wygłaszał nauki. I wstąpił do Nieba z Góry Oliwnej. A więc na górach rozgrywały się wielkie wydarzenia.
Na jednej z gór Galilejskich, według tradycji, na górze Tabor, przemienił się przed trzema uczniami. Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. Obok Mistrza zjawili się dwaj wielcy mężowie z historii narodu wybranego: Mojżesz - przedstawiciel Prawa i Eliasz - przedstawiciel proroków. Piotr woła w zachwycie: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”. Bóg Ojciec składa świadectwo o swoim Synu: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie” (Mt 17,5).
Jaką wymowę miało przemienienie Chrystusa? Czy to może był jakiś żart, jakaś zabawa, igraszka? Z opisu ewangelicznego wynika, że Chrystus odsłonił na moment swoim uczniom nieco głębiej tajemnicę swego Bóstwa, wprowadził ich jakby w przedsionek nieba. Było to widzenie Jezusa takiego, jakim był i jest naprawdę. Normalnie widziano w Nim tylko człowieka, niezwykle mądrego i miłującego proroka. Uczniowie doznali nieopisanego i niewyrażalnego zachwytu. Piotr wyznając: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”, wyraził to, co w niewypowiedziany sposób przeżył wraz ze swoimi dwoma kolegami. Po chwili wszystko się skończyło. Wróciły poprzednie realia. Chrystus stał się normalny. Jezus zstępując z góry prosi uczniów: „Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie” (Mt 17,9).
Piotr, jak wskazuje historia jego działalności apostolskiej, bardzo często wracał potem do tego wydarzenia, do tego, co przeżył na górze Przemienienia. Zrozumiał, że przez ten cud Chrystus chciał umocnić wiarę wybranych przez siebie uczniów, którzy wkrótce mieli patrzeć na katorgę swego Mistrza, na Jego agonię w Ogrodzie Oliwnym, na Drogę Krzyżową.
Z czasem wskazano także na to, że przez swoje przemienienie Chrystus zapowiedział nasze przyszłe przemienienia i zapowiedział nasze przyszłe szczęście w niebie. Zanim jednak nastąpi owa końcowa przemiana, owo wywyższenie do bycia twarzą w twarz z Bogiem, trzeba już tu na ziemi przemieniać się w nowego człowieka. Trzeba wyjść z jarzma grzechu, z jarzma złych przyzwyczajeń, z niewoli miłości własnej, z niewoli kłamstwa.
Dziś trzeba zapytać, jak rozpocząłeś tegoroczny Wielki Post, ten czas szczególny w roku, czas refleksji nad męką Pańską, czas pokuty, wyrzeczenia, umartwienia. Co zatem już zrobiłeś? Z czego dobrowolnie zrezygnowałeś? Nie mów, że to jest bezsensowne, bezprzedmiotowe, bo ci każą się wyrzekać ci, którzy są nad tobą. Doświadczasz już dość wyraźnie przeróżnych ograniczeń, które nie są wynikiem twojej winy. Ale tu nie o to idzie. Tu nie idzie o narzucane przymusowe wyrzeczenia, ograniczenia. To od ciebie nie zależy. Tu idzie o odnowę, o powiększanie dobra wokół ciebie. Czy zatem zmieniłeś się już na lepsze jako mąż, ojciec, jako żona, matka, teściowa? Czy masz w życiu więcej cierpliwości, więcej wyrozumienia, więcej ciszy, więcej modlitwy, więcej wytrwałości. Wciąż tego doświadczamy: gdy spotykamy ludzi dobrych w urzędzie, w pracy, na ulicy, jest nam wówczas lepiej - jakby słońce zaświeciło.
Dzięki twemu umartwieniu, wyrzekaniu się zła czy wyrzekaniu się mniejszego dobra w imię zdobycia większego, dzięki pokucie sam rośniesz jako człowiek, ale i także innym jest z tobą lepiej. Pamiętaj, Ewangelia uszlachetnia wszystkich.
Widziałeś może kiedyś oczyszczalnię ścieków. Może nie wierzyłeś, że z takich brudów płynących kanałami może być jeszcze względnie czysta woda? Mówią, że tak. Tak i z grzesznego człowieka poprzez pokutę może narodzić się nowy, dobry człowiek.
„Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich” (Mt 17,1-2). Ciebie też Chrystus chce dzisiaj wziąć za rękę i zaprowadzić na górę wysoką, na górę przemienienia, oczyszczenia, nawrócenia. Czy jednak pozwolisz Mu siebie wziąć?
Oprac. ks. Sławomir Marek
Pomóż w rozwoju naszego portalu